Felietony

Bój wielkich to nie pojedyncze usługi, a cały ekosystem

Karol Kopańko
Bój wielkich to nie pojedyncze usługi, a cały ekosystem
70

Na placu boju mamy kilka wielkich marek. Google, Microsoft, Apple i Facebook. Dziś nie wyobrażamy sobie praktycznie bez nich życia, bo korzystamy z ich usług co chwila. Jednak każda z korporacji dąży do stworzenia spektrum usług, tak abyśmy nie musieli korzystać z produktów konkurencji. Czy więc w p...

Na placu boju mamy kilka wielkich marek. Google, Microsoft, Apple i Facebook. Dziś nie wyobrażamy sobie praktycznie bez nich życia, bo korzystamy z ich usług co chwila. Jednak każda z korporacji dąży do stworzenia spektrum usług, tak abyśmy nie musieli korzystać z produktów konkurencji. Czy więc w przyszłości będziemy musieli wybrać pomiędzy jednym z kwartetu ekosystemów?

Do napisania tego artykułu bezpośrednio skłoniła mnie informacja jakoby Google pracowało nad wirtualnym, personalnym asystentem, który miałby rozszerzyć funkcje Google Now i wziąć w swoje władanie także desktopy. To posunięcie raczej nie wydaje się jakimkolwiek zaskoczeniem. Google ma w portfolio najwięcej usług z jakich codziennie korzystamy. Począwszy od wyszukiwarki, maila, sieci społecznościowej, telefonu, tabletu czy telewizora, a wkrótce także samochodu i zapewne okularów.

To wszystko razem generuje olbrzymie zasoby danych, które wystarczy tylko poddać analizie, a następnie wyciągnąć z nich informacje o nawykach, przyzwyczajeniach i preferencjach użytkowników, aby potem podać je w zgrabnej formie osobistego asystenta. Podpowie on na jaki film warto pójść, co zjeść na obiad i jakim autobusem dojechać na spotkanie.

Coraz lepiej radzą sobie także skazywane do niedawna na porażkę Chromebooki. Ich wprowadzeniem Google dopina swój ekosystem obecny już praktycznie w każdym segmencie konsumenckich urządzeń. Ale gigant z Mountain View nie jest samotny na tym polu koherentności. Identyczną polityką prowadzi przecież Microsoft spinając jednym systemem operacyjnym wszystkie kategorie smart-urządzeń.

Kiedyś Windows obecny był tylko na pecetach, a teraz, w miarę jak zmieniają się przyzwyczajenia ludzi co do wypełniania służbowych obowiązków, a także konsumowanie treści, stawia coraz pewniejsze kroki na urządzeniach mobilnych. Jednak system to nie wszystko, bo identycznie jak w przypadku Google mamy tu jeszcze do czynienia z pocztą i najpopularniejszym pakietem biurowym, a także jedną z największych chmur.

Teraz nieco o samej rozrywce. Mimo, że granie na smartfonach i tabletach cały czas rośnie w siłę, to raczej nigdy nie zastąpi ono konsolowego. Bo garbienie się nad telefonem, to nie to samo, co wygodne wyciągnięcie się na kanapie z padem w dłoni. I tu właśnie Xbox daje przewagę na Google. A trzeba pamiętać, że jeszcze w procesie produkcyjnym Kinecta pojawiały się doniesienia jakoby on także miał służyć za wirtualnego asystenta, z którym można byłoby poprowadzić nieskrępowaną rozmową. Teraz te pomysły wracają pod postacią Cortany.

Jednak rozpoznawanie głosu na tak dużą skalę to niewątpliwe „wynalazek” Apple. Siri była pierwszą wirtualną asystentką i dopiero jej śladem podobnie jak w przypadku systemów mobilnych podążyło Google. Apple wybrało niewątpliwie wybrało najbardziej inwazyjną drogę do stworzenia własnego ekosystemu, gdyż jego kompatybilność z pozostałymi dwoma jest przeważnie dość kłopotliwa. A może właśnie homogeniczność i zamkniętość jest kluczem do odniesienia sukcesu na tym polu? Wysokość kapitalizacji Apple Inc. zdają się potwierdzać tę teorię.

A propos giełdy, to przecież wejście na nią Facebooka w zeszłym roku, było jednym z najszerzej komentowanych wydarzeń, którego reperkusje odczuwamy do dziś (obcięcie zasięgu fanpage’ów można przecież jasno powiązać z chęcią namówienia firm do kupowania wyświetleń, aby potem można było przedstawić zyski inwestorom). Mimo, że ostatnio bardzo często mówi się o śmierci Facebooka (bardzo, bardzo przesadzony osąd), a sam Zuckerberg nie posiada w swoim portfolio żadnego fizycznego produktu, to w mojej opinii właśnie on może w przyszłości dyktować warunki.

Dysponuje najwrażliwszymi danymi, które każdy z nas wrzuca codziennie na swoją tablicę, a raczej tylko kwestią czasu jest kiedy odważniej i bardziej inwazyjenie zacznie zacznie czerpać z nich większe zyski. Zuckerberg sam zresztą przy okazji prezentacji porozumienia Internet.org mówił, że chce trafić ze swoim medium do 5 mld ludzi.

Wszystko po to, abyś szybciej i łatwiej wypełniał swoje obowiązki, a także lepiej się relaksował.

To prostu przekaz, z którego wynika chęć postawienia znaku równości pomiędzy Facebookiem, a Internetem. Na taką deklarację nie zdobył się jeszcze żaden z pozostałej trójki konkurentów.

Foto 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu