Kryptowaluty wciąż budzą sporo wątpliwości. W listopadzie NBP przed nimi przestrzegał, chwilę później usłyszeliśmy stanowisko ZBP. A teraz Puls Biznesu informuje, że niebawem Polska może doczekać się własnej kryptowaluty: dPLN.
dPLN alternatywą dla bitcoina? Powstaje polska kryptowaluta, która… wciąż jest dużą tajemnicą
dPLN - polska kryptowaluta. Co miało ją wyróżniać?
Najpopularniejszą kryptowalutą wciąż pozostaje Bitcoin, o którym mówi się naprawdę dużo. Przez lata waluta nabrała na wartości i choć jej kurs jest bardzo niepewny — cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Ale jeżeli ten was nie przekonuje do tematu, to może dPLN (czyli, po prostu, Digital PLN) miałby w tej kwestii więcej szczęścia? Zgodnie z informacjami PB nad nową kryptowalutą miał pracować działający pod Ministerstwem Cyfryzacji — Polski Akcelerator Technologii Blockchain (w skrócie: PATB). dPLN jednak miał różnić się od Bitcoina, Dogecoina czy Ethereum. We wspomnianym artykule Profesor Krzysztof Piech, prezes PATB, mówił o połączeniu kryptowaluty z kursem polskiego złotego, dzięki czemu ta zdecentralizowana waluta miałaby zostać pozbawiona ryzyka kursowego. Mówiąc krótko: 100 dPLN warte byłoby tyle samo, co 100 PLN. Czy do tego dojdzie — miałby zadecydować dopiero rząd. Ale już na obecnym etapie prac każdy krok miałby być konsultowany z prawnikami, aby wpisać się w regulacje zarówno Polski jak i Unii Europejskiej. Tutaj wychodzi też kolejna różnica: posiadacze kont dPLN będą musieli ujawnić swoją tożsamość.
Wkrótce miałyby rozpocząć się testy gotowego oprogramowania, a wraz z nimi ruszy kolejny etap prac, o którym opowiedział Rafał Kiełbus, główny programista w PATB:
Mamy gotową podstawową wersję dPLN. Teraz będziemy pracować nad zaawansowaną wersją kodu, w który będzie można wpisać np. warunki umowy lokaty czy kredytu.
Kryptowaluty wciąż nie cieszą się specjalnym zaufaniem. To stosunkowo nowa rzecz, a przecież chodzi tutaj o nasze pieniądze — więc z jednej strony mnie to nie dziwi. Tym bardziej, że działania takie jak te Bitfinex o których ostatnio pisałem znacznie odbiegają od tego, jak załatwia się to na tradycyjnym rynku finansów.
W Pulsie Biznesu możemy przeczytać też o tym, jak doszło do tego, że dPLN w ogóle zaczął powstawać. Opowiedział o tym pokrótce prof. Krzysztof Piech:
Wyszliśmy od koncepcji systemu bankowego opartego na technologii blockchain, dzięki której koszty jego działalności da się obniżyć nawet o 35 proc. Za pomocą rozproszonej bazy danych można zabezpieczać wszystkie papiery wartościowe czy ważne dokumenty.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia stosunkowo taniej technologii blockchain. Autorzy dPLN chcą wykorzystać tzw. dowód stawki, czyli — w praktyce — zatwierdzanie transakcji przez użytkowników, którzy mają najwięcej jednostek kryptowaluty. Standardowo ma to trwać około minuty, ale docelowo — zostać skrócone do sekundy, dzięki lightning network. Wszystko dostępne będzie z poziomu platformy mobilnej.
Cała sprawa brzmi intrygująco, jednak przed kilkoma minutami otrzymaliśmy oficjalną wiadomość z Ministerstwa Cyfryzacji, która prawdopodobnie ochłodziła nie tylko mój zapał:
W odpowiedzi na informacje zawarte w artykule pt. „Polska szykuje kryptozłotego”, który ukazał się w dzisiejszym (tj. 17 stycznia 2018 r.) wydaniu Pulsu Biznesu informujemy, że kwestie związane z obrotem pieniężnym (w tym kryptowalutami) są poza jurysdykcją Ministerstwa Cyfryzacji i Ministerstwo Cyfryzacji w żaden sposób nie uczestniczy w pracach nad przygotowywaniem projektów związanych z podażą pieniądza w Polsce.
Organy właściwe dla decyzji o wspieraniu rozwoju poszczególnych instrumentów płatniczych to NBP oraz KNF.
Ministerstwo Cyfryzacji wspiera rozwój technologii rejestrów rozproszonych, natomiast nie prowadzi jakichkolwiek projektów i badań związanych z kryptowalutami.ReklamaInformujemy również, że Ministerstwo Cyfryzacji z dniem dzisiejszym cofnęło patronat dla Polskiego Akceleratora Technologii Blockchain.
Źródło: Puls Biznesu, informacja prasowa
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu