Felietony

Rower elektryczny za grosze? Sprawdź, na co nie dać się nabrać!

Bartek Luzak
Rower elektryczny za grosze? Sprawdź, na co nie dać się nabrać!
Reklama

Dobry i tani rower elektryczny – czy to w ogóle możliwe? Podpowiadamy, na co naprawdę warto zwrócić uwagę przy wyborze budżetowego e-bike’a. Sprawdź, co jest ważne, a co tylko wygląda dobrze w opisie.

Dobry i tani rower elektryczny – czyli który?

Moda na rowery elektryczne trwa w najlepsze – i trudno się dziwić. Wygoda, wsparcie w podjazdach, dojazd do pracy bez zadyszki. Problem pojawia się wtedy, gdy chcemy mieć dobre "dwa kółka", ale bez wydawania kwoty równej połowie nowego samochodu. Na szczęście da się kupić rower elektryczny za rozsądne pieniądze. Trzeba tylko wiedzieć, czego szukać, a czego unikać jak ognia.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Pociągiem w centralnej Polsce z prędkością 350 km/h. Ale jak?

Zacznijmy od podstaw: czego w ogóle potrzebujesz?

Pierwszy krok to odpowiedź na jedno ważne pytanie: do czego będzie ci ten rower służył? Bo co innego sprawdzi się na leśnych trasach, a co innego na asfaltowych dojazdach do biura. Inaczej też trzeba patrzeć na składaka do pociągu, a inaczej na solidny rower trekkingowy na weekendowe wypady. W segmencie budżetowym to kluczowe, żeby nie przepłacać za rzeczy, których i tak nie użyjesz – albo gorzej: nie zauważyć braków, które potem zabolą w praktyce. Typ roweru trzeba dobrać pod siebie – inaczej szybko pojawi się rozczarowanie.

Rower miejski (urban, city e-bike)

Idealny do codziennego poruszania się po mieście: do pracy, na zakupy, czy uczelnię. W tanim rowerze miejskim warto postawić na:

  • geometrię ramy typu „step-through” – łatwe wsiadanie i zsiadanie, nawet w codziennym stroju,
  • pełne błotniki i bagażnik z możliwością montażu kosza lub sakw,
  • brak amortyzacji (tutaj to zaleta – mniej części, które mogą się zepsuć),
  • zintegrowane oświetlenie.

Jeśli znajdziesz model z napędem w piaście tylnej i silnikiem z czujnikiem kadencji – to absolutnie wystarczy. Ważne, by rower miał wygodne siodełko i abyś mógł jeździć w wyprostowanej pozycji, bo komfort jazdy w mieście to podstawa.

Rower trekkingowy (trekking, cross e-bike)

Dla tych, którzy chcą czegoś bardziej uniwersalnego – zarówno na asfalt, jak i na szutry czy leśne ścieżki. Trekkingowy e-bike to dobry kompromis, jeśli np. dojeżdżasz do pracy przez nieutwardzone drogi, albo chcesz jeździć na dłuższe weekendowe wycieczki.

W budżecie do 5000 zł szukaj:

  • amortyzowanego widelca z blokadą (tanie modele często są tylko „ozdobą”, więc sprawdź jego realne działanie),
  • większej liczby przełożeń (np. Shimano Altus/Acera, lepiej niż Tourney),
  • tarczowych hamulców mechanicznych – hydraulika w tej cenie bywa awaryjna lub… udawana,
  • opcjonalnie: pełnego wyposażenia turystycznego – bagażnik, błotniki, stopka, lampki.

Rower trekkingowy bywa nieco cięższy, ale jest wygodny i pozwala na wszechstronne użytkowanie. To dobry wybór, jeśli nie chcesz mieć dwóch rowerów – osobno do miasta i rekreacji.

Reklama

Rower górski (MTB, hardtail e-MTB)

Z pozoru najbardziej „wypasiony”, ale w praktyce… dość wąsko wyspecjalizowany. Jeśli nie planujesz jeździć po kamieniach, korzeniach i stromych zjazdach, to kupowanie taniego e-MTB mija się z celem.

Jeśli jednak faktycznie potrzebujesz roweru na trudniejszy teren, zwróć uwagę na:

Reklama
  • geometrię ramy – z większym skokiem amortyzatora (80–100 mm),
  • szerokie opony z agresywnym bieżnikiem – min. 2.1 cala,
  • brak akcesoriów (błotniki, bagażnik) – co w MTB jest akurat normalne,
  • silnik w tylnej piaście – centralny w tym budżecie będzie zazwyczaj niskiej klasy.

Tani rower spod znaku e-MTB często kusi wyglądem, ale pamiętaj, że napęd i osprzęt muszą wytrzymać więcej obciążeń niż w rowerze miejskim. Jeśli rower wygląda jak z katalogu, a kosztuje podejrzanie mało – to może być wydmuszka. Lepiej kupić prostszego crossa i założyć grubsze opony, niż iść w tani „sportowy” design.

Składak elektryczny (folding e-bike)

Dla tych, którzy jeżdżą w trybie „przesiadkowym” – czyli łączą rower z pociągiem, autobusem czy windą w bloku bez windy. Świetne rozwiązanie do miasta, jeśli nie masz gdzie przechowywać pełnowymiarowego roweru.

W składakach liczą się:

  • kompaktowe wymiary po złożeniu – sprawdź, czy da się go bez problemu wnieść po schodach,
  • waga (im lżejszy, tym lepszy) – niektóre ważą nawet 18–20 kg, co jest akceptowalne,
  • bateria w ramie lub pod siodełkiem – ważne, żeby była wyjmowana,
  • koła 20-calowe lub większe – mniejsze to komfort jak z hulajnogi.

Tanie składaki elektryczne mają zazwyczaj mniejszy zasięg (20–40 km), ale do krótkich dystansów po mieście są wystarczające.

Silnik – serce roweru, ale nie daj się nabrać

W tanich modelach znajdziesz najczęściej silnik w tylnej piaście. I to okej – do miasta czy rekreacji wystarczy. Uwaga: liczy się nie tylko moc (250 W to standard), ale też sposób działania. Silniki z czujnikiem momentu obrotowego działają płynniej, ale są droższe. Te z czujnikiem kadencji są tańsze, ale „wchodzą” w tryb turbo niezależnie od tego, jak mocno naciskasz na pedały. Czasem to irytujące.

Reklama

Bateria – więcej niż tylko pojemność

Duża bateria = większy zasięg? Teoretycznie tak. W praktyce wszystko zależy od tego, jak jeździsz i gdzie. Na miasto starczy 10–12 Ah (około 360–450 Wh). Na dłuższe wycieczki – celuj w 13–15 Ah. Zasięg realny? Od 40 do 100 km, ale traktuj dane producenta z rezerwą.

Uwaga: Najtańsze rowery mają często baterie zamontowane „na widoku” – i nie zawsze z możliwością łatwego demontażu. To ważne, jeśli planujesz ładować je w domu, a rower zostawiać w piwnicy czy garażu.

Osprzęt – gdzie można ciąć koszty, a gdzie nie

W tanich e-bike’ach producenci tną koszty głównie na:

  • przerzutkach,
  • hamulcach (mechaniczne tarczówki są ok, byle nie v-brake’i w 2025…),
  • amortyzatorach (lepiej sztywny widelec niż tandetna „sprężyna”).

Za to koła, opony i rama to coś, czego nie opłaca się ignorować. Krzywe obręcze, rama bez certyfikatu albo opony z taniej gumy – to recepta na frustrację.

Waga i geometria – komfort przede wszystkim

Rower elektryczny waży. I to sporo. Nawet najlżejsze modele mają 20–23 kg, a niektóre zbliżają się do 30 kg. To znaczy, że dobrze byłoby… przymierzyć się do roweru przed zakupem. Sprawdź, czy łatwo się na niego wsiada, czy pasuje do twojego wzrostu i czy przypadkiem nie przeszkadza ci masa w przenoszeniu roweru np. po schodach.

Używany? Czasem warto, ale ostrożnie

Rower elektryczny z drugiej ręki może być okazją… albo miną. Kluczowe pytanie brzmi: ile cykli ładowania ma za sobą bateria? Nowa wytrzymuje średnio 500–700 ładowań. Potem pojemność drastycznie spada. Jeśli nie masz jak tego sprawdzić – lepiej zrezygnuj albo ostro negocjuj cenę.

Jak nie dać się złapać na „okazję życia”?

Kupując tani rower elektryczny, warto pamiętać o jednej rzeczy: nie wszystko złoto, co się świeci. Każdy rower może dobrze wyglądać, ale liczy się to, co "pod maską" – silnik, bateria, geometria i marka. Dobrze dopasowany e-bike za 5000 zł będzie dawać frajdę i wygodę, a przepłacony „marketowiec” z centralnym silnikiem o nieznanej nazwie może tylko irytować. Nie chodzi o to, by kupić najtańszy rower. Chodzi o to, żeby kupić najlepszy rower w budżecie, jaki mamy. Czasami po prostu warto dołożyć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama