Dyson w ubiegłym roku zrezygnował z produkcji elektrycznego auta, ale właśnie pochwalił się zdjęciami prototypu. I wiecie co? Szkoda, że auto nie wyjechało na ulice.
Elektryczne auto firmy Dyson nie wyglądało jak odkurzacz. Szkoda, że nie wyjedzie na ulice

Na pewno pamiętacie, że kilka lat temu Dyson zapowiedział swoje elektryczne samochody. Tak, ten sam Dyson, którego wysepki znajdziecie w centrach handlowych. I nie, nie pokazują tam aut, ale bezworkowe odkurzacze. Jaki ma to związek z motoryzacją? Nie ma - i to było w informacji o elektrycznych autach najciekawsze.
Dyson skasował projekt elektrycznego auta, a szkoda
W październiku ubiegłego roku pojawiła się informacja o tym, że Dyson ostatecznie zrezygnował z produkcji elektrycznego auta i skasował projekt. Później ujawniono kilka szczegółów na jego temat i pokazano zdjęcie. Firma zdecydowała się jednak oficjalnie zaprezentować światu auto, umieszczając nowe fotografie na swoim oficjalnym blogu. I uwaga - nie wygląda jak odkurzacz. Powiem więcej, prezentuje się naprawdę ciekawie i futurystycznie, nie idąc jednak w jakieś specjalnie odjechane pomysły. Myślę, że jeśli samochód pojawiłby się na ulicach w takim kształcie, nie miałby problemów z wpasowaniem się między pozostałe nowe auta.
Przeczytaj też: Tesla znów wjechała w przeszkodę ustawioną w poprzek. Zawiodła czujność kierowcy, czy autonomia?
Rozumiem, że nikt nie przyznaje się do niepowodzeń, ale jednak jestem bardzo ciekawy co w zasadzie nie dograło w projekcie i dlaczego Dyson zdecydował się go skasować. Takie informacje nie pojawiły się jednak na ich oficjalnej stronie. Ważne jest to, że zdjęcia nie pokazują szkiców, patentów czy projektu, ale faktycznie działającego i jeżdżącego SUV-a, który według zapewnień firmy miał zasięg aż 1000 kilometrów. Udało się to osiągnąć dzięki zastosowaniu dużego akumulatora o pojemności 150 kWh oraz odpowiedniemu zaprojektowaniu konstrukcji, by tracić jak najmniej w temacie aerodynamiki. Przyspieszenie?4,8 sekundy od zera do setki i prędkość maksymalna w okolicach 200 km/h.
Na auto mierzące 5 metrów długości i ważące 2,6 tony Dyson planował przeznaczyć około 2,5 miliarda euro, to skasował projekt po wtopieniu 500 milionów dolarów. Mówi się o tym, że auto mogło być nieopłacalne finansowo i właśnie z tego powodu porzucono projekt. Czy wierzyć takim informacjom? Zapewne nie chodziło tylko i wyłącznie o to, ale podobno sama produkcja jednego egzemplarza kosztowałaby około 190 tysięcy dolarów. A przecież nikt nie będzie go sprzedawał bez dodatkowych opłat - może akurat nie związanych z promocją i reklamą, ale choćby pośrednictwem w sprzedaży. To sporo, co automatycznie mocno ograniczałoby grupę ewentualnych klientów. Z drugiej strony ciężko mi uwierzyć, że firma produkująca odkurzacze faktycznie liczyła na zarabianie na autach elektrycznych, czyli w branży której nie ma doświadczenia. Wyglądało to raczej jako próba własnych sił, wykorzystania wiedzy i technologii dopracowywanej przez lata na rynku elektrycznych odkurzaczy. A może i więcej - ja kaprys założyciela - Jamesa Dysona, która miał po prostu chęć rozpocząć taki projekt i pieniądze, które mógł w niego zainwestować. Zaskakująca była bowiem deklaracja, jakoby firma była w stanie wprowadzić auto do sprzedaży w 2 lata po upublicznieniu szkiców patentowych (miał to być 2021 rok). O samym samochodzie pierwszy raz wspominano natomiast w 2017 roku.
Więc naprawdę szkoda, że porzucono projekt, w dodatku bez jakichś wyjaśnień, które mogłyby przecież pomóc innym firmom tworzącym elektryczne auta lub myślącym czy nie zaryzykować i nie spróbować. No i ciekawe co Dyson zrobi z doświadczeniem i wiedzą, jaką nabył podczas projektowania i tworzenia swojego elektryka. Szkoda żeby to wszystko poszło na marne i cicho liczę na to, że firma nawiąże współpracę z kimś innym i wykorzysta swoje pomysły w jakimś innym ciekawym, elektrycznym projekcie. Bo jakby na to nie patrzeć, pojazdy nie generujące spalin to przyszłość motoryzacji - czy tego chcemy, czy nie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu