Świat

Drony to poważne zagrożenie – wyznania amerykańskiego pilota

Karol Kopańko
Drony to poważne zagrożenie – wyznania amerykańskiego pilota
Reklama

Drony? A tak słyszałem – Amazon chce za ich pomocą dostarczać towary do swoich klientów. A wiesz, że Wujek Sam używa ich do walki w Afganistanie i Ira...

Drony? A tak słyszałem – Amazon chce za ich pomocą dostarczać towary do swoich klientów. A wiesz, że Wujek Sam używa ich do walki w Afganistanie i Iraku? A no tak, słyszałem coś o tym… ale to chyba dobrze, nie? No właśnie niezbyt.

Reklama

Na Antywebie niedawno poruszałem temat dronów w artykule: Dron ułatwia życie, ale może je również odebrać. Jak sam tytuł wskazuje przybliżałem w nim cienie i blaski wykorzystania bezzałogowych obiektów latających (taka jest ich oficjalna nazwa) w różnych dziedzinach życia człowieka. Począwszy od kinematografii, przez logistykę, po pole bitwy. I właśnie na tę ostatnią sprawę intensywne światło rzuca artykuł jaki wczoraj ukazał się na stronie internetowej Guardiana.

Został on napisany przez Heather Linebaugh, która w latach 2009 – 2012 służyła w siłach powietrznych USA, a konkretnie zajmowała się programem dronów. Jej relacja jest więc przekazem z pierwszej ręki na temat tego, jak wygląda całokształt życia człowieka stojącego za dżojstikiem i decydującego z odległości tysięcy kilometrów o czyjejś śmierci lub życiu.

Opinia publiczna musi zrozumieć, że nagrania dostarczane przez drony są niewystarczająco dokładne do tego, aby zidentyfikować kogoś niosącego broń nawet przy bezchmurnej pogodzie i perfekcyjnym świetle. Często myślę: nagranie jest zbyt „spixelowane”, co jeśli to łopata, a nie karabin?

Wiele osób w komentarzach pod moim wcześniejszym artykułem o dronach spierało się, że żołnierz wpatrzony w komputerowy ekran, ktoś zupełnie inny, od tego podziwiającego pole bitwy własnymi oczyma. Zgoda, różnią się pod wieloma względami, jak choćby tym, że jeden bezpośrednio naraża własne życie, a drugi siedzi w bezpiecznej bazie, ale dotyczą ich te same problemy.

Linebaugh zauważa, że statystyki na temat samobójstw pilotów dronów objęte są tajemnicą, tak samo jako informacje o liczbie zaburzeń czy chorób psychicznych. Taki pilot obciąża swoje sumienie nie tylko faktem odebrania życia drugiemu człowiekowi, ale nigdy nie może mieć pewności czy zabił terrorystę czy bezbronnego cywila.

I właśnie ten ostatni element jest przedmiotem niekończących się kontrowersji związanych z amerykańskim programem wykorzystywania bezzałogowych samolotów. Do opinii publiczne cały czas docierają sprzeczne dane dotyczące procentowego udziału zabitych cywili w ogólnej liczbie zabójstw. Niedawne sprawozdanie rządu pakistańskiego mówi o poziomie zaledwie 3 %, podczas gdy raporty niezależnych organizacji wspominają o poziomie nawet pięciokrotnie większym.

Drony sa używane nie do ochrony, a do ataku – tak długo jak ludzie będą to ignorowali, poważne zagrożenie dla życia ludzi – w ojczyźnie i za granicą – będzie trwało.

Tak właśnie swój artkuł kończy Linebaugh, która w wielu środowiskach porównywana jest już ze Snowdenem. Ona sama jednak odżegnuje się od miana whistle-blowera, bo i po prawdzie do prasy przenikały już informacje, na których Linebaugh się opiera. Jednak nigdy do tej pory nie mieliśmy tak emocjonalnego przekazu człowieka, który sam naciśnięciem jednego przycisku decydował o życiu lub śmierci.

Reklama

 

Faktem jest jednak, że o ile jeszcze wczoraj jej konto na Twitterze roiło się od wsparcia czytelników, to dziś nie można już go znaleźć.

Foto

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama