Codemasters w tym roku wprowadzi na rynek prawdziwą perełkę. DIRT 4 łączy bowiem w sobie widowiskowy charakter wcześniejszy odsłon oraz symulacyjny gameplay z nieco hermetycznego DIRT Rally. Czy w końcu uda się dogodzić wszystkim?
To będzie najlepsza gra rajdowa, jaka dotąd powstała. Grałem w DIRT 4 od Codemasters!
DIRT Rally debiutował stosunkowo niedawno i była to nadzwyczaj udana odsłona serii. Twórcy stworzyli grę rajdową, w którą grało się znakomicie - symulacyjny charakter, wiarygodna fizyka i wysoki poziom trudności. Sęk w tym, że to wszystko stało się mieczem obosiecznym. W grze zabrakło tej widowiskowości, którą cechowały się poprzednie odsłony. Te skręcały lekko w kierunku arcade'owej rozgrywki, co fani miewali Codemasters za złe. Rynek jest jednak bezlitosny i nie pierwszy raz pokazuje, że najlepiej sprzedają się rozwiązania adresowane do klienta masowego. A ten wcale nie jest hardkorowym fanem rajdów z kierownicą, gałką biegów i pedałami podłączonymi do komputera/konsoli. Konieczne było zatem znalezienie złotego środka.
Czy się udało? Zaoszczędzę Wam lektury i napiszę wprost - po stukroć tak. Możecie zatem już przestać czytać i wrzucić dychę do skarbonki, żeby po rozbiciu w dniu premiery DIRT 4 jej zawartość na pewno wystarczyła na zakup gry. Jeżeli jednak nie wierzycie mi na słowo, już wyjaśniam, dlaczego tak sądzę.
DIRT 4 jest grą dla każdego
Mówi się, że kiedy coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę... No właśnie. Fani serii mają zapewne duże obawy, że ich ulubiona gra stanie się do niczego. Spotkało to przecież wiele kultowych marek. Spójrzmy, co się stało z Civilization - uproszczenie pogania uproszczenie, a całość zbudowano tak, żeby dało się grać w niedzielę do kotleta. W taki sam sposób potraktowano wiele kultowych erpegów - nowy Mass Effect przypomina jednoosobowe MMORPG - a także strzelanek (czy ktoś ostatnio widział dobrego FPS-a robionego od podstaw pod single'a - Prey się nie liczy). Biznes to biznes i producenci gier grają według określonych zasad, chcąc trafić ze swoim tytułem do możliwie największego grona odbiorców. Seria DIRT nie chce być pod tym względem gorsza. Sęk w tym, że stojące za nią studio Codemasters na uproszczenia nie ma ochoty. I słusznie.
O DIRT Rally pisałem swego czasu na łamach Antyweba. Gra była niezwykle satysfakcjonująca, ale też wymagająca. Przy czym początkowy próg wejścia ustawiono stosunkowo wysoko. Zabrakło też rozwiązań, które by w jakiś sposób nagradzały gracza za wytrwałość. Czerpało się zatem satysfakcję z samej jazdy po kolejnych torach i to był naprawdę fajne - pod warunkiem, że faktycznie interesowaliśmy się rajdami. DIRT Rally odszedł zatem od tego, co proponowały graczom wcześniejsze odsłony - nieco bardziej casualowe. To oczywiście nie spodobało się wszystkim (gdyby spodobało, nie pisałbym pewnie tego artykułu). Na rynek wkroczy zatem za chwilę nowa gra, która łączy w sobie jedno i drugie. Jest hardkorowa, jest symulatorem i jednocześnie ma arcade'owe elementy. Te ostatnie uzyskamy oczywiście po włączeniu wszystkich asyst, ale nie tylko - są nimi bowiem tryby gry, jak rallycross czy nieźle zapowiadająca się kariera.
Gameplay znów bezkonkurencyjny
Zacznijmy jednak od samego gameplayu, bo ten jest szczególnie interesujący. Co prawda w porównaniu z DIRT Rally nie zmieniło się zbyt wiele. W dalszym ciągu responsywność jest niesamowicie wręcz wysoka, a nawet prosta droga potrafi nam przysporzyć trudności. Nie czujemy, że prowadzimy jeżdżące pudło - to prawdziwy samochód z wyraźnie wyczuwalnymi punktami ciężkości. Każda kolizja jest zatem mocno wyczuwalna. Ponosimy też jej konsekwencje - przebita opona (lub jej brak) dają się wyraźnie we znaki, utrudniając ukończenie odcinka.
Oczywiście to wszystko możemy odpowiednio skonfigurować. Twórcy nie narzucają nam jednego określonego modelu jazdy. Jeżeli jesteśmy laikami, ustawimy wszystkie ułatwienia i spędzimy miło czas z padem w dłoniach. Jeżeli należymy do grona zapaleńców i dysponujemy kierownicą, DIRT 4 otwiera przed nami wrota do pięknej przygody, jaką jest wcielenie się w kierowcę rajdowego i sprostanie wyzwaniom, jakich na pewno nie uświadczymy wyjeżdżając o 16:00 własnym autem na miasto. Co szczególnie ważne, poziom trudności jest zróżnicowany również, jeśli chodzi o trasy. W końcu pojawiły się odcinki, które są znacznie mniej wymagające. Jest tam więcej asfaltu, droga jest szersza, a zakręty mniej ostre. Wszystko to osadzono w pięciu lokalizacjach: Australii, Hiszpanii, Hiszpanii, Szwecji, Walii oraz Michigan.
A skoro o trasach mowa, tutaj pojawia się absolutne novum. Twórcy zaimplementowali bowiem generator, który w oparciu o gotowe elementy będzie automatycznie tworzył odcinki specjalne ze wskazanymi przez nas warunkami, poziomem trudności oraz nawierzchnią. Póki co nie widziałem go w praktyce, wiec trudno ocenić jego skuteczność. Zapowiada się jednak naprawdę interesująco i zdecydowanie powinien podnieść różnorodność zabawy. A jeśli nie przypadnie Wam do gustu, to zawsze możecie spędzić długie godziny w akademii - ma to być bardzo rozbudowany system tutorialu, w którym gracz otrzyma cele oraz wyzwania do zrealizowania. Dzięki temu udoskonali swoją technikę oraz umiejętności.
Rallycross skradł mi serce
Wszystko to dopełniają tory rallycrossowe. Jak podkreślają twórcy, to aktualnie najszybciej rozwijający się sport motorowy świata. A ja im wierzę, bo rallycross dostarcza w grze zdecydowanie więcej emocji niż klasyczne rajdy. Mamy tutaj do dyspozycji trasy z Portugalii, Francji, Szwecji, Norwegii i Wielkiej Brytanii. Wszystko oparte na oficjalnej licencji oraz oryginalnych zasadach (są jokery!). Jeżeli dotąd z wypiekami na twarzy oglądaliście jedynie wyczyny Kena Blocka na szutrze, będziecie wniebowzięci. Dla uzupełnienia trzeba dodać też obecność wyścigów ciężarówek i pojazdów typu buggi, ale te akurat wydają się póki co najsłabszym elementem zabawy. A przynajmniej ja nie znalazłem tutaj takiej satysfakcji jak w innych trybach.
Oczywiście nie mniej istotny jest tryb kariery, którego przejście ma nam zająć 16 godzin. Wykreujemy w nim własnego kierowcę, zbudujemy zespół, pozyskamy sponsorów i podpiszemy kontrakty. Całość ma być rozbudowana, aczkolwiek przystępna z wyraźnie zarysowanymi celami oraz korzyściami. Podczas testów mogłem jedynie zobaczyć namiastkę tego rozwiązania - wpadające na moje konto punkty doświadczenia i kredyty. Wiem na pewno na co będzie można je wydawać, bo w grze mamy znaleźć ponad 50 samochodów.
Premierę DIRT 4 zaplanowano na 9 czerwca. Gra w Polsce ukazuje się nakładem wydawnictwa Techland, które również odpowiada za jej polonizację (pełną - jak na razie zapowiada się przyzwoicie). Fani rajdów samochodowych zdecydowanie mają na co czekać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu