Świat

Amerykanie będą testować dochód podstawowy. Może to nie jest szaleństwo, a jedyne słuszne rozwiązanie?

Maciej Sikorski
Amerykanie będą testować dochód podstawowy. Może to nie jest szaleństwo, a jedyne słuszne rozwiązanie?
Reklama

Niektórzy twierdzą, że to utopia, której nie uda się nawet wprowadzić - o sukcesie nie ma sensu mówić, inni oburzają się na samą myśl, że ludziom można dawać pieniądze za nic i ich rozleniwiać. Jest i taka grupa, która twierdzi, iż nie mamy alternatywy - nadchodzi era robotów oraz sztucznej inteligencji, rynek pracy mocno się zmieni, ludzie mogą nie mieć szansy, by zarobić na utrzymanie. Jeśli nie chcemy oglądać krwawej rewolucji i walki o chleb, to trzeba wszystkim ludziom zapewnić środki do życia. A pomogą w tym... maszyny i sztuczna inteligencja. Tak sprawę widzi Y Combinator, znany amerykański akcelerator startupów.

Dochód podstawowy, nazywany też dochodem gwarantowanym, coraz częściej pojawia się w medialnych doniesieniach i dyskusji publicznej. Jeszcze rok temu temat omawiali głównie niektórzy ekonomiści, przedsiębiorcy i pewnie część futurologów, to była raczej ciekawostka akademicka, dzisiaj sprawy mają się trochę inaczej. A najciekawsze jest to, że przybywa doniesień dotyczących testowania tego rozwiązania.

Reklama

Prym wiedzie Europa, startują USA

Kilka miesięcy temu podejmowałem już ten temat, pisałem wówczas, że dochód podstawowy jest rozpatrywany m.in. w Szwajcarii oraz Finlandii. Od tego czasu pojawiły się doniesienia na temat rozważania pomysłu w niektórych afrykańskich państwach, w Holandii czy Kanadzie. W końcu przyszedł czas na USA, w których idea rozdawania pieniędzy mogłaby się spotkać z oporem społecznym - mocny jest tam kult pracy, a nie osłon socjalnych. Jednak w tym przypadku kasy nie będzie rozdawać państwo, lecz akcelerator startupów, kalifornijski Y Combinator. Krytycy nadal będą kręcić nosem, lecz ostatecznie powinni stwierdzić, że to nie ich pieniądze, więc niech ludzie z Doliny Krzemowej bawią się tak, jak chcą.

Pilotażowy program ma ruszyć w Oakland. Dlaczego tam? Po pierwsze, miasto leży niedaleko siedziby akceleratora, więc będzie można na bieżąco i bez problemu nadzorować przebieg eksperymentu. Po drugie, miasto wykazuje rozwarstwienie społeczne i zarobkowe. A chodzi o to, by pieniądze dać zarówno dobrze wykształconym, solidnie zarabiającym obywatelom, jak i ludziom bez wykształcenia, wykonującym nieskomplikowane i słabo płatne prace. Inicjatorzy programu chcą się dowiedzieć, jak poszczególne grupy społeczne wydadzą te pieniądze, jaki odsetek będzie grał w domu na konsoli, jaki zainwestuje to np. w edukację, a jaki postanowi diametralnie zmienić swoje życie.

Ile osób weźmie udział w pilotażowym programie? Nie wiadomo. Nie jest też jasne, jakie środki otrzymają uczestnicy i przez jaki czas będą zasilane ich konta. Wszystkiego powinniśmy się dowiedzieć niebawem. Inicjator akcji nie ukrywa, że to ma być czas zbierania danych, rozpatrywania różnych wariantów i próby stworzenia mechanizmu, który potem będzie można wprowadzić na większą skalę. Chętnych do udziału w eksperymencie podobno nie brakuje, jestem w stanie w to uwierzyć, ale jednocześnie zadaję sobie pytanie, na które odpowiedzi nie znają też w Y Combinator: jak sfinansować taką imprezę w skali globalnej?

Albo dochód podstawowy albo...

Po co to wszystko? Czy amerykański akcelerator lub władze państw i urzędnicy, gdy mowa o innych państwach, chcą rozleniwić ludzi? Nie, celem nadrzędnym jest szukanie rozwiązania na przyszłość, w której dla ludzi może zabraknąć pracy. Rozwój technologiczny sprawi, że etatów będzie ubywać, jednocześnie zwiększy się globalna populacja. Co zrobimy, gdy miejsc pracy będzie dla kilkuset milionów ludzi, a Ziemię zamieszkiwać będzie 10 mld osób? Pesymistyczne scenariusze wskazują na wojny, epidemie, głód i ostateczne ostre zmniejszenie liczby ludności. Ale czy akurat taki scenariusz chcemy realizować?

Dochód podstawowy ma zaspokoić potrzeby wszystkich w nowych, "lepszych" czasach. Maszyny mają w tych czasach służyć wszystkim, nie tylko wielkim firmom i zapewnić każdemu minimum potrzebne do egzystencji. Trzeba to podkreślić: dochód podstawowy, jak sama nazwa wskazuje, nie zapewni rozrywek i pławienia się w luksusie. To kasa, dzięki której można opłacić czynsz, kupić niezbędne produkty spożywcze oraz ubranie. Chcesz więcej? Staraj się - zdobywaj wykształcenie, nowe umiejętności. I nie mów, że nie możesz tego robić, bo nie masz czasu. Czy ten pomysł jest tak szalony, jak twierdzą niektórzy? Naprawdę czekam na efekty eksperymentów przeprowadzanych w Ameryce i na Starym Kontynencie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama