Motoryzacja

Diesel będzie czystszy od elektryków do 2030? Wojna na ekologię trwa

Albert Lewandowski
Diesel będzie czystszy od elektryków do 2030? Wojna na ekologię trwa
Reklama

Diesel wydaje się być typem jednostki, która powoli wychodzi z użycia. Ostatnio widać zdecydowaną niechęć do takich silników. Tymczasem niemieccy konsultanci postanowili udowodnić światu, że w praktyce wysokoprężne jednostki wcale nie wypadają gorzej od elektrycznych braci.

Skomplikowana relacja

Jeszcze kilkanaście lat temu w Europie mocno promowano diesle. Na pozostałych kontynentach nie podchodzono do nich z podobnym zamiłowaniem, ale trzeba przyznać, że w pewnym momencie nawet w USA zaczęto z sukcesem je sprzedawać, przynajmniej przed wybuchem afery Dieselgate. To był prawdziwy przełom.

Reklama

Od tamtej pory jesteśmy świadkami prawdziwej wojny skierowanej przeciwko silnikom wysokoprężnym. Nagle ktoś zaczął zwracać uwagę na kompletną zawartość spalin, ich szkodliwość oraz pomiary spalania w nierealnych warunkach, które sprzyjały oszustwom. Najzabawniejsze jest to, że świat potrzebował dopiero takiego wstrząsu, aby coś zmienić w tej sprawie. W końcu już wcześniej zwracano na to uwagę.

Realne zanieczyszczenie bez idealizowania

Obecnie w wielu miastach wprowadzane są zakazy wjazdu dla aut z dieslem. Naturalnie nie można do tego podchodzić negatywnie, bo jednak idea jest szczytna i ma solidne podstawy. Z drugiej jednak strony wciąż nie dysponujemy odpowiednio czystą technologią. Właśnie na ten problem uwagę zwrócili konsultanci z Berylls Strategy Advisors.

Auta elektryczne nie wydzielają żadnych spalin. To jednak tylko pozorny element, który pozostaje najmocniejszym atutem dla osób deklarujących się jako miłośnicy natury. Trzeba do tego tylko dodać zanieczyszczenie, jakie trafia do atmosfery na etapach produkcji baterii oraz tworzenia samej energii.

Aktualnie te procesy produkcyjne pozostają zdecydowanie szkodliwe. W samych Niemczech auta elektryczne mają stać się realnie bardziej ekologiczne dopiero za ponad 10 lat. Zaznaczono również, że nadmiernie zdemonizowano diesle i w praktyce mają szansę być produkowane dalej, spełniając coraz to bardziej wymyślne i rygorystyczne normy. Pokrywa się to ze słowami BMW. Ta bawarska marka nie chce rezygnować i stwierdziła, że będzie rozwijać takie silniki, bo nie mają żadnych problemów ze spełnianiem wymagań, a do tego świetnie nadają się do konkretnych pojazdów.

Diesel czy elektryczny? Wojna trwa

Jak to bywa w przypadku takich badań, wyniki i wnioski wzbudziły gorącą dyskusję. Nie bez powodu zarzucano im stronniczość. Owszem, produkcja baterii nie jest ekologiczna i nie wydaje się, aby szybko się to zmieniło, podobnie wygląda z przemysłem energetycznym. W wielu państwach, w tym Polsce, nie zanosi się nawet na szybkie przejście na przyjazne środowisku źródła. Do tego dochodzi problem z zapewnieniem wystarczającej ilości energii elektrycznej – wątpię, że na przykład nasz kraj jest gotowy na coś takiego.

Jeżeli jednak w przypadku elektryków bierze się pod uwagę zanieczyszczenia z produkcji, to czemu w przypadku spalinowych silników nie uwzględnia się już etapu wydobycia paliwa i jego dalszej obróbki? Typowy problem takich analiz. Mnie baw najbardziej wzajemne demonizowanie, wytykanie wad i nawet nie zanosi się na szczególną poprawę. Na razie widzę w tym więcej marketingu niż realnych wniosków. Ot, rozpoczęła się moda na bycie zielonym w motoryzacji. Zobaczymy tylko, jak to wyjdzie w praktyce i jak płynnie przejdziemy etap transformacji tego przemysłu pod wpływem implementacji kolejnych rozwiązań informatycznych. Na pewno pojawia się świetne miejsce do rozwoju hybryd, które najbardziej umiejętnie łączą w sobie najbardziej pożądane cechy przez klientów, pozostając przy tym uniwersalne. Sytuacja na pewno będzie ciekawie się rozwijać.

źródło: Interesting Engineering

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama