Seriale

Takie zamknięte mini-serie lubimy. Kryminał "Des" na HBO GO to klasyka gatunku

Konrad Kozłowski
Takie zamknięte mini-serie lubimy. Kryminał "Des" na HBO GO to klasyka gatunku
Reklama

Są takie seriale, które nie wbijają nas w fotel, ale są bardzo porządną produkcją. "Des" wpasowuje się w te ramy jak ulał, bo na przestrzeni trzech odcinków doskonale opowiadana jest ważna i przejmująca historia.

Kim był Dennis Nilsen z serialu "Des"?

W 1983 roku w Londynie przypadkowo zostają odkryte ludzkie szczątki w rurach kanalizacji. Dosyć szybko udaje się dotrzeć do odpowiedzialnego za umieszczenie ich tam mężczyzny, Dennisa Nilsena (David Tennant), który przy pierwszej okazji przyznaje się do zamordowania młodych mężczyzn. Policja jest zaskoczona takim obrotem sprawy, ale prowadzący sprawę Peter Jay (Daniel Mays) z dystansem podchodzi do wyznań i przeczuwa, że oskarżenie i skazanie mężczyzny nie będzie łatwe.

Reklama

Będzie co oglądać jesienią. Znamy pierwsze nowości na Netflix w październiku

Na czas śledztwa i gromadzenia dowodów zostaje umieszczony w areszcie, później w więzieniu. Bezustannie współpracuje z policją opowiadając o tym, co się wydarzyło, ale nie zdradza jednego - nazwisk swoich ofiar, przez co utrudnione jest postawienie mu jakichkolwiek zarzutów. W międzyczasie rozpoczyna serię spotkań z... biografem Brianem Mastersem (Jason Watkins), z którym dzieli się informacjami na temat swojego życia. Czy to wszystko było od samego początku sprokurowane przez Nilsena?

Wydarzenia z serialu "Des" to prawdziwa historia


Takie pytanie zadawali sobie śledczy i media ponad 30 lat temu, a teraz twórcy mini-serii "Des" robią to ponownie. Scenariusz powstał na podstawie książki i relacji świadków, ale przed każdym odcinkiem jesteśmy ostrzegani krótkim komunikatem, że niektóre wydarzenia zostały delikatnie podkręcone, by wypadały na ekranie bardziej dramatycznie. Nie jest to jednak odczuwalne, bo świetny klimat, w który wsiąkamy od pierwszej minuty, utrzymuje się do ostatniej sceny, a całość wypada nad wyraz wiarygodnie. Duża w tym zasługa scenografii i kostiumów oraz przeplatanie scen ujęciami z mediów z tamtego czasu -  odtworzenie realiów lat 80. wypadło znakomicie, ale nie bez znaczenia są też kluczowe trzy kreacje wspomnianych aktorów, którzy mieli zupełnie inne zadania.

Ponad 50 filmów i seriali zniknie z HBO GO. W tym Gwiezdne Wojny! Co jeszcze warto obejrzeć?

Mogłoby się wydawać, że brylować wśród nich będzie David Tennant, którego znamy z wcześniejszych charakterystycznych występów, ale tym razem przypadła mu rola, w której musiał wpłynąć na widzów w inny sposób. Jego puste spojrzenie oraz pozbawiona przez większość czasu emocji twarz robią wrażenie, podobnie jak pełne obaw i pewnego rodzaju strachu zachowanie detektywa odgrywanego przez Daniela Maysa. Nie gorzej udało się zagrać Jasonowi Watkinsowi, który musiał ukazać zachowanie kogoś, który mierzy się jeden na jeden z człowiekiem tak okrutnym.

Trzy odcinki mini-serii "Des" - dużo czy mało?


Reklama

Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić w przypadku mini-serii "Des" to fakt niewykorzystania pełni potencjału tej historii. Aż chciałoby się zobaczyć więcej scen, w których śledczy docierają do nowych informacji czy odkrywają nowe ślady. Mam wrażenie, że potraktowano tę kwestię trochę po łebkach, jakby zabrakło dla niej czasu, a nie rekompensuje tego próba przeniesienia ciężaru gdzie indziej, czyli na aspekty psychologiczne.

HBO robi porządki. Czy HBO GO zniknie także w Polsce? Mam ogromną nadzieję, że tak

Reklama

Te bowiem ukazano trochę wymijająco, jakby nie chciano jednoznacznie odpowiadać na niektóre pytania lub postawić żadnej hipotezy. Jest to jednocześnie zaletą serialu, bo dzięki temu to po stronie widza leży gestia wyciągania wniosków. Nie wiem, czy inni widzowie zauważyli to samo, ale wydaje mi się, że seans miał też skłonić nas do zgłębienia tej historii na własną rękę, ponieważ po tylu latach nadal pozostało zbyt wiele niewiadomych.

"Des" to przejmująca i ważna historia, którą warto poznać

Dobrze, że nie silono się na rozwleczenie historii więcej odcinków, bo wtedy moglibyśmy dostać mało angażującą serię, w której tempo i emocje siadłyby po pierwszym odcinku. Trzy epizody mogłyby pomieścić więcej, ale końcowy efekt można uznać za satysfakcjonujący.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama