Felietony

Dying Light 2 nie robi już na mnie takiego wrażenia jak część pierwsza

Paweł Winiarski
Dying Light 2 nie robi już na mnie takiego wrażenia jak część pierwsza
Reklama

Po fali informacji, jakby polski Dying Light 2 był w fatalnym stanie, studio Techland zaczęło pokazywać grę udowadniając, że nie jest tak źle jak sądziliśmy. I faktycznie, nieźle to wygląda - szkoda tylko, że mój entuzjazm wobec gry jest zaskakująco niski.

Pierwsze Dying Light wspominam bardzo dobrze. Wydana w 2015 roku gra była dość świeża - łączyła bowiem klasycznego FPS-a z najlepszymi elementami kapitalnego Mirror's Edge umożliwiając pokonywanie kolejnych przeszkód korzystając z umiejętności parkour. Fajny świat, fabuła, bohaterowie - wszystko dograło, pewnie dlatego gra zebrała niezłe recenzje i opinie użytkowników, choć nie było mowy o takim hicie jak wydany nieco później Wiedźmin 3: Dziki Gon. I byłem bardzo zaskoczony, że studio nie poszło za ciosem, a wizja Dying Light 2 majaczyła gdzieś na horyzoncie, ale przez długie lata nie potrafiła nabrać namacalnej formy.

Reklama

Bardzo niedawno, bo w lutym tego roku pisałem o ogromnych problemach Dying Light 2 i Techlandu - firma złapała bardzo zły PR, a nadzieje na nową odsłonę gry prawie zniknęły. Ale mamy już lato, gra ma swoją datę premiery i chyba wszystko jest na dobrej drodze. My natomiast możemy przyjrzeć się materiałom z gry.

Na co powinniśmy liczyć? Mam wrażenie, że na to samo tylko więcej, lepiej i ładniej. Ponownie dzień i serum będą przyjaciółmi, w przeciwnym wypadku każdy może zmienić się w potwora, z którymi przyjdzie nam walczyć. Będą zarówno mniejsi, a co za tym idzie mniej groźni (no chyba, że w grupie) przeciwnicy, ale też ogromne bestie, z którymi starcie nie jest najlepszym pomysłem. Przemykanie i skradanie się już jednak tak.

Trudno odmówić tak pokazanemu Dying Light 2 klimatu i przystającej do dzisiejszych standardów oprawy graficznej. Czy jednak cokolwiek rzuciło mnie na kolana lub spowodowało przyspieszony oddech serca? Tu właśnie leży mój największy problem - nie. Z jednej strony stęskniłem się za tym uniwersum, minęło w końcu już kilka lat, z drugiej mam wrażenie, że dostanę po prostu to samo co w 2015 roku. Jasne, opowiedziano o zróżnicowanych przeciwnikach oraz pewnych nowościach, natomiast oglądając te materiały mam nieodparte wrażenie, że już to wszystko widziałem w oryginale. Na początku roku dużo mówiło się o tym, że szefostwo Techlandu jest niezdrowo zapatrzone w CD Projekt Red. Dlatego przywołam Wiedźmina - zobaczcie jak na przestrzeni trzech odsłon zmieniała się i ewoluowała ta gra. Może to tylko moje mylne odczucie bazujące przecież jedynie na materiałach przedpremierowych, ale kompletnie nie czuję tego w przypadku Dying Light.

Kibicuję tej produkcji, bo bardzo dobrze wspominam jedynkę i chętnie ogram dwójkę jak tylko trafi na sklepowe półki. Złapałem się jednak na tym, że oczekiwałem po kontynuacji za dużo i po ostatnim wirtualnym pokazie mocno stonowałem emocje. Wolę się bowiem miło zaskoczyć niż niemiło rozczarować. I liczę na to, że sprawdzi się pierwszy scenariusz, a Dying Light 2 nie tylko pokaże, że polski Techland to światowa czołówka, ale postawi ich serię na jeszcze wyższym jakościowym schodku. Czego sobie i Wam życzę.

Dying Light 2 trafi na sklepowe półki 7 grudnia. Zagramy na PC, PS4, PS5, Xbox One oraz Xbox Series X/S. Mam tylko nadzieję, że po wpadce CD Projekt RED z wersją CyberPunk 2077 na PlayStation 4, Techland nie popełni tego samego błędu i zoptymalizuje swoją nową grę tak, by wyglądała i działała świetnie również na konsolach minionej generacji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama