Podczas salonu samochodowego w Tokio, który zaczyna się w nadchodzącym tygodniu, Toyota zaprezentuje swój jeszcze koncepcyjny, ale bardzo bliski realizacji projekt modelu Mirai. Druga generacja tego pojazdu nadal będzie napędzana wodorem, ale tym razem japoński producent zafundował nam bardziej stonowany projekt.
Toyota Mirai drugiej generacji robi wrażenie
Odnoszę wrażenie Toyota nieco na siłę chciała wyróżniać się swoimi niskoemisyjnymi pojazdami. Prius już od pierwszej generacji charakteryzował się bardzo futurystycznym wyglądem nie tylko z zewnątrz, ale też w środku. Przez kolejne generacje nie uległo to zmianie, ale dzisiaj pewnie już tak nie szokuje jak jeszcze kilka lat temu. Podobnie było z modelem Mirai, który też nawiązuje do tej stylistyki. To jednak nie będzie miało miejsca w drugiej generacji. Koncepcyjny pojazd widoczny na zdjęciach poniżej bardziej przypomina już stonowaną limuzynę, jaką jest Camry.
I nie jest to tylko wrażenie, bo również wymiarami nowa wersja Mirai bardziej przypomina limuzynę z segmentu D/E niż typowego kompakta. Długość nadwozia to blisko 5 metrów (4975 mm), a rozstaw osi to aż 292 cm, o 10 cm więcej niż w Camry. Wrażenie to potęgują również ogromne felgi o średnicy 20 cali i gigantyczny przedni grill. To wszystko zapowiada, że nowy Mirai będzie bardzo wygodną limuzyną i będzie celować w segment premium, kto wie czy na jego bazie nie powstanie jakiś model Lexusa. Samochód bazuje oczywiście na nowej platformie TNGA, a dzięki zmianom pod maską, będzie oferował nie tylko większy zasięg ale prawdopodobnie również i większą moc.
Toyota szacuje, że w produkcyjnym modelu będzie w stanie zwiększyć zasięg o około 30%, co by oznaczało możliwość przejechania ~650 km na jednym tankowaniu wodoru. To nie tylko kwestia większych zbiorników, ale również bardziej efektywnych ogniw paliwowych. Wiele wskazuje też na to, że nowy Mirai może być znacznie popularniejszy niż jego poprzednik, który do tej pory sprzedał się w liczbie około 10 000 sztuk. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to do sprzedaży trafi pod koniec 2020 roku, a szacunkowa sprzedaż może sięgnąć nawet 30 000 sztuk rocznie. Wszystko będzie zależało od rozwoju infrastruktury.
Nowocześnie, ale bez udziwnień również wewnątrz
Stonowany i luksusowy wygląd towarzyszy nam nie tylko na zewnątrz, ale również w środku. Kokpit jest jak najbardziej tradycyjny, ale jednocześnie nowoczesny. W oczy rzuca się przede wszystkim ogromny ekran systemu inforozrywki (12,3 cala) oraz podobny, który znajduje się przed kierowcą. W tunelu środkowym mamy natomiast ogromny podłokietnik, a większość przycisków została przeniesiona wyżej na deskę rozdzielczą. Dotyczy to również gałki od zmiany biegów, która wraca do rozwiązania znanego chociażby z hybrydowego Aurisa, i która moim zdaniem prezentowała się lepiej niż tradycyjny lewarek np. w nowej Corolli. Nie zabrakło też bezprzewodowej ładowarki.
Więcej informacji powinniśmy otrzymać już za kilka dni po oficjalnej prezentacji. Wygląda na to, że Toyota nie zamierza porzucać technologii wodorowej i nadal będzie w nią sporo inwestowała.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu