Wreszcie, po długich oczekiwaniach Dropbox przypomniał sobie o kraju nad Wisłą i wprowadził polską wersję językową do swojej usługi. Od teraz chmura b...
Dropbox już dostępny w języku polskim oraz z funkcją Single sign-on i ofertą dla firm
Wreszcie, po długich oczekiwaniach Dropbox przypomniał sobie o kraju nad Wisłą i wprowadził polską wersję językową do swojej usługi. Od teraz chmura będzie do nas przemawiać w języku ojczystym. Ale na tym nowości się nie kończą. Na horyzoncie pojawiła się bowiem nowa oferta dedykowana firmom oraz idące za nią innowacje, jak funkcja Single sign-on. Dzieje się ostatnio na Dropboksie!
Od kilku dni w serwisach społecznościowych panuje moda na dzielenie się zaproszeniami do Copy, czyli nowego (którego to już...) rywala Dropboksa. Pewnie się narażę komuś tą opinią, ale wychodzę z założenia, że ile by gigabajtów nie zaoferowali, i tak nie przyćmią blasku lidera. Dropbox to bowiem nie tylko przestrzeń na pliki, ale też ogromne wsparcie ze strony aplikacji, programistów i innych usług. Dropbox jest dla chmury tym, czym dla ebooków czytniki Kindle (no, może wykluczając kwestię ceny).
Na korzyść serwisu od teraz przemawia jeszcze jeden czynnik - polska wersja językowa. Póki co znalazłem ją jedynie w interfejsie webowym, z którego zrzut ekranu zamieszczam. Lada moment powinna być też być już dostępna w kliencie desktopowym (a może już jest, tylko nie dotarła do wersji eksperymentalnej, z której korzystam?) oraz na smartfonach i tabletach.
Nie będę nikogo przekonywał, że to wielkie ułatwienie, bo tak nie jest. Nawet po angielsku obsługa Dropboksa była banalnie prosta i nie miało znaczenia, czy mówimy w tym języku od lat czy znamy pięć słów na krzyż. Teraz nie będzie to już jednak miało absolutnie żadnego wpływu na użytkowników. Tłumaczenie nie jest idealne. Sam znalazłem kilka błędów (jak "liczba użytych licencji" przy polu z informacją o zajętym miejscu), ale to raczej drobnostki, które nie obniżają komfortu korzystania z usługi. Zresztą każdy może sam zadecydować z jakiej wersji językowej woli korzystać i przełączyć się z powrotem na angielski.
Praca, którą wykonali tłumacze jest ogromna. Przełożono 553,8 tys. słów, co zawarto w ponad 43,6 tys. linii kodu. Ale czy nie było warto? Dropbox podaje, że w ciągu ostatniego roku zanotował przyrost użytkowników z Polski na poziomie 154 proc. Każdego dnia zapisują oni w chmurze ponad 5 mln plików. Jako ciekawostkę twórcy podają, że każdego tygodnia za pośrednictwem funkcji Camera Upload dodajemy zdjęcia, których liczba wystarczyłaby na wypełnienie Muzeum Narodowego w Krakowie.
Wraz z językiem polskim Dropbox wprowadził również pięć innych tłumaczeń. Więcej informacji na ten temat znajdziecie na oficjalnym blogu (również w języku polskim).
Na tym nowości się jednak nie kończą. Dropbox coraz poważniej otwiera się na firmy, czego skutkiem jest przekształcenie oferty dla zespołów w typowo biznesową. W tym celu uruchomiono już specjalną stronę z informacjami i cennikiem. W ten sposób serwis chce dotrzeć do małych i dużych przedsiębiorców oraz pokazać swój profesjonalnych charakter. Z tego, co zdążyłem zaobserwować ceny nie są niskie, ale idą za nimi też dodatkowe możliwości. Na początek udostępniono funkcję Single sign-on, która ma pozwolić pracownikom firm na automatyczne logowanie się do konta na Dropboksie tylko za pośrednictwem centralnego dostawcy tożsamości, z którego korzysta sieć firmowa. Dzięki temu nie ma konieczności zapamiętywania dodatkowego hasła, a dodatkowo nie naraża pracodawcy na straty spowodowane włamaniem na konto któregoś z pracowników. Szerzej funkcję Single sign-on również opisano na blogu Dropboksa.
Odnoszę wrażenie, że o ile wprowadzenie spolszczenia nastąpiło w optymalnym momencie (Dropbox ciągle u nas zdobywa popularność), to oferta dla firm jest raczej przebudzeniem się z ręką w nocniku. Wiadomo, że zyski z oferty dla biznesu są nieporównywalnie wyższe niż te pochodzące z rynku konsumenckiego. Nie wiem tylko czy Dropboksowi uda się zaoferować coś ponad to, czym dysponuje lider tego segmentu, Amazon. Choć optymizmem napawają podawane statystyki dotyczące popularności serwisu w tym segmencie. A może to tylko PR-owa zagrywka?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu