Felietony

Czy dyski fizyczne w czasach chmury mają większy sens?

Kacper Cembrowski
Czy dyski fizyczne w czasach chmury mają większy sens?

Przechowywanie danych w chmurze to jedna z najlepszych rzeczy, jaka mnie spotkała od lat. Chociaż długo zajęło mi podjęcie decyzji o przeniesieniu wszystkich swoich danych do chmury, od kiedy to zrobiłem, nie ma już odwrotu. Dla mnie to już oficjalnie koniec z dodatkowymi fizycznymi dyskami.

Swój obecny laptop kupowałem w trzecim kwartale 2020 roku. Miałem sporą zagwozdkę przy wyborze dysku SSD - jeszcze kilka lat temu bez zastanowienia wybrałbym pojemność 1TB, będąc przekonanym, że to minimalna ilość miejsca pozwalająca na swobodne korzystanie z komputera, pracę i przechowywanie plików. Na szczęście trochę wcześniej wprost zachłysnąłem się takimi usługami jak iCloud i Google Drive. Stanęło więc na 500GB… i po ponad roku korzystania z komputera, bez żadnej większej segregacji zapisanych danych, wykorzystuję zaledwie 10% miejsca dyskowego.

To wszystko za sprawą wcześniej wspomnianych usług Google i Apple. Opłacanie większej ilości miejsca w iCloud kosztuje mnie dosłownie grosze - jest to kwota, której zwyczajnie się nie odczuwa w skali miesiąca, tym bardziej mając na uwadze ilość dobroci, jaką dostajemy w zamian. Nie muszę martwić się o backup danych, który wykonywany jest w co jakiś czas w nocy, a dostęp do wszystkich zdjęć z wielu lat wstecz mam zarówno z poziomu komputera, jak i telefonu.

Jest to równie wygodne w przypadku zmiany telefonu czy też laptopa. Zmieniając iPhone’y ani razu nie poczułem bólu, który towarzyszył mi ponad dekadę temu. Nie było mowy o ponownym instalowaniu aplikacji i logowaniem się na wszystko z osobna - cała procedura odbywa się sama, poprzez zeskanowanie specjalnego kodu z drugiego telefonu. W konsekwencji po krótkim czasie trzymam w rękach smartfon z tymi samymi ustawieniami, lecz lepszymi bebechami. Dokładnie tak samo dzieje się w przypadku MacBooków - ale przenoszenie danych to już osobna kwestia.

Na co dzień największe wrażenie zrobił na mnie Google Drive. Folder z plikami na studia, inny z logami i banerami prowadzonego projektu, a jeszcze kolejny zawierający najważniejsze szkice z Google Docs, niezbędne do pracy. Wszystko leży w jednym, bezpiecznym miejscu, a ja mogę do tego sięgnąć na każdym urządzeniu podłączonym do internetu. Nie ma więc problemu, żeby będąc poza domem zmienić coś w felietonie przygotowywanym kilka dni wcześniej, przesłać wybrany plik reszcie grupy studenckiej czy zwyczajnie sięgnąć do folderu ze zdjęciami z wakacyjnego wypadu ze znajomymi nad jezioro. Najważniejszy jednak jest ten aspekt służbowy, bowiem to właśnie Dysk Google pozwala mi na bezproblemowe prowadzenie wspólnego projektu z osobą mieszkającą w Chinach - i przesyłanie sobie danych nie stanowi żadnego problemu. Wręcz przeciwnie, nie widzę teraz innej możliwości przekazywania sobie większych plików.

Unsplash @Glen Carrie

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż większość ludzi korzysta z dobroci dysków w chmurze od dłuższego czasu, więc to co piszę może wydawać się zwykłym truizmem. Z autopsji wiem jednak, że sporo osób broni się przed tego typu przechowywaniem danych i stale upiera się przy pendrive’ach czy też zewnętrznych dyskach.

Sporo osób tłumaczy to bezpieczeństwem - przecież pewniejsze jest, jak swoje dane mam na swoim dysku, w swoim domu i mogę trzymać go w swoich rękach, a nie kiedy znajdują się na serwerach jakiejś firmy. Każda forma przechowywania danych ma swoje plusy i minusy w kwestii bezpieczeństwa - i to jest temat na naprawdę sporą polemikę, bo w końcu dyski HDD mogą ulec mechanicznemu uszkodzeniu, a SSD może ktoś zabrać z plecaka czy szuflady i podpinając kabel USB do komputera ma dostęp do wszystkich danych… chyba, że zabezpieczymy dysk hasłem. Z drugiej strony zalogowanie się do dysków sieciowych wymaga poufnych danych i - koniecznie - dwuetapowej weryfikacji, no ale przecież na pewno ktoś się może jakoś włamać. Każdy będzie miał swoje zdanie i swoje argumenty, które będą mniej lub bardziej sensowne.

Wyjątkiem w kwestii dysków fizycznych są ludzie pracujący w terenie - montujący filmy, edytujący zdjęcia. Podczas pracy w trasie niejednokrotnie możemy znaleść się w miejscach, gdzie połączenie z internetem nie jest możliwe, a co za tym idzie, chmura na nic się tutaj nie zda. Z tego względu fotografowie bardzo często posiadają kilka dysków z tymi samymi plikami - bo dzięki temu, będą mieli dostęp do danych zawsze. Są jednak świadomi ich awaryjności - stąd większa liczba nośników, niż jeden. Pod tym względem fizyczne dyski są niezastąpione.

Unsplash @lilzidesigns

Warto zaznaczyć, że decydując się na rozwiązania w chmurze, nie narażamy się na żadne ogromne niebezpieczeństwo - a moim zdaniem jest to nawet bezpieczniejsza opcja, niż noszenie ze sobą poufnych danych na przenośnym nośniku. Tym bardziej, że takie usługi jak Dropbox czy Tresorit oferują naprawdę wysokie bezpieczeństwo - chociaż ja trzymając wiele rzeczy w iCloud i Google Drive śpię w nocy spokojnie.

To dość odważne zdanie, jednak po naprawdę długim czasie stawania okoniem przed chmurą i już prawie dwóch latach korzystania z takiego rozwiązania, jestem bez problemu w stanie stwierdzić, że dodatkowe dyski fizyczne w czasach chmury nie mają zazwyczaj żadnego sensu. Dyski sieciowe zapewniają dużo większą wygodę, dostępność i umożliwiają bezproblemowy przesył danych, niezależnie od lokalizacji drugiej osoby - jedynym warunkiem jest połączenie z internetem. Wiadomo, że dysk fizyczny w komputerze jest niezbędny - mogę jednak Was zapewnić, że jeśli zależy Wam na przechowywaniu plików, to dużo wygodniejszym i bardziej sensownym rozwiązaniem, będzie opłacenie większej ilości miejsca w chmurze w wybranej usłudze, niż zakup kolejnego dysku fizycznego.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu