Największy serwis oferujący usługę wirtualnego dysku twardego szykuje się do kolejnej rundy finansowania. Do tej pory odbyła się tylko jedna runda, z...
Dropbox zaliczył kilka wpadek związanych z bezpieczeństwem - oszukał użytkowników w kwestii prywatności danych czy pozwalał zalogować się dowolnym hasłem na dowolne konto. Powstała nawet specjalna aplikacja, która pozwalała wyciągać pewne dane na temat użytkownika z serwisu. Wszystkie te wpadki nie wpłynęły jednak na popularność serwisu. Winy zostały przebaczone i pomimo atrakcyjnych ofert konkurencji wciąż jest to najpopularniejsza usługa tego typu. Twórcy Dropbox chwalili się niecałe pół roku temu, że w serwisie zapisywanych jest 200 milionów plików dziennie.
Serwis do rozwoju potrzebuje kolejnego zastrzyku gotówki. Planowana jest druga runda inwestycyjna, z której Dropbox chce pozyskać około 200-300 milionów dolarów, co spowoduje, że wycena serwisu sięgnie blisko 6 miliardów. Kolejna kwota, którą inwestorzy płacą nie za biznes, a za szumne pojęcie, jakim jest potencjał.
Inwestorzy pompują coraz więcej kasy w przedsięwzięcia internetowe, Groupon, który przejada 100 milionów dolarów kwartalnie pcha się na giełdę i prawdopodobnie pozyska z niej zakładaną kwotę. Jakie wnioski można z tego wyciągnąć? Można stworzyć startup, który nie musi wcale zarabiać, a wystarczy by robił wokół siebie dużo szumu i pozyskał masę krytyczną by udało mu się dostać kasę. Z punktu widzenia inwestorów nie będzie on zarabiał. Z punktu widzenia twórców i pracowników - będą oni na nim zarabiać, ale pieniądze pochodzić będą od inwestorów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu