Amazon

Drony Amazona? Armia USA już dawno je stosuje

Karol Kopańko
Drony Amazona? Armia USA już dawno je stosuje
3

Pod koniec ubiegłego roku Amazon zawładną naszą wyobraźnią, ogłaszając, że już wkrótce drony w ciągu 30 min od transakcji będą nam dostarczały zakupione towary. Potem przyszło otrzeźwienie i chłodna ocena pomysłu, który jeśli w ogóle jest opłacalny to niestety daleki od realizacji. Okazało się jedna...

Pod koniec ubiegłego roku Amazon zawładną naszą wyobraźnią, ogłaszając, że już wkrótce drony w ciągu 30 min od transakcji będą nam dostarczały zakupione towary. Potem przyszło otrzeźwienie i chłodna ocena pomysłu, który jeśli w ogóle jest opłacalny to niestety daleki od realizacji. Okazało się jednak, że drony są już wykorzystywane w transporcie towarów przez armię USA i sprawują się tam nadzwyczaj dobrze!

Na blogu DCVelocity ukazał się kilka dni temu bardzo ciekawy artykuł dotyczący wykorzystania dronów na południowo-afgańskim froncie. Nie są to jednak drony bojowe, które stosunkowo niewiele różnią się z zewnątrz od myśliwców F-16, a jednostki transportowe. To helikoptery K-MAX, które w ciągu ostatnich 18 miesięcy wykonały 1300 misji dostarczając żołnierzom amunicję i zapasy.

K-MAXy jednak zdecydowanie poważniejsze jednostki, przy których quadrocoptery Bezosa wyglądają jak zabawki. Same ważą ponad 2,5 tony, a przetransportować mogą towar o masie dochodzącej nawet do 3 ton. Porównanie z plastikowymi „kurierami Amazona”, mogącymi dostarczyć paczkę o masie nieprzekraczającej 2,2 kg jest więc bezzasadne.

Jednak nieco zmodyfikowane K-MAXy mogłyby przecież przydać się w programie Amazon Prime Air. Gdyby tylko ograniczyć ich ciężar, a zapewne co za tym idzie, również spalanie paliwa, to można by je wykorzystać do dostarcza skumulowanych paczek w obszarach największej koncentracji ludzi. Wyobraźmy sobie np. lądowisko dla takich mini-helikopterów na dachu bloku. Takie większe paczki mogłyby zawierać zamówienia z jednego dnia, dla ludzi z promienie kilometra – wydaje mi się, że to nawet lepsze rozwiązanie niż paczkomaty.

Jednak nadal znajduje się ono w sferze dalekiej przyszłości. Bardzo trafnie z rozmowie z Artem Kurasińskim podsumował to sam twórca paczkomatów:

Amazon tylko w Lodynie dostarcza 27 tysięcy paczek dziennie, które zresztą stanowią zaledwie 8 % wszystkich paczek dostarczanych w tym mieście! Trudno jest sobie wyobrazić, by ta ilość paczek była obsłużona nawet w części z użyciem dronów.

Niebo „zaludnione” przez drony nie nastąpi więc raczej szybko. Dodatkowo skoro już takie małe jednostki budzą społeczny opór, to co stanie się kiedy przestrzeń nad miastami wezmą we władanie helikoptery?

Wydaje mi się, że propozycja Amazona to na razie coś w rodzaju sygnały wysłanego decydentom i zwykłym ludziom, że coś w kwestii transportu trzeba zmienić. Już dziś e-commerce stanowi duże utrudnienie komunikacyjne w wielu miastach, a usunięcie tysięcy ciężarówek z pewnością polepszyłoby zarówno komfort podróżowania, jak i stan środowiska naturalnego.

Jednak ich „przeniesienie” w powietrze nie jest na razie możliwe także ze względów prawnych – takie loty nad terenami zamieszkanymi są po prostu w USA zabronione i dopóki nie zmieni się prawo, Bezos może snuć plany do woli, mając świadomość niemożności ich realizacji. Wydaje mi się, że już prędzej doczekamy się przerzucenia transportu paczek na samojezdne samochody Google, niż drony Bezosa, który (o ironio) sam ostatnio musiał korzystać z pilnego transportu helikopterem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu