Po inteligentnym widelcu czy inteligentnej szczoteczce do zębów przygotowałem się na wysyp przedmiotów okraszonych słowem "smart". Były już czapka, ma...
Po inteligentnym widelcu czy inteligentnej szczoteczce do zębów przygotowałem się na wysyp przedmiotów okraszonych słowem "smart". Były już czapka, mata, patelnia, teraz także poduszka. Ta ostatnia nazywa się Darma i udało się już zebrać pieniądze na realizację projektu. Pomysłodawcy nie musieli na to długo czekać - kasa popłynęła do nich szerokim strumieniem.
Czy Darma robi ogromne wrażenie? Początkowo do tematu podchodziłem bardzo sceptycznie, bo zaczynam już źle reagować na smart wynalazki serwowane co kilka dni. Później zmieniłem trochę zdanie, a wszystko za sprawą filmu prezentującego pomysł. Zostało to całkiem zgrabnie przedstawione, można się zainteresować produktem i zechcieć go przetestować, może nawet zakupić. Stawiałbym raczej na to pierwsze: do zakupu podchodziłbym nadal ostrożnie. Zwłaszcza na początku - wiadomo, że pierwsza generacja poduszki może mieć sporo wad.
Zastanawiacie się pewnie, o czym dokładnie mowa, więc już wyjaśniam. Poduszka posiada zestaw czujników, które kontrolują postawę użytkownika. Jeśli jest niewłaściwa, to specjalna aplikacja mobilna poinformuje, że siedzi się źle (pamiętacie pajączka?). Gadżet ma też monitorować puls oraz oddech, na tej podstawie stwierdzać, czy człowiek jest zestresowany i proponować zestawy ćwiczeń na rozluźnienie. Przypomni też, że trzeba wstać i rozprostować kości. Urządzenie przygotowane z myślą o ludziach, którzy dużo czasu spędzają w pozycji siedzącej - podejrzewam, że dotyczy to większości z Was. Pole do popisu naprawdę duże, potencjalnych klientów można liczyć w grubych milionach.
Spory potencjał widać chociażby po odzewie ze strony darczyńców serwisu Kickstarter, gdzie zbierano pieniądze na realizację projektu. Celem było 40 tys. dolarów, zebrano cztery razy więcej, a do końca zbiórki zostało kilkadziesiąt dni. Kolejny sukces finansowania społecznościowego. Przynajmniej w zakresie odzewu darczyńców - dopiero za kilka kwartałów przekonamy się, czy pomysłodawcom uda się dostarczyć na rynek działający i sensowny produkt, jeśli i tu będzie dobrze, to po paru latach będzie można odpowiedzieć na pytanie, czy poduszka odniosła pełny, w tym także komercyjny, sukces. Na dobrą sprawę, póki co mówimy o marzeniach ludzi, którzy chcą zrobić biznes na smart poduszce oraz marzeniach osób, które chcą wierzyć, że nowy produkt wyeliminuje ich ból pleców i pozwoli osiągnąć/utrzymać świetną sylwetkę.
Zauważyłem jakiś czas temu, że coraz więcej branżowych serwisów skupia się nie na tym, co już trafiło na rynek, ale na tym, co za jakiś czas może się na nim pojawić. Przybywa doniesień o projektach, na które zbierane są pieniądze w ramach finansowania społecznościowego. Może ja zaglądam pod adresy, gdzie łatwo o takie info, może to jedynie wrażenie, lecz trudno się go pozbyć. Coraz częściej czytam o urządzeniach i usługach, które kiedyś powinny trafić na rynek, ale najpierw musi zostać spełniony cały pakiet warunków. Nie twierdzę, że takie patrzenie w przyszłość jest złe - po prostu przydałoby się więcej twardego stąpania po ziemi.
Crowdfunding to naprawdę fajna sprawa, ale odnoszę wrażenie, że twórcy nierzadko idą na łatwiznę, a innowacje sprowadzają do dodania słowa smart do nazwy produktu, kombinują na siłę lub po prostu szykują skok na kasę. Cały czas czytam o nowych pomysłach, które kiedyś mogą się okazać hitem, ale rzadko trafiam na przykłady faktycznych sukcesów. Nie twierdzę, że ich nie ma, w oczy zawsze bardziej rzucają się wpadki. Po prostu zastanawiam się, czy w obecnej formie ten system może przetrwać długie lata i przyczynić się do rozwoju segmentu nowych technologii?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu