Motoryzacja

Kolejny skandal motoryzacyjny - tym razem zawinił japoński producent

Maciej Sikorski
Kolejny skandal motoryzacyjny - tym razem zawinił japoński producent
Reklama

Znowu głośno o nieprawidłowościach na rynku motoryzacyjnym, tym razem świat patrzy w kierunku Japonii - szef Mitsubishi już przeprosił za działania pracowników i przyznał, że były one celowe. Sprawa dotyczy ponad 600 tysięcy aut i pewnie mocno uderzy po kieszeni znanego producenta. Jednocześnie sporo dzieje się po drugiej stronie Pacyfiku: Volkswagen próbuje się dogadać z Amerykanami w zakresie naprawy szkód spowodowanych przez nadużycia, jakich dopuściła się firma. Korporacja słono za to zapłaci...

Dieselgate powraca. O sprawie bardzo głośno było jesienią ubiegłego roku, okazało się wówczas, że Volkswagen majstrował przy oprogramowaniu i fałszował wyniki w trakcie testów emisji spalin. Sprawa dotyczyła kilkunastu milionów pojazdów, proceder trwał od końca ubiegłej dekady (chociaż teraz pojawiają się informacje, że korzenie oszustwa sięgają głębiej) i w efekcie nad koncernem zawisło widmo miliardowych odszkodowań oraz kar. Teraz temat powraca, ponieważ za Oceanem może dojść do ugody.

Reklama

Trudny kompromis. Trudny dla Niemców

Media donoszą, że Niemcy i Amerykanie są na dobrej drodze do osiągnięcia porozumienia. Dla Volkswagena będzie to jednak kosztowne porozumienie - firma prawdopodobnie zostanie zobowiązana do wypłacenia 5 tysięcy dolarów odszkodowania klientom, którym sprzedano "zmanipulowane" samochody. Jednocześnie producent uruchomi program odkupu tych pojazdów. Klient będzie się mógł zdecydować na usunięcie "usterki" lub sprzedaż samochodu VW. Program miałby objąć około pół miliona aut z dwulitrowym silnikiem diesla.

Pierwsze pytanie brzmi: ilu Amerykanów zdecyduje się skorzystać z oferty i sprzeda pojazd koncernowi, a ilu wybierze naprawę? Drugie pytanie: co koncern zrobi z odkupionymi pojazdami? Przecież może chodzić o kilkaset tysięcy samochodów. Zostaną zniszczone, przerobione i sprzedane czy po prostu sprzedane w krajach, w których będą spełniać wymagania dotyczące emisji spalin? Sprawa istotna, bo m.in. od odpowiedzi na te pytania będzie zależał rozmiar strat, jakie poniesie VW. Na razie jednak takie rozwiązanie nie jest pewne - zobaczymy, jak będzie wyglądało finalne porozumienie.

Dieselgate to znacznie szerszy temat

Volkswagen i jego poczynania nie wyczerpują tematu nieprawidłowości w biznesie motoryzacyjnym. Jakiś czas temu pojawiły się doniesieniami o kontrolach w firmie Renault, teraz płyną wieści z Kraju Kwitnącej Wiśni: Mitsubishi też przyznało się do fałszowania wyników. Sprawa dotyczy ponad 600 tysięcy samochodów. Większa część z tej liczby została wyprodukowana dla firmy Nissan i to ten producent wykrył nieprawidłowości. Wstrzymano sprzedaż niektórych modeli, Nissan prawdopodobnie będzie domagał się odszkodowania od Mitsubishi. Prezes tej ostatniej firmy przeprasza kłaniając się bardzo nisko, ale równie nisko leci kurs akcji firmy. Kapitalizacja firmy skurczyła się o kilkanaście procent.

Problem prawdopodobnie dotyczy aut sprzedawanych głównie na rynku japońskim, ale to raczej dobra wiadomość dla klientów poza tym krajem, niż dla samych firm. W tym miejscu warto napisać, że oszustw dopuściła się japońska firma z branży motoryzacyjnej, ale kilka kwartałów wcześniej nisko kłaniali się w akcie przeprosin szefowie wielkiego gracza technologicznego, korporacji Toshiba. Ciekawe, czy to niechlubne wyjątki, czy czubek góry lodowej i początek całego pasma japońskich afer?

To pytanie można też odnieść do branży motoryzacyjnej: już jesienią powtarzano, że dieselgate może uderzyć nie tylko w VW, że kłopot z wyśrubowanymi normami i ich naginaniem ma większa liczba producentów. Jeśli to prawda, to pozostaje czekać na kolejne "kwiatki".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama