Felietony

Czy wirtualne społeczeństwo jest coraz bliżej?

Paweł Aleksandruk
Czy wirtualne społeczeństwo jest coraz bliżej?

Świat zaczyna wyglądać piękniej. To chyba wiosna tak na mnie działa, znowu zacząłem dostrzegać wiele pozytywów. Coraz więcej rzeczy zaczyna nabierać k...

Świat zaczyna wyglądać piękniej. To chyba wiosna tak na mnie działa, znowu zacząłem dostrzegać wiele pozytywów. Coraz więcej rzeczy zaczyna nabierać kolorów i cieszyć. Jednak w międzyczasie zaczynam się zastanawiać, kiedy przestaniemy dostrzegać piękno otaczającego nas świata jedynie własnymi oczami lub całkowicie przeniesiemy się do sieci.

Mam dla was kilka ciekawych przemyśleń, które ostatnio mnie nawiedziły. Dotyczą one ewolucji ludzkiego gatunku z dozą SF, trochę wróżenia z fusów i trochę czytania w szklanej kuli (internet+Google).

Jak wiele “zła” by nie było w nowoczesnej technologii, zawsze znajdą się entuzjaści, których nie obchodzi, że rozdają na prawo i lewo swoją prywatność, mają galerię na społecznościówce wypełnioną “dziubkami”, fotkami jedzenia, czy lansem z kubkiem ze “Starbaksa” czy innej top sieciówki kawiarnianej.

Są ludzie, którzy wydadzą swoją ostatnią złotówkę na nowy gadget od Apple, Google czy innej firmy, która mówi wszystkim, że właśnie tego potrzebują i bez tego nie mogą żyć - tak to właśnie na tym polega biznes, żeby nakłonić ludzi do kupienia tego, czego może nie potrzebowali w przeszłości ale już teraz jest to niezbędna rzecz bez której nie da się żyć.
W szkole jak nie masz nowej konsoli do gry, nowego tableta czy smartfona spadasz automatycznie w rankingach, zawsze tak było - choć w moich czasach liczyły się ciuchy i to one wyznaczały Twój “status wśród uczniowskiej braci”.

Czasy się zmieniają i jakbyśmy bardzo chcieli zatrzymać zegary, nie damy rady tego zrobić, gdyż rzesze entuzjastów tych zmian nam na to nie pozwolą i tak długo będą wspierane przez producentów, aż coś się stanie standardem i też w końcu to kupimy. Mogę zagwarantować, że tak jak kiedyś słyszałem od ludzi, że “nigdy nie będę miał komórki” tak teraz słyszę to na temat Google Glass - jednak wiem, że to się zmieni. Jeśli nie Ty, to ktoś z Twojego otoczenia je kiedyś kupi, może Twoje dziecko? I co wtedy też “przywalisz mu w ryj” za nagrywanie ciebie bez Twojej zgody? Przecież taki gadget - nie wiem czy akurat Glass czy może jakieś inne soczewki, może innej firmy - będzie kiedyś standardem i bynajmniej nie będzie on służył jedynie do nagrywania “tego co robisz” ale do wielu innych rzeczy. Może i Google wykorzysta je do łatwiejszej sprzedaży kolejnych produktów “których każdy potrzebuje” - ale to nie jedyne ich zastosowanie.


W dzisiejszym świecie potrzebujemy dostępu do informacji i równie mocno potrzebujemy odciążenia naszego “przeciążonego informacjami” mózgu od jakiś tam zbędnych informacji, które nie są nam potrzebne w codziennej egzystencji. Choćby to, że nie musimy już pamiętać o spotkaniu, mamy od tego kalendarz, o liście zakupów - jest apka, o urodzinach przypomni nam Facebook lub NK, drogę pokaże nam GPS. OK zgadzam się to “ odmóżdża” ale czy nie musimy uczyć się tysiąca innych rzeczy w międzyczasie?

Kiedyś musieliśmy sami zrobić sobie dzidę, czy obtłuc kamień żeby mieć nóż - kto z was umie zrobić wytrzymały nóż teraz, albo to robi samodzielnie? OK komu w ogóle się chce to robić? Nikomu, idziesz do sklepu i kupujesz nóż - tfu! po co ci nóż? Dziś idziesz i kupujesz gotowe jedzenie, nie polujesz na nie - to się nazywa ewolucja i ułatwianie sobie życia - kiedyś jedzenie biegało i nie musiałeś za nie płacić, tylko je złapać, teraz nie musisz go łapać ale musisz za nie zapłacić - to ewolucja i ułatwianie sobie życia.


Tak kiedyś korzystałeś z mapy i kompasu, ale teraz masz GPS. Teraz masz GPS a już niebawem będziesz miał Google Glass, które wskaże Ci drogę a w międzyczasie przypomni o liście zakupów, opłaceniu rachunku, czy urodzinach żony... a to zapewne tylko początek.
W sumie to mnie średnio obchodzi jakie informacje będzie miało o mnie Google, bo jak komuś bardzo będzie zależało to tak czy inaczej zdobędzie wszystkie informacje o każdym. Nawet jak nigdzie “się nie zapiszesz” to i tak Twoje informacje jakoś wyciekną do sieci, czy tego chcesz czy nie. Jeśli aż tak bardzo Ci zależy na Twojej prywatności to musisz po prostu przestać korzystać z internetu i komórki czy smartfona - ale to nie gwarantuje tego, że ktoś inny Cię gdzieś “nie zapisze” bez Twojej zgody, a Ty nie będziesz nawet o tym wiedział - bo nie będziesz korzystał z internetu - paradoks trochę, no nie;).

Podsumowując, jak chcesz się zabezpieczyć w sieci, to jedyną opcją jaka mi przychodzi do głowy to stworzenie fałszywej tożsamości, ale ani nie zachęcam do takiej zabawy, ani jej nie polecam. Na prawdę nie ma się czego bać. Twój rząd i tak ma o Tobie wszystkie informacje jakich potrzebuje i to prędzej obawiał bym się tego jak “oni” wykorzystają te informacje bez mojej wiedzy niż jak wykorzysta je Facebook czy Google. Oczywiście nie dajmy się zwariować, trzeba znaleźć złoty środek i balans w kwestii wirtualnego i realnego życia. Sam staram się kontrolować to gdzie pozostawiam swoje “elektroniczne odciski palców”, jakie dane i gdzie pozostawiam po sobie lub jakie uprawnienia daję aplikacjom, serwisom czy programom. Również polecam wszystkim zabezpieczanie profili korzystając z ustawień prywatności. Jednak bardziej niż o swoje dane wolę dbać o to żeby internet pozostał wolnym medium, bo jak łapę na nim położy rząd i właściciele “starych mediów” to z jakąkolwiek prywatnością możemy się pożegnać i to dopiero wtedy zacznie się “dojenie internautów”.

Do czego zmierza ludzkość?

Jest kilka ciekawych opcji, które pomimo różnych sprzecznych głosów i opinii ciągle mają się dobrze. Osobiście uznaję je za “ewolucyjne kroki” ludzkości, o których sobie jeszcze przypomnimy w odpowiedniej chwili, jednak one już tu są i było o nich głośno. Jak nie one to podobne produkty mogą okazać się kolejną cichą rewolucją dla naszego gatunku. Poruszę tylko dwie, moim zdaniem istotne kwestie, które będą miały wpływ, a właściwie już mają wpływ na rozwój naszego społeczeństwa.
Są to produkty skierowane bezpośrednio do członków społeczeństwa internetowego. Są to kwestie dotykające pracy w sieci oraz pieniędzy. Od razu zaznaczę, że dopiero zaczynam poznawać i analizować te “przejawy powstawania wirtualnego społeczeństwa” i tym razem bardziej o nich wspomnę niż będę się w nie zagłębiał. Na to przyjdzie jeszcze czas w kolejnych tekstach.

Pierwsza kwestia to wirtualna waluta.


W tym temacie chyba najciekawszym przykładem jest BitCoin (o tej walucie już pisaliśmy na AW). To typowo wirtualny środek płatności, ale cała strategia jego emitowania, rozprzestrzeniania się, skoków kursu oraz systemu płatności jest pomyślana w ten sposób, że imituje poniekąd zachowania “prawdziwych pieniędzy” - czy jak tam teraz można by określić te papierki, których jedyną wartością jest zadłużenie u kogoś, gdyż nie przekładają się one na nic namacalnego, więc można by powiedzieć, że też są wirtualną walutą;). Wracając jednak do BitCoin, to bardzo ciekawą kwestią jest to jak ta waluta wyewoluowała. Żałuję bardzo, że jak pierwszy raz o niej usłyszałem, to nie kupiłem przynajmniej kilku jej jednostek - pewnie teraz byłbym prawie milionerem, a już na pewno posiadałbym klika ładnych tysiączków. Pierwszy raz usłyszałem o tej walucie około 2 lat temu, kiedy to jej wartość była równa kilku dolarów. Teraz wartość jednostkowa BitCoin waha się w granicach 150 USD! Zapewne będzie rosnąć, choć nikt nie wie co będzie jak osiągnie swoje apogeum, czyli rynek zostanie wypełniony i zakończy się produkcja (kopanie=mining) tej wirtualnej waluty. Polecam poczytać więcej na jej temat na Wiki i innych stronach, temat warty uwagi.
Uwaga! Jeśli stracicie swoje ostatnie pieniądze na zabawę w tą dość ryzykowną grę - ale jak się wydaje wartą świeczki - to proszę nie zgłaszać się do mnie, gdyż nie przyjmuję zażaleń, ze wam o niej powiedziałem;). Ostrzegam, to niebezpieczna zabawa i wciąga może nawet bardziej niż hazard. Można na niej zarobić, ale nigdy nie wiadomo jak się zachowa oraz co i jaki wpływ będzie miało na jej cenę - to jest kolejna bańka - a może nie... O tym przekonamy się na pewno za kilka lat, kiedy skończy się jej oficjalna emisja, czy jak tam to zostanie inaczej rozwiązane....

W sumie to mało ważna jest - przynajmniej w tym tekście, zasada działania BitCoin. Ważne jest to że taka wirtualna waluta istnieje, ma się dobrze i można się nią posługiwać w sieci - co prawda nie wszędzie, ale to dobry początek. Taka waluta może zastąpić walutę każdego kraju i zrównać rynki światowe do jednego poziomu. Oczywiście można ją również uznać “za pomiot szatana” i zagrożenie dla indywidualności i tradycji. Czy to nie jest kolejną próbę zawładnięcia wszystkimi pieniędzmi świata i wprowadzenia globalnej gospodarki? Muszę przyznać, że nie jest to całkiem nieprawdopodobne. Jednak nie zmienia to faktu, że pierwsza, działająca wirtualna waluta już jest faktem i funkcjonuje w sieci a nawet doczekała się swojej formy poza nią i bicia fizycznych moment - patrz Wiki.
Wirtualne waluty będą się pojawiały w sieci i uważam, że jest to nie do uniknięcia oraz ma swoje dobre i złe strony.

Druga kwestia. Praca w sieci.


Pewnie nikomu nie muszę przedstawiać koncepcji Second Life. Jeśli jednak nie wiesz jakimś cudem co to takiego, zapraszam na Wiki;).
Jeśli śledzicie temat wirtualnych rzeczywistości to wiecie zapewne, że wiele firm przeniosło się ze swoimi siedzibami do tego wirtualnego świata. To tam prowadzą rozmowy kwalifikacyjne, szkolą swoich pracowników i pracują na co dzień. Nie wspominając już nawet o Lineden Dollars - czyli obowiązującej w tym wirtualnym świcie walucie, która także jest wymienialna na “prawdziwe pieniądze”.

Second Life to już dość ekstremalna forma wirtualnego świata, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że ludzie spędzają tam wyjątkowo dużo czasu i staje się to na prawdę ich drugim życiem.

Mogę zatem stwierdzić, że dwa główne aspekty naszego niewirtualnego świata już przeniosły się do sieci. Już możemy tam pracować i zarabiać oraz wydawać zarobione w sieci wirtualne pieniądze i to nie tylko w wirtualnym świecie, ale i w prawdziwym - gdzieś czytałem, ze ktoś ostatnio kupił Porsche za BitCoiny;).

Coraz więcej spraw możemy załatwić w sieci - osobiście nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w banku. Także coraz więcej spraw urzędowych możemy załatwić wirtualnie - oczywiście nie wszystkie, ale jak się ma podpis elektroniczny, jest ich coraz więcej. Nie będę już nawet wspominał o robieniu zakupów czy kupowaniu jakichkolwiek biletów.

Nasza przeprowadzka do wirtualnego świata rozpoczęła się już na dobre, czy nam się to podoba czy nie. Teraz od nas zależy czy my i nasze dzieci podążą tą drogą, czy raczej skażemy ich na pracę w fabrykach, które powstaną w naszym kraju aby zaspokoić potrzeby tych państw, które nie mają wątpliwości która ścieżka jest tą właściwą. Wybór należy do ciebie, ale pamiętaj o tym, że przyszłość Twoich dzieci jest w Twoich rękach.

Tym tekstem chciałbym rozpocząć dyskusję na temat wirtualnej rzeczywistości i tego jak zmienia się nasza nie wirtualna rzeczywistość, jakie ułatwienia/zagrożenia na nas czekają w przyszłości. W kolejnych tekstach poruszę kwestie odnośnie przyszłości ludzkiego gatunku i wpływu jaki ma na nas technologia, internet i gadgety jakimi się otaczamy, czy nam się to podoba czy nie.

Czekam na wasze komentarze i sugestie. Chciałbym żebyście napisali dlaczego i gdzie się ze mną nie zgadzacie, lub dlaczego się zgadzacie. Dajcie znać, jeśli wiecie coś ciekawego na temat “przenoszenia naszego życia do wirtuala”. Oraz jaki wpływ to może na nas mieć. Komentarze należą do was, skorzystajcie z nich!

Foto:1, 2 ,3, 4, 5

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu