Microsoft

Dla Microsoftu dobre dopiero się zaczyna

Jakub Szczęsny
Dla Microsoftu dobre dopiero się zaczyna
52

Jako aktywny użytkownik ekosystemu Microsoftu jestem zadowolony z tego, co zaprezentowano podczas tegorocznego Build. Gigant po gruntownych zmianach jest w końcu tak fajny, że aż naprawdę chce się korzystać z tego, co oferuje. Windows dojrzał po raz kolejny - tym razem do nowego charakteru technolog...

Jako aktywny użytkownik ekosystemu Microsoftu jestem zadowolony z tego, co zaprezentowano podczas tegorocznego Build. Gigant po gruntownych zmianach jest w końcu tak fajny, że aż naprawdę chce się korzystać z tego, co oferuje. Windows dojrzał po raz kolejny - tym razem do nowego charakteru technologii, gdzie pierwsze skrzypce gra mobilność.

Jako, że dla mnie wybranie jednej opcji nie jest "małżeństwem na stałe", rozmyślałem nad przeniesieniem się do innego ekosystemu. Ta perspektywa po wczorajszych wydarzeniach w San Francisco nieco się oddaliła - obawiałem się, że Microsoft zdecyduje się na pogrzebanie jakiejkolwiek wartości swojej platformy i pozwoli na uruchamianie aplikacji z Androida na urządzeniach opartych na Windows Phone. Tak się jednak nie stało - udostępnione zostanie narzędzie, dzięki któremu deweloper będzie mógł przy użyciu małych nakładów czasu oraz środków przygotować aplikację dla systemu Microsoftu. To w ocenie giganta ma skłonić twórców do zapełniania Sklepu swoimi propozycjami, których dotąd brakowało, a obecne były w App Store oraz Google Play.

Windows natomiast jest na ten fakt odpowiednio przygotowany. Jak wskazywałem w swoich poprzednich tekstach, Microsoft dąży do tego, by jak najbardziej zbliżyć pod kątem interfejsu swój system do tego, co mamy obecnie w Androidzie oraz iOS. Do kosza idą przesuwne w bok karty - niech żyje hamburgerowe menu!

Zmiany w kodzie aplikacji będą jednak potrzebne. Najważniejsze jest w tym to, że Windows różni się od iOS i Androida sposobem traktowania odnośników do aplikacji. I o ile w systemach Google oraz Apple mamy ikonki, tak w Windows Phone są to kafelki, które oprócz funkcji reprezentowania aplikacji na ekranie startowym, zdolne są także do wyświetlania skróconego stanu. Rozwiązanie to w Windows Phone jest o tyle ważne, że w niektórych przypadkach pozwala nam na podejrzenie tego, co dzieje się w naszych ulubionych aplikacjach bez ich otwierania. Między innymi dlatego aplikacje portowane bezpośrednio z iOS, czy Androida będą musiały zostać zaopatrzone w pewne zmiany, by odpowiednio współpracować z rozwiązaniem Microsoftu.

Powołując się na przypadek Candy Crush Saga, który został przytoczony podczas konferencji trzeba jednak brać w poprawkę to, że gra nie wykorzystuje wszystkich funkcji systemu i nie może być reprezentatywnym przykładem dla aplikacji użytkowych. Stąd też uważam, że fakt, iż uzyskała ona bardzo wysoką ocenę w Sklepie dla Windows Phone nie znaczy nic. Zanim będziemy mogli stwierdzić, czy Microsoft rzeczywiście odwalił pod tym względem dobrą robotę, musimy zaczekać na pierwsze przeportowane propozycje. I co najciekawsze - będą to porty właściwie 1:1. Odejście od sztywnej stylistyki Windows to także furtka dla deweloperów, którzy nie muszą się odtąd martwić, że ich aplikacja nie będzie przystawać do tego, co prezentuje platforma mobilna Microsoftu.

Czy to się uda? To pokażą pierwsze miesiące po premierze Windows 10 - deweloperzy najpierw z ciekawości zaczną portować swoje aplikacje. Jeżeli rozwiązanie będzie efektywne i pozwoli na bezproblemową, mało kosztowną ekspansję własnych rozwiązań dla twórców aplikacji, to przyjmie się forma: "robimy aplikacje dla iOS, Androida - potem szybki port na Windows Phone i voila". Użytkownicy natomiast powinni odczuć wielką poprawę.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu