Szejkowie z Bliskiego Wschodu potrafią zaskakiwać - niejednokrotnie mieliśmy okazję się o tym przekonać. Jeśli nie zamawiają jetpacków dla swoich strażaków, to organizują wyścigi dronów. Albo zastanawiają się, czy warto budować górę, by zmienić lokalny klimat... Tym razem nie będzie o tworzeniu góry, ale sprawa dotyczy budowlanki. Dość nowoczesnej budowlanki, w której budynki powstają w drukarce. Kilka kwartałów temu pojawiła się zapowiedź tej inwestycji i słowa dotrzymano.
Dubaj zaprezentował niedawno wydrukowane budynki. Zapewnia przy tym, że to pierwsze biurowce czy nawet pierwsze budynki użytkowe stworzone przy wykorzystaniu technologii trójwymiarowego druku. Całkiem prawdopodobne, że tak właśnie jest - co prawda czytałem i słyszałem już o drukowaniu budowli w Europie czy w Chinach, ale nie pamiętam, jaki był status tych inwestycji. Może to jedynie puste obiekty na pokaz? Wróćmy zatem do biurowców ulokowanych na Bliskim Wschodzie.
Szybko, tanio i... w Chinach
Budynki stanęły niedaleko miejsca, w którym powstaje Muzeum Przyszłości - kompleks, który będzie pewnie kolejnym magnesem przyciągajacym turystów do Dubaju. Jednak nie tylko o pokazy tu chodzi: w tym przypadku przekonuje się, że drukowanie budynków jest lepszym rozwiązaniem niż tradycyjnie stosowane metody. Dzięki niemu skraca się czas budowy i spadają koszty. Za wspomniane biurowce zapłacono ponoć 140 tysięcy dolarów, a powstały one w zaledwie 17 dni. Brzmi super, ale... Trzeba dodać, że elementy drukowano w Chinach, potem przewieziono je do Dubaju i tam złożono w całość.
Potem nastąpił czas prac wykończeniowych, który... trwał kilka miesiecy. Postawiono surowy budynek z wydrukowanych elementów, lecz w takiej formie do niczego się on nie nadawał - brakowało nawet podstawowych instalacji. Nie ma zatem sensu pisać/mówić, że w 2,5 tygodnia powstał biurowiec. W takim czasie wytworzono "klocki", z których powstała bryła. Jest różnica.
Nie oznacza to oczywiście, że wykorzystanie druku w budownictwie nie ma sensu - wierzę w to, że ta metoda faktycznie pozwala skrócić czas budowy i obniżyć koszty. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że komponenty są produkowane w Chinach. To niestety kiepska informacja dla pracowników sektora, bo nowa metoda ma poważnie ograniczać udział człowieka w całym procesie - nie potrzeba armii ludzi do obsługi drukarek oraz późniejszego złożenia elementów - niewielka ekipa budowlana może wykonać z pomocą maszyn naprawdę ambitne projekty.
Dubaj przekonuje, że to dopiero początek
Przedstawiciele bliskowschodniego miasta twierdzą, że nowa metoda może zyskiwać na znaczeniu przy tworzeniu lokalnej architektury - wspomina się, że do 2030 aż 1/4 nowych budynków może pochodzić z drukarki. W kolejnych dekadach całe miasta mogą być tworzone w ten sposób. Nawet to widzę: w Chinach składa się zamówienie na 1000 budynków, po kilku miesiącach elementy docierają na miejsce i zaczyna się wielki montaż. Ewentualnie na placu budowy stawia się najpierw budynek dla drukarek, a potem zaczyna się proces tworzenia miasta wedle komputerowego projektu.
#Dubai Inaugurates 1st #3DPrinted Office Building, Constructed in 17 Dayshttps://t.co/G2j6pwDQtX#3Dprinting #UAE pic.twitter.com/mHZicyZsh8
— 3D Printing News (@3DPrintGirl) 23 maja 2016
Brzmi ciekawie, pomysł zyska jeszcze na atrakcyjności, gdy zostaną opracowane metody druku elementów z koniecznymi instalacjami. Ale zastanawiam się np. nad wytrzymałością tych rozwiązań. Pewnie przeszły szereg testów i okazało się, że te materiały są wytrzymałe, lecz owe testy nie zastąpią chyba kilku dekad w danym klimacie. Zastanawia zatem, jak prezentowane biurowce będą wyglądały za 10-15 lat? Jak wyglądałyby w Polsce, Anglii czy Brazylii po tym czasie? Czy wszędzie ta metoda okaże się świetną alternatywą? Pytań i wątpliwości nie brakuje, niedługo zaczniemy pewnie poznawać odpowiedzi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu