Recenzja

Deadpool 2 - recenzja. To niewiarygodne, ale antybohater bawi jeszcze lepiej

Konrad Kozłowski
Deadpool 2 - recenzja. To niewiarygodne, ale antybohater bawi jeszcze lepiej
Reklama

Ryan Reynolds znów przywdziewa czerwone wdzianko i nie pozostawia jeńców - niezależnie od tego, czy będziecie mieli na myśli jego nowych przeciwników, czy może (jak zawsze) celne żarty o własnym filmie i konkurencji. Muszę przyznać, że dawno tak dobrze nie bawiłem się w kinie, jak podczas seansu Deadpoola 2.

Muszę się przyznać do tego, że gdy pierwsza odsłona zawitała do kin, nie byłem przekonany do seansu. W efekcie, film obejrzałem jakiś czas później w domowym zaciszu, z jednej strony ciesząc się, że wreszcie zdecydowałem się na jego obejrzenie, z drugiej zaś żałując, że nie widziałem takiej produkcji w kinie. Na całe szczęście zaległość nadrobiłem wczorajszego wieczora, gdy obejrzałem pierwszą oraz drugą, świeżutką część przygód Deadpoola. A na ich brak narzekać nie można.

Reklama

Deadpool 2 - powrót!

Jeśli widzieliście debiut Deadpoola na dużym ekranie i oczekujecie, że przy drugim podejściu będzie po prostu lepiej, to z czystym sumieniem mogę napisać, że dostaniecie dokładnie to, czego oczekujecie. Reynolds dołączył do grona producentów oraz scenarzystów i to po prostu widać. I słychać. Nasz ulubiony superbohater ma jeszcze bardziej niewyparzoną gębę niż wcześniej - obrywa się konkunrencji (żarty związane z DC to moje ulubione), ale nie tylko, bo dzieje się także to, do czego przywzyczajono nas w części pierwszej. Deadpool jest świadom udziału w filmie i gdy tylko coś zaczyna zgrzytać, to nie omieszka nam tego skomentować lub wyjaśnić. Cięty język to jego znak rozpoznawczy, tylko tym razem zasób niecenzuralnego słownictwa znacznie poszerzono i choć może to wydawać się humorem niskich lotów, to jednak wiązanki, którymi nas raczy mają w sobie sporo uroku.

W rytmie świetnej muzyki będziemy mu towarzyszyć w strzelaninach (w ekipie pojawili się ludzie odpowiedzialni za Johna Wicka) i walkach wręcz. Wracają starzy znajomi X-Meni (tylko dwójka), wobec których Deadpool również nie szczędzi gorzkich słów przyczepiając się do seksistowskiej nazwy drużyny, a to prowadzi do założenia jego własnej o nazwie X-Force. Z nowej bandy na pierwszy plan wybija się przede wszystkim Domino grana przez Zazie Beetz, a reszta członków ginie . X-Force nie powstało jednak przypadkowo - Deadpool potrzebuje pomocy, gdy znikąd pojawia się zapowiedziany w poprzednim filmie Cable. Stawi mu czoła w obronie młodego, nieco otyłego mutanta.

Deadpool 1 vs. 2

W porównaniu do pierwszego filmu z pewnością tym razem mamy do czynienia z bardziej rozbudowaną i poukładaną fabułą. Owszem, obie części mają wiele wspólnych punktów, ale teraz zdecydowano się nadać produkcji nieco głębi i choć możemy mieć delikatne podejrzenia, że ukryty pod maską Reynolds znowu z nas sobie żartuje, to mimo wszystko stać go na choć odrobinę powagi. A film na tym zyskuje. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że w połowie Deadpool 2 nieco wyhamowuje. Do pewnego momentu akcja pędzi, mknie do przodu. Jesteśmy wciąż zasypywani dynamicznymi scenami, dowcipami i rytmiczną muzyką, by później całość straciła na dłuższą chwilę ten impet. Być może taki zabieg był przemyślany i w pełni świadomie pozwolono widzom złapać oddech przed finałem.

Nawiązań do popkultury i gościnnych występów nie brakuje - jeżeli choć na moment się rozkojarzycie lub tylko mrugniecie okiem w złym momencie, takie wstawki mogą Wam umknąć. Polowanie na kolejne easter eggi dodaje smaczku seansowi, przez cały czas starałem się dojrzeć cokolwiek, co będzie odnosiło się do powszechnie znanego tytułu, a może nawet z niego szydziło.

Już na pierwszy rzut oka widać, że Deadpool 2 to zupełnie inna liga niż część pierwsza. Mówię oczywiście przede wszystkim o zasobności kieszeni twórców, którzy tym razem mogli przenieść na ekran większość, jak nie wszystkie swoje szalone pomysły. Budżet był nieporównywalnie większy, obsada nam się rozszerzyła, jest więcej (wytykanego palcem przez Deadpoola) CGI i te nieco ponad 2 godziny filmu przelatują nam przed oczami. To wszystko jednak sprawia, że film nie jest już taki powiewem świeżości jak "jedynka". Szczerze mówiąc nawet zatęskniłem trochę za tamtym kameralnym klimatem, gdy film był relatywnie oszczędny pod względem szeroko pojętej demolki.

Reklama

Ale nie ma co tak ponuro reagować na Deadpool 2. Nie jestem z uniwersum DC.

 

Reklama

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama