Przeglądarki internetowe

Debiutują Firefox 32 i Opera 24. W którą stronę podążają współczesne przeglądarki?

Tomasz Popielarczyk
Debiutują Firefox 32 i Opera 24. W którą stronę podążają współczesne przeglądarki?
Reklama

Firefox i Opera to jakby dwa odmienne filozofie na temat tego, jak powinna wyglądać i działać przeglądarka internetowa. Premiera 32 odsłony Liska i 24...

Firefox i Opera to jakby dwa odmienne filozofie na temat tego, jak powinna wyglądać i działać przeglądarka internetowa. Premiera 32 odsłony Liska i 24 wydania jego norweskiego wydania zbiegły się w tym samym, czasie. Na podstawie wprowadzonych nowości łatwo zauważyć pewne tendencje w segmencie tego typu programów.

Reklama

Firefox 32 ma być przede wszystkim szybszy. Twórcy skupili się na lepszym buforowaniu danych i odśmiecaniu przeglądarki. Różnice powinny być widoczne dla użytkowników gołym okiem. Pasjonaci natomiast zobaczą je np. w benchmarkach Octane. Udoskonalona została ponadto wbudowana w program wyszukiwarka. Jej nowa odsłona wyświetla liczbę znalezionych elementów - niby drobiazg, a bardzo istotny. Mozilla poświęciła również uwagę kwestiom bezpieczeństwa. Firefox 32 jest pozbawiony kilku 1024-bitowych certyfikatów i potrafi łączyć się z HTTPS za pośrednictwem proxy HTTP. Natomiast mechanizm Public Key Pinning będzie teraz odpowiadał za weryfikowanie przeglądanych witryn i ich certyfikatów.

Jak zawsze nowy Firefox to również wsparcie dla nowych technologii webowych. Wśród najważniejszych nowości należy wymienić najnowszą wersję Vibration API pozwalające na sterowanie wibracjami urządzenia mobilnego z poziomu kodu HTML5. Wszystko to dopełniają nowości będące ukłonem w kierunku deweloperów, a więc ulepszone narzędzia programistyczne ze wsparciem dla wysokich rozdzielczości ekranu, a także autouzupełnianie kodu i zintegrowana dokumentacja w środowisku JavaScript (ScratchPad).



Przyszłość przyniesie sporo nowości w interfejsie Firefoksa. Mozilla aktualnie intensywnie udoskonala projekt Australis i chce wyznaczyć pewne nowe trendy w tym aspekcie. Widać to chociażby po wyglądzie menu kontekstowego w wydaniu Nightly lub stałej już obecności przycisku udostępniania stron internetowych na pasku narzędzi.


Co na to Opera? Tutaj kluczową nowością jest podgląd kart na żywo. Wystarczy najechać kursorem na którąś z nich, a w centrum ekranu wyświetli się okienko z zawartością. Dzięki temu znalezienie otwartej kilka godzin wcześniej strony ma nie stanowić już większego problemu dla użytkowników. Interfejs programu zoptymalizowano również pod katem wysokich rozdzielczości (.

Prawdziwa rewolucja nadchodzi wraz z Operą 25, która równolegle została udostępniona w kanale beta. Przeglądarka w końcu otrzyma własny czytnik PDF i tym samym dołączy do Chrome oraz Firefoksa, które analogicznym rozwiązaniem dysponują już od dłuższego czasu. Nowe rozwiązanie nosi nazwę PDFium i jest rozwijane w ramach projektu Chromium. To analogiczny moduł do tego, który znajdziemy w przeglądarce Google'a, co jest trochę zaskakujące, bo jeszcze niedawno rolę tę miał pełnić w Operze pdf.js rozwijany przez Mozillę. Norwegowie pracują również nad nowym instalatorem online, który pozwoli przed pobraniem plików programu na dysk wybrać m.in. wersję językową programu.

Reklama

Widać, że Google i Mozilla są trochę na bakier ze standaryzacją. Jedni i drudzy rozwijają własne technologie, które w gruncie rzeczy sprowadzają się do tych samych zastosowań. Czytnik PDF jest tylko przykładem. To samo tyczy się innych obszarów. Google ma Native Clienta, a Mozilla asm.js (generalizuję, nie bijcie). Na tym wszystkim korzysta Opera, która wydaje się działać według zupełnie innej strategii niż kiedyś. Zamiast tworzyć własne rozwiązania i standardy, czerpie pełnymi garściami z dokonań innych.

Nowoczesne przeglądarki internetowe mają zapewniać użytkownikom komplementarną obsługę treści umieszczanych w sieci. Tagi audio i video w HTML5 wyprą Flasha z multimediów, czytniki PDF zniwelują potrzebę posiadania innych programów, a już niedługo takie rozwiązania, jak Gamepad API czy wspomniane asm.js przekształcą sieć w platformę dla programów (i gier) równie rozbudowanych co ich desktopowe odpowiedniki. To dążenie jest aktualnie widoczne zarówno po stronie Mozilli jak i Google'a. Opera wydaje się obserwować tą walkę na standardy i implementować z nich tyle, ile uzna za korzystne. Microsoft natomiast znajduje się całkowicie obok, bo jako posiadacz Windowsa, nie ma interesu w tworzenia analogicznego rozwiązania w sieci. Zamiast tego woli skupić się na poszczególnych usługach. Sęk w tym, że ta rywalizacja Mozilli z Google'm na standardy jest niczym walka Dawida z Goliatem. Czy zakończy się podobnie?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama