Polska

Dying Light 2: chaos produkcyjny i CEO "zapatrzony" w CD Projekt - tak wygląda praca w Techland?

Paweł Winiarski
Dying Light 2: chaos produkcyjny i CEO "zapatrzony" w CD Projekt - tak wygląda praca w Techland?

Problemy z zarządzaniem, chaos produkcyjny, niszczenie kreatywności. Zachodnia publikacja przedstawia Techland i prace nad Dying Light 2 w tak złym świetle, jak nigdy dotąd.

O tym, że nad polskim Dying Light 2 zebrały się czarne chmury informowano już od jakiegoś czasu. W ubiegłym roku serwis PolskiGamedev.pl pisał, że gra jest w rozsypce i wszystko wskazuje na to, że w 2021 roku nic się nie zmieniło. Na łamach TheGamer pojawił się właśnie obszerny tekst, który dobitnie pokazuje, że tak samo źle jest w samej firmie. "Ryba psuje się od głowy", powiedział serwisowi jeden z rozmówców i zapoznając się z wypowiedziami innych obecnych oraz byłych pracowników Techland, trudno oprzeć się wrażeniu, że te słowa pasują do sytuacji wręcz idealnie. A nabierają jeszcze większego znaczenia w kontekście zamieszania wokół zabugowanego Cyberpunk 2077, gdzie zarządzanie przez projektem przez CD Projekt RED wydaje się głównym powodem tego, jak gra wyglądała na premierę i to, co się teraz wokół niej dzieje.

Jeśli jakimś cudem nie wiecie czym jest Techland, to już spieszę z odpowiedzią. To duże, uznane na całym świecie, polskie studio produkujące gry. Wrocławska firma Pawła Marchewki została założona w 1991 roku i choć produkowała gry od 1995 roku (Prawo Krwi), to naprawdę głośno zrobiło się o nim w 2006 kiedy na rynek trafiła bardzo ciekawa strzelanka Call of Juarez. Kluczowy dla firmy był bez wątpienia rok 2015 kiedy wypuścili świetne Dying Light. Bawiłem się przy tej produkcji wyśmienicie, gra zebrała bardzo dobre recenzje i uplasowała Techland w ekstraklasie producentów gier. Na co czekamy? Oczywiście na Dying Light 2, które - jak się okazuje - powstaje w wielkich bólach. Oczekiwania są ogromne, ale jeśli faktycznie w firmie dzieje się tak źle, jak donosi The Gamer, to albo w ogóle się tej produkcji nie doczekamy, albo będziemy bardzo rozczarowani. Bo wygląda na to, że nic nie idzie tam tak jak iść powinno.

Najbardziej zainteresowanym polecam przeczytanie całego raportu serwisu The Gamer, ja natomiast postaram się wybrać z niego najciekawsze i najważniejsze informacje, które niestety nie rzucają dobrego światła na firmę. Nie jestem oczywiście w stanie potwierdzić czy zaprzeczyć, natomiast mignęli mi przez ostatnie lata ludzie, którzy odchodzili z Techland i raczej nie wspominają czasu spędzonego w firmie zbyt dobrze, więc coś może być na rzeczy.

Wydaje się, że główne problemy w Techland oraz główne problemy z Dying Light 2 wynikają przede wszystkim z tak zwanego managementu, czyli faktycznie "ryba psuje się od głowy". Z tekstu The Gamer można odnieść wrażenie, że głównym winowajcą jest tu CEO, Paweł Marchewka, który wymusza na pracownikach porównywanie ich pomysłów i rozwiązań z produktami innych firm. A to zabija kreatywność i od razu przekreśla wszelkie autorskie inicjatywy i projekty. Nie bez znaczenia wydają się również ciągłe odniesienia do CD Projekt RED, z którym Marchewka wydaje się cały czas obsesyjnie wręcz porównywać Techland. "Jedną z główny zasad jest to, że pomysł nie może zostać zaimplementowany jeśli nie da się go porównać z rozwiązaniem z innej gry".

Nie ma nic złego z porównywaniem się do konkurencji, ale w Techlandzie to wymyka się wszelkim ramom logiki. Bardzo często jesteś proszony o pokazanie porównania z konkurencją, a nie swojego własnego pomysłu. Często kończy się to przerobieniem projektu na taki jak u innych, co nie ma żadnego związku z kreatywnością o której tak często mówi Techland. Wpływa to również na morale zespołu, który czuje brak zaufania do swoich umiejętności i kreatywności.

- podnoszą rozmówcy.

Prace nad Dying Light 2 opóźnia również kurczowa wręcz chęć wykorzystania autorskiego silnika Chrome Engine 6. I choć pracownicy nalegali by przenieść się na Unreal albo Unity, słyszą kategoryczne "nie".  Choć CEO firmy dostając informacje, że silnik spowalnia pracę developerów, to ma do nich pretensje, że wszystko idzie za wolno a oni nie potrafią wyrobić się z zadaniami w terminie. Swego czasu trwały prace nad usprawnieniem procesu produkcji gry i dostosowania go do rozwiązań znanych z innych studiów developerskich produkujących gry AAA. Skończyły się one jednak w momencie kiedy wieloletni pracownik Techland, Paweł Zawodny, odszedł z firmy i założył własne studio Strange New Things, które później zostało wcielone do CD Projekt Red. Kolejni producenci to niestety kolejne zmiany procesu produkcji, co wprowadza tylko chaos i jeszcze bardziej spowalnia prace. The Gamer pisze wręcz, że wspomniany proces produkcyjny zmienia się tak szybko, że mógłby równie dobrze nie istnieć. Chyba domyślacie się, że przez takie działania prace nad grą po prostu stoją w miejscu. Jeśli natomiast ktoś nowy w firmie zauważy problemy i ma siłę oraz pomysły na ich rozwiązanie, to zanim cokolwiek zrobi, żegna się z Techlandem, a u steru pozostają "starzy" pracownicy, który "zawsze byli dużym problemem".

Wygląda też na to, że pomysły twórców nie mogą przejść akceptacji "góry" i doczekało się to nawet firmowego żartu "nic nigdy nie jest zaakceptowane, nawet tytuł gry". Część pomysłów i rozwiązań musiała zostać przerobionych tylko dlatego, że Paweł Marchewka zmieniał zdanie po tym, jak zobaczył coś w internecie. Czytając takie rzeczy zastanawiam się, czy wspomniana "góra" w ogóle chce żeby Dying Light 2 kiedykolwiek ujrzało światło dzienne i naprawdę aż trudno mi uwierzyć w takie podejście do projektu.

Nie mamy zielonego pojęcia jak będzie wyglądać finalna wersja gry ani o czym będzie opowiadać. To zmienia się tak bardzo, ludzie ciągle odchodzą lub są wyrzucani.

- mówi jedno ze źródeł The Gamer.

Serwis porównuje Dying Light 2 z potworem Frankensteina, zlepkiem pomysłów i rozwiązań zaproponowanych przez pięć różnych ekip twórczych. To nie brzmi dobrze. Ponownie polecam zapoznać się z cały tekstem serwisu The Gamer, takich wypowiedzi opisujących chaos towarzyszący produkcji Dying Light 2 jest naprawdę sporo.


Anglojęzyczny materiał o Techland poniesie się po świecie echem jeszcze z jednego powodu i jestem pewien, że na firmę spadnie fala krytyki ze strony zachodnich mediów. Z artykułu wynika, że po pokazaniu jednego z projektów pracownik otrzymał od swojego przełożonego feedback/komentarz, że jest projekt jest "pedalski". Na innym spotkaniu poruszono natomiast temat "nowoczesnych mrocznych wieków". Uczestniczący w spotkaniu szef zespołu zaznaczył, że "wtedy przynajmniej wiedziano, co robić z kobietami". To bez wątpienia cytaty, których Techland nie chciał przeczytać w mediach, ale Paweł Marchewka nie zaprzecza, że takie sytuacje miały miejsce zaznaczając jednak w rozmowie z The Gamer, że nie mają one nic wspólnego ze standardami Techlandu. Pracownik został pouczony przez dział HR, a firma zamierza przeprowadzić szkolenia z zakresu komunikacji by takie sytuacje nigdy więcej się nie powtórzyły. Podejrzewam, że popularny serwis growy Polygom tworzy właśnie artykuł na bazie tych dwóch cytatów i nie zostawi na Techland suchej nitki.

Pojawił się również wątek zatrudniania rodziny, w tym żony Pawła Marchewki, co zostało przedstawione jako obsadzanie na wysokich stanowiskach w firmie osób, które nie mają doświadczenia. Paweł Marchewka na zarzuty odpowiada zaznaczając, że jego żona jest profesjonalistką i mają w pracy profesjonalne relacje.

Masa złych wieści rzucających kolejny raz negatywne światło na Techland i Dying Light 2, które jak widać raczej szybko nie pojawi się na rynku. A jeśli faktycznie któregoś dnia trafi na półki sklepowe, to jestem pełen obaw w jakim stanie.

Poprosiliśmy o komentarz Techland do tekstu serwisu The Gamer, oto on:

Wszystkie kwestie dotyczące Techland, a w szczególności warunków pracy osób, które od lat budują sukces firmy, traktujemy niezwykle poważnie. Na pytania Kirk’a McKeand, redaktora naczelnego serwisu „The Gamer”, odpowiedzieliśmy szczerze i wyczerpująco, traktując każdy wątek indywidualnie. Podkreślamy, że szanujemy zarówno opinie dziennikarza jak i wypowiedzi naszych byłych pracowników, mimo tego, że absolutna większość z nich po raz pierwszy została nam przedstawiona w trakcie pracy nad artykułem, a niektóre z opisywanych incydentów miały mieć miejsce, według przedstawionych nam informacji, ponad 10 lat temu. Nieustannie pracujemy nad poprawą komunikacji wewnętrznej w firmie. Szczególnie zwracamy uwagę i wsłuchujemy się w przekazywane nam przez pracowników opinie i sugestie na temat firmy. W naszej ocenie, komentarze Pawła Marchewki, które przytoczono w tekście bezsprzecznie potwierdzają nasze zaangażowanie w sprawę i fakt, że bierzemy pełną odpowiedzialność za to jak firmę odbierają nasi byli i obecni pracownicy. Jasno deklarujemy, że nie ustaniemy w wysiłkach, aby Techland był takim pracodawcą o jakim marzą wszystkie talenty w branży; miejscem przyjaznym dla wszystkich ambitnych osób poszukujących rozwoju w gamedevie, również tych, którzy pragną ją zmieniać. Dying Light 2 jest najbardziej innowacyjnym projektem, nad jakim pracowaliśmy w ciągu 30 lat istnienia naszego studia, co przekłada się również na czas jego powstawania. Wkrótce podzielimy się większą ilością nowych informacji na temat gry.

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu