Felietony

Czy więcej znaczy lepiej? Jakiej mocy wzmacniacza i głośników potrzebujesz w domu

Krzysztof Rojek
Czy więcej znaczy lepiej? Jakiej mocy wzmacniacza i głośników potrzebujesz w domu
Reklama

Czy na pewno potrzebujesz do salonu wzmacniacza o mocy 250 W na kanał? Jedno równanie da CI odpowiedź na wszystkie pytania.

Ludzie są zakochani w cyferkach. I nie ma się co dziwić - w dużej części przypadków są one łatwą metodą porównania dwóch sprzętów. 16 GB RAMu jest lepsze niż 8 GB, 3 Ghz procesor jest szybszy niż 2 Ghz, a 200 Mpix aparat lepszy niż ten 100 Mpix. Jednak osoby, które znają się na temacie wiedzą, że w każdym z tych przypadków jest multum innych czynników które wpływają na to, co faktycznie dostajemy i że "więcej" nie zawsze znaczy "lepiej".

Reklama

Jednak magia dużych cyferek działa i nie ominęła ona świata audio. Dzięki powstaniu wzmacniaczy impulsowych (tzw. klasa D) udało się stworzyć konstrukcje o wysokiej sprawności, co oznacza w dużym skrócie możliwość zamknięcia dużej mocy w relatywnie małej obudowie. Dlatego nietrudno dziś zobaczyć na półkach sklepowych wzmacniacze zintegrowane o mocy wyjściowej 2x150, 2x200 czy 2x250 W. Za nimi oczywiście idą kolumny, które potrafią taką moc "uciągnąć" i się nie stopić.

Jednocześnie, kiedy spojrzałem na swój zestaw audio w domu, ten w salonie składa się ze wzmacniacza NAD C320 o zawrotnej mocy 40 W. Natomiast w przypadku głośników w sypialni — te napędzane są wzmacniaczem DIY o mocy... 5W. W obu przypadkach gałka głośności nigdy nie wędruje powyżej połowy. Czy więc ja coś robię źle, czy też może dobór systemu audio na zasadzie "wincej mocy, reaktor wytrzyma" nie jest najbardziej rozsądnym podejściem. Porozmawiajmy o tym.

Jak głośno chcesz słuchać muzyki?

Jeżeli wybieramy nasz domowy wzmacniacz i głośniki, musimy wziąć pod uwagę kilka kwestii: maksymalną moc wzmacniacza, czułość głośników, to jak daleko będziemy się od nich znajdować i to, jak głośno będziemy słuchać muzyki. Tu warto zacząć od tego ostatniego parametru, ponieważ to on będzie definiował wszystkie pozostałe. Tu warto posłużyć się znaną skalą, która porównuje natężenie dźwięku do poszczególnych elementów z życia. I tak 80 dB to hałas wewnątrz samolotu podczas lotu, 90 dB to głośność suszarki przy uchu, a 105 dB - głośność w klubie tanecznym (czyli sytuacja, w której nie słychać co mówimy do drugiej osoby). Trzeba też pamiętać, że co 10 dB odczuwalna głośność się podwaja. 90 dB jest więc 2x głośniejsze od 80 dB, a 100 dB to 4x odczuwalna głośność.

Warto tu pamiętać, że wszystkie dźwięki powyżej 70 dB uznawane są za szkodliwe. Sam nie biegam po mieszkaniu z miernikiem, ale określiłbym moją komfortową głośność słuchania muzyki na poziomie około 85 dB. Jeżeli mamy spory salon i chcemy urządzić potańcówką, możemy określić, że chcemy podbić głośność do, powiedzmy, 100 dB.

Drugą kluczową kwestią staje się więc skuteczność samych głośników. Tę znajdziemy w ich opisie i pokazuje ona jaką wartość w decybelach (i dla jakiego napięcia) przy podaniu 1 W mocy otrzymamy znajdując się w odległości jednego metra od głośnika. Topowe konstrukcje (jak np. Bowers & Wilkins 603 S3) podają skuteczność na poziomie 90 dB. To oznacza, że napędzone 1 W mocy wygenerują dźwięk o mocy 90 dB. Czy to oznacza, że do operowania takimi kolumnami wystarczy 1 W? Oczywiście, że nie.

Po pierwsze — nie wszystkie kolumny są tak wydajne. Modele podstawkowe zazwyczaj będą miały mniejszą skuteczność niż kolumny podłogowe, a po drugie - producenci lubią przeceniać skuteczność, żeby podawać wyższy wynik (dla przykładu, moje Dali 505 ocenione są na 92 dB, w co patrząc po ich wieku i cenie, nie do końca chce mi się wierzyć. Drugą kwestią jest odległość, w jakiej znajdować będziemy się od głośników. Ciśnienie akustyczne, a więc głośność, maleje bowiem wraz z dystansem.

Aby to policzyć, można wykorzystać specjalne kalkulatory. Dla przykładu dźwięk, który w odległości 1 m będzie miał zmierzoną siłę 90 dB, w odległości 3 (a więc standardowej odległości, jeżeli oglądamy TV w salonie) będzie już wynosił 80 dB i z dalszą odległością będzie malał. Bardzo dobrze pokazał to na swoim filmiku jeden z youtuberów.

Reklama

Dodatkowo trzeba pamiętać, że wzmacniacz nie będzie dobrze pracował, jeżeli cały czas będzie działał z maksymalną mocą. Wtedy bowiem nie będzie dobrze znosił "peaków" sygnału i natychmiastowo pojawią się przestery. Te mogą sięgać nawet 10 dB w muzyce o dużej dynamice. Dobrze więc, żeby system miał więcej mocy, aby komfortowo znosić te różnice w poziomach sygnału.

Jaka więc moc jest potrzebna, jeżeli wybieramy wzmacniacz i kolumny do salonu?

Jeżeli więc połączymy to wszystko w całość i wrzucimy to do specjalnego kalkulatora, w moim przypadku (3 m od telewizora, 92 dB wydajności, słuchanie na poziomie 80 dB, 10 dB zapasu) wychodzi, że wzmacniacz, którego potrzebowałbym w salonie wystarczy aby miał... 9 W. I to jak najbardziej jest prawda, ponieważ jeżeli popatrzę, gdzie znajduje się pokrętło głośności w moim wzmacniaczu — jest ono mniej więcej na 1/4 wartości.  Jeżeli chcę, żeby muzyka wypełniła salon (odległości 5 m od głośników) , przekręcam je do połowy i wtedy wymagana moc to 25 W. Jeżeli rozkręciłbym wzmacniacz na maks (dając 0 db zapasu), muzyka na poziomie 80 dB słyszana byłaby z 20 metrów. Wtedy jednak osoby stojące 3 m od kolumn miałyby przy uchu 100 dB, co byłoby praktycznie nie do zniesienia.

Reklama

Czy więc potrzebne są nam wzmacniacze o mocy 250 W na kanał? W znacznej części przypadków — nie. Owszem, ktoś może chcieć słuchać muzyki na poziomie "klubowym" (chociaż podejrzewam, że w mieszkaniu pewne obiekcje mieliby sąsiedzi), albo też ma olbrzymi salon, ale w większości przypadków wzmacniacze o mocy około 60-70 W pokryją wszystkie potrzeby. Za tym powinny iść głośniki dostosowane do pracy z taką mocą. Dlaczego więc na rynku mamy konstrukcje 250 W? Cóż, tutaj już trzeba o to zapytać samych producentów.

Na pewno jakimś wyjaśnieniem jest to, że niektóre wzmacniacze mogą też pracować jako napęd dla kina domowego, a kiedy do obsługi jest kilka głośników i potężny subwoofer, sytuacja jest już zgoła inna. Jeżeli ktoś ma też starsze, mniej skuteczne kolumny, których brzmienie uwielbia, naturalnie dokupi do nich mocniejszy wzmacniacz. Jednak finalnie decydującą kwestią jest zapewne zapotrzebowanie samego rynku. W końcu — jeżeli klienci chcą wzmacniacze o większej mocy, to producenci po prostu im je dają.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama