Niedawno zacząłem składać sobie PC-ta. Relatywnie mocnego, więc dobierałem części tak, by nie puścić się z torbami. I kiedy koszyk w jednym ze sklepów przybrał już finalny kształt, cena całości nieźle poszła w górę. Dlaczego?
Wstrzymajcie się z zakupem kart graficznych, koszmarnie zdrożały. Zapytaliśmy dlaczego
Mówią - spiesz się powoli. Z tego założenia wyszedłem składając stacjonarny komputer. To jednak duży wydatek i nie chciałbym później mieć do siebie pretensję, bo zrobiłem coś za szybko, zdecydowałem zbyt impulsywnie, nie zastanowiłem się mocniej nad konkretną konfiguracją. Utworzyłem więc koszyk w morele.net, zajrzałem do niego jeszcze raz zmienić obudowę i zostawiłem na jakiś czas bez kontroli. Kilka dni temu, kiedy chciałem sprawdzić czy może nie pojawiła się jakaś promocja na przykład na RAM lub dysk SSD okazało się, że nagle mój koszyk podrożał o prawie 500 złotych. Znalazłem winnego, GTX 1070. A potem przeczytałem o tym, że ceny kart graficznych poszły w górę praktycznie we wszystkich sklepach w Polsce i różnice potrafią sięgać ponad 20%. I z moją sytuacją zgadzało się aż za dobrze.
Słyszałem to i owo, ale zanim powstał ten tekst, złapałem Sebastiana Oktabę z PurePC o co może chodzić - w końcu zarówno on jak i cała ekipa tworząca serwis to spece od kart graficznych i jak się okazało potwierdzili powód takiego stanu rzeczy. Sebastianowi bardzo dziękuję za naprawdę dokładne wytłumaczenie tej kwestii.
"Ceny kart graficzny rosną jak szalone. Kryptowaluta wrogiem graczy. Zaglądaliście ostatnio do sklepów internetowych w poszukiwaniu karty graficznej? GeForce GTX 1060, GeForce GTX 1070, Radeon RX 570, Radeon RX 580 - jakiegokolwiek modelu i producenta byście sobie wcześniej nie upatrzyli, istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że dzisiaj znajdziecie sprzęt na sklepowych półkach. Mówiąc szczerze, to Radeonów nie znajdziecie na pewno, ponieważ magazyny od dłuższego czasu świecą pustkami, zaś GeForce drożeją z godziny na godzinę. No właśnie... gdy popyt szaleńczo rośnie, a podaż drastycznie maleje, zaczyna działać najprostsze prawo ekonomii - urządzenia dostępne w bardzo ograniczonej ilości osiągają kosmiczne ceny.
Winowajcami takiej sytuacji są kryptowaluty, będące pieniądzem elektronicznym o umownej wartości, które zyskują coraz większą popularność i pozwalają obrotnym osobom drobić się niemałych majątków, chociaż jest to rynek bardzo nieprzewidywalny. Nazwę bitcoin pewnie kojarzycie? Otóż, odkąd wydobywanie bitcoinów stało się trudniejsze i wprowadzono wyspecjalizowane maszyny ASIC, amatorzy kryptowalut szukali alternatyw, wśród których przodują dzisiaj ethereum, litecoin i zcash. To właśnie wspomnianej trójce zawdzięczamy prawdziwą gorączkę złota. Proces pozyskiwania tych „surowców” wymaga przede wszystkim kart graficznych, bowiem kopanie na procesorach jest całkowicie nieopłacalne, natomiast inne sposoby wydobycia owych kryptowalut, wzorem chociażby bitcoinów, zasadniczo nie istnieją.
Karty graficzne trafiają do specjalnie przygotowanych koparek, mieszczących po kilkadziesiąt, czasami nawet kilkaset jednostek, pracujących w tzw.: farmach. Działają dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, bez przerwy na popołudniową kawkę czy papieroska. Rynek wydobywców kryptowalut jest niesłychanie chłonny i opanowany został przez zawodowców, którzy takie zajęcie uczynili swoim sposobem na życie. Każda kolejna karta graficzna to zatem zwiększenie potencjalnego zysku, czyli po prostu inwestycja, dlatego nie powinno dziwić, że „koparkowcy” wykupują wszystko co popadnie - nawet używane modele. Niestety, cierpią na tym najbardziej zwykli zjadacze chleba, zwłaszcza gracze chcący w wakacje złożyć sobie komputer, bo przecież w sezonie ogórkowym teoretycznie powinno być najtaniej.
A tutaj czeka rozczarowanie - ceny kart graficznych są teraz absurdalnie wysokie i sytuacja prędko nie ulegnie poprawie. Sprzętu najzwyczajniej w świecie brakuje, a nawet jeśli w najbliższych tygodniach pojawią się dostawy, zostaną rozszarpane przez wygłodniałych klientów. Entuzjazm zakupowy może dodatkowo przystopować zachłanność sprzedawców. Największe sieci, jak morele.net, x-kom, proline czy komputronik, pozbyły się niemalże wszystkich kart graficznych od GeForce GTX 1060, przez Radeony RX 500, skończywszy na GeForce GTX 1080, natomiast niedobitki bywają droższe o 50-70% niż przed miesiącem. Mówimy tutaj o identycznych kartach, których sugerowane ceny zmianie przecież nie uległy. Dlatego mam wątpliwości, czy zwiększenie podaży ureguluje rynek ze skutkiem natychmiastowym, wszak biznes musi się kręcić. Szczerze powiedziawszy, odkąd sięgam pamięcią, takiego zawirowania sobie nie przypominam.
Owszem, bywały momenty, gdy ludzie masowo kupowali Radeony R9 280/290 do koparek, ale dotyczyło to wyłącznie modeli AMD. Teraz wydobywcy kryptowaluty rzucili się również na karty NVIDII, więc trudno szukać alternatywy dla Radeonów, skoro na pólkach nie ma ani jednych, ani drugich. Dacie wiarę, że gdzieniegdzie GeForce GTX 1060 6GB kosztują nawet 2000 złotych, chociaż 3-4 tygodnie temu wystarczyło 1200 złotych, aby zostać właścicielem tego samego urządzenia? Jedyne co można zrobić, to przeczekać kataklizm mając nadzieję, że producenci wreszcie zaspokoją potrzeby konsumentów. Karty dedykowane kopaniu kryptowalut, pozbawione wyjść obrazu i objęte krótką gwarancją, mogą jednak nie wystarczyć, ponieważ po załamaniu rynku stałaby się bezwartościowe. Z drugiej strony, firmy pewnie mają świadomość, że prędzej czy później nadejdzie fala tanich używek, więc zwiększanie produkcji w dłuższej perspektywie jest ryzykowne. Cóż... tak czy owak, graczom pozostaje tylko czekanie."
O komentarz poprosiłem jeszcze dwie strony stojące po drugiej stronie barykady. Udało mi się ustalić, że za wyższe ceny nie jest odpowiedzialny producent, czyli firma NVidia. Jednocześnie czekam na komentarz polskiego dystrybutora firmy, czyli ABC Data. Czy to oni są odpowiedzialni za wyższe ceny? Zobaczymy, ktoś przecież decyduje o cenie sprzętu bazując na zainteresowaniu lub dostępności. Karty nie są wykupowane tak o - bez powodu, a koszty ich produkcji nagle nie wzrosły.
Mamy komentarz sklepu x-kom:
Wzrost cen kart graficznych podyktowany jest niskim poziomem ich dostępności na rynku. Prognozy produkcyjne na ten okres nie przewidywały takiego wzrostu zainteresowania tego rodzaju urządzeniami i tym samym zaskoczyły większość producentów. Nie bez znaczenia jest również to, że Polska nie jest priorytetowym rynkiem sprzedaży dla firm z Azji. Fakt ten przekłada się nie tylko na dostępność kart, ale także na ostateczną cenę w jakiej jest ona dystrybuowana na naszym rynku.
Od kilku miesięcy obserwujemy szybujący kurs Bitcoina i innych kryptowalut. Wiele firm zdecydowało się dołączyć do „biznesu kopaczy”, który drenuje rynek przede wszystkim z najłatwiej dostępnych i najefektywniejszych modeli kart. Codziennie otrzymujemy zapytania dotyczące zamówień obejmujących kilkaset sztuk. Działania te napędzają rynek do poziomu, jakiego dawno nie widzieliśmy i tym samym mocno windują ceny.
W mojej opinii, nawet gdyby teraz na rynku pojawiło się kilkanaście tysięcy kart, nadal nie zaspokoiłoby to popytu, jaki dostrzegamy wśród naszych klientów. Sytuacja unormuje się dopiero wtedy, kiedy na rynku pojawią się większe partie kart. Niestety, ale bardzo trudno jest przewidzieć, kiedy dokładnie może to nastąpić. Na dostępność kart i ich cenę może wpłynąć również zwiększenie trudności w „kopaniu”, co przełoży się bezpośrednio na próg opłacalności tych działań.
Przewiduję, że w ciągu kilku miesięcy, kiedy opadnie zainteresowanie związane z kursem Bitcoina na rynku pojawi się wysyp używanych kart, w bardzo atrakcyjnych cenach. Doświadczenie podpowiada, że klienci decydując się na taki zakup ponoszą spore ryzyko. Żywotność tych modeli będzie już mocno skrócona, bo podczas kopania wykorzystywane jest 100% mocy obliczeniowej, jaką posiada karta. Taki produkt zużywa się dużo szybciej i nie gwarantuje stabilnego działania, nie wspominając o dużo wyższym prawdopodobieństwie awarii.
- mówi Marcin Lelontko, sales manager team components x-kom.
Ja poczekam, prędzej czy później ceny się ustabilizują i mam nadzieję wrócą do poprzedniego stanu - nie ukrywam, że mam do siebie żal, mogłem kupić sprzęt wcześniej. No, ale kto wiedział, że temat tak szybko przełoży się na realne problemy z dostępnością i tak mocno wyższymi cenami?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu