Felietony

Dekada prywatnych lotów kosmicznych

Karol Kopańko
Dekada prywatnych lotów kosmicznych
Reklama

Podbój kosmosu zaczął się z rywalizacji pomiędzy USA, a Rosją. Dwa wielkie mocarstwa walkę o prymat nad światem przeniosły z ziemskiego padołu pod sam...

Podbój kosmosu zaczął się z rywalizacji pomiędzy USA, a Rosją. Dwa wielkie mocarstwa walkę o prymat nad światem przeniosły z ziemskiego padołu pod same niebiosa. Teraz jednak do głosu zaczynają dochodzić organizacje pozarządowe. Waśnie mija 10 lat do kiedy statek amerykańskiej korporacji Scaled Composites przekroczył barierę przestrzeni kosmicznej, rozpoczynając erę prywatnego podboju kosmosu.

Reklama

Stało się to 21 czerwca 2004, za sprawą statku SpaceShipOne, pilotowanego przez Mike’a Melvilla. Wzniósł się on wtedy ponad 100 kilometrów ponad ziemię, uzyskując prędkość 2,9 Macha. Jego lot w przestrzeni suborbitalnej trwał 24 minuty i został powtórzony jeszcze kilka miesięcy później, czym zasłużył sobie na nagrodę fundacji X Prize.

Została ona ustanowiona w celu „stymulacji publicznego współzawodnictwa”, a w tym konkretnym przypadku dla pobudzenia firm prywatnych do eksploracji kosmosu. Konto Scaled Composites wzbogaciło się wtedy o dodatkowe 10 milionów dolarów.

Niestety niedługo później  loty ustały. Firma ogłosiła prace nad nowym projektem we współpracy z Virgin Galactics (jeden z podmiotów wchodzących w skład grupy Virgin, należącej do Richarda Bransona). Ich wspólne dziecko SpaceShipTwo już w tym roku ma zabierać kosmicznych turystów na orbitę! Bilet to jedyne 200 tys. dolarów.


W prywatnym przemyśle kosmicznym, wartym 190 miliardów dolarów, zaczyna robić się coraz tłoczniej. Na lidera wyrasta SpaceX, założony przez Elona Muska w 2002 roku, który w grudniu 2010 wygrał ogłoszony przez NASA przetarg na dostawy zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pod koniec maja Musk pokazał światu odświeżony projekt swojej kapsuły – Dragon V2, który w przestrzeń kosmiczną ma zabierać już nie tylko zaopatrzenie, ale i ludzi.

Oprócz niego jest jeszcze Orbital Sciences Corporation, której w udziale przypadła mniejsza część kontraktu z amerykańską agencją. Jej statek – Cugnus, w grudniu zeszłego roku z sukcesem połączył się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną.

Wymienionym wyżej firmom trzeba oddać należną zasługę w popularyzacji lotów kosmicznych i cieciu kosztów eksploracji. Jednak tam, gdzie stawiają one obecnie małe kroczki, agencje rządowe były już dawno temu. Choć Musk i Branson snują ambitne plany wysyłania turystów na Księżyc, a nawet budowania bazy na Marsie, to jest to zaledwie fantastyka, przepełniona pobożnymi życzeniami wizjonerów.

Reklama

Takie SpaceX, choć warte kilkanaście miliardów dolarów, nie jest w stanie samodzielnie sprostać wymaganiom skomplikowanych kosmicznych projektów. Do tego trzeba współpracy, nawet na szczeblu międzynarodowym. Niestety jak na razie każdy – USA, Rosja, Chiny – swoją kosmiczną rzepkę skrobie samodzielnie.

Foto

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama