Świat

Disney próbował ocenzurować niektóre słowa na Tik-toku. Dlaczego?

Krzysztof Rojek
Disney próbował ocenzurować niektóre słowa na Tik-toku. Dlaczego?
Reklama

Nowa funkcja Disneya na Tiktoku pozwala mówić głosami postaci z filmów wytwórni. Nie wszystko mogły one jednak powiedzieć.

Wchodząc we współpracę z inną firmą, największe korporacje konstruują długie umowy zawierające szereg wymogów, co do tego, jak dany produkt ma wyglądać i jakie cechy ma posiadać. Nieważne, czy mówimy o gadżetach z logo Cyberpunka, czy też o współpracy OnePlusa z Hasselblad, w takich wypadkach wszystko jest najczęściej ustalane co do najdrobniejszego detalu. Często więc zdarza się, że w przypadku takich kooperacji użytkownicy spotykają się często bardzo dziwnymi decyzjami twórców.

Reklama

Tak było w przypadku nowej funkcji Disneya na Tiktoku

Jakiś czas temu Tiktok zaprezentował nową funkcję text-to-speech, dzięki której każdy mógł wzbogacić swoje filmiki o kwestie czytane głosami ulubionych postaci. Jako, że obecnie do Disneya należy potężna część biznesu rozrywkowego, wśród głosów znalazł się m.in. Rocket (Strażnicy Galaktyki),  C-3PO (Gwiezdne Wojny) czy Stich (Lilo i Stich). Funkcja szybko zyskała wielu fanów, jednak równie szybko zauważono coś dosyć ciekawego.

Mianowicie, postacie Disneya "odmawiały" czytania niektórych fraz, takich jak "gay", "lesbian" czy "queer". Nie był to przypadek, ponieważ wyłacznie postacie Disneya miały ten problem - wszystkie inne obecne w aplikacji wymiały te słowa bez problemu. Zastrzeżenie, że nowo dodane głosy nie mogą wymawiać pewnych słów musiało być zapewne planowane od początku. Disney zapewne nie spodziewał się, że sprawa wyjdzie tak szybko i że zrobi się wokół tego tak duże halo. Co ciekawe - po tym, jak ludzie zaczęli zwracać na to uwagę (w końcu przez niektórych taki ruch mógł zostać uznany za obraźliwy i wykluczający w stosunku do tej mniejszości) funkcję bardzo szybko przywrócono i obecnie nie ma już słów, których postacie Disneya nie mogą wypowiedzieć.

https://www.tiktok.com/@kbwild_/video/7030602779139919109?sender_device=pc&sender_web_id=7031165464768513541&is_from_webapp=v1&is_copy_url=0

Jestem jednak bardzo ciekawy, co skłoniło Disneya do takiego ruchu. Przecież firma ma w portfolio chociażby Marvela, w którego komiksach wątki LGBT i tożsamości pojawiają się niezwykle często. Disney musiał mieć więc świadomość tego, że po odkryciu tych braków będzie musiał mierzyć się z użytkownikami, a mimo wszystko - dalej to zrobił.

Cóż - za logiką korporacji mało kto nadąża.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama