Perspektywa zostawienia czegoś po sobie, aby naszym bliskim było lżej po naszej śmierci jest bardzo kusząca. Jednak czy na pewno powinniśmy to robić?
A co, jeżeli mógłbyś "żyć" wiecznie? Cyfrowy klon jest dziś na wyciągnięcie ręki
Myśl o własnej śmiertelności bywa przerażająca. Tym bardziej, jeżeli pomyśli się o tym, ile pokoleń ludzi żyło na tym świecie przed nami, a po których życiu i historii nie zachowało się kompletnie nic. Nic więc dziwnego, że idea "życia wiecznego", czy to w kontekście religijnym, czy też w sferze mitów i podań, pojawiała się w ludzkiej kulturze praktycznie od zawsze.
Polecamy na Geekweek: Ministerstwo Cyfryzacji stawia na sztuczną inteligencję. Będzie akt prawny
Naturalnie, rozwój medycyny znacznie wydłużył ludzkie życie, natomiast, póki co, nie jest w stanie uczynić nikogo nieśmiertelnym. Jednak to właśnie w rozwoju medycyny upatruje się sposobu na to, by móc żyć wiecznie, a na ten temat powstało już wiele dzieł, jak m.in. sławny film Mr. Nobody.
Jednak w ostatnim czasie narracja odnośnie nieśmiertelności nieco się zmieniła. Spowodowane to jest upowszechnieniem się AI i konceptem "cyfrowej świadomości". Oczywiście, transfer naszej świadomości do komputera to wciąż Sci-Fi (i konieczność odpowiedzi na pytanie czym jest świadomość). Jednak to nie znaczy, że nowe technologie już nie są wykorzystywane do tego, by "przedłużyć" ludzkie życie.
Cyfrowy awatar jako pociecha dla bliskich. Czy tak wygląda przyszłość?
Idea cyfrowej pamiątki po nas nie jest nowa. Już w 2021 roku pisaliśmy m.in. o tym, że Joshua Barbeau, freelancer, wykorzystał silnik GPT-3, aby stworzyć bota, który będzie zachowywał się tak, jak jego zmarła narzeczona, z której odejściem nie mógł się pogodzić.
Teraz, kiedy AI znacznie zwiększyło swoje możliwości, kreacja naszego cyfrowego awatara, który mógłby rozmawiać z naszymi bliskimi po naszym odejściu jest na wyciągnięcie ręki. Narzędzia takie jak Replica, Here After czy ElevenLabs mogą stworzyć boty, które będą zachowywały się jak my, a nawet - mówiły naszym głosem. Nietrudno się domyślić, szczególnie po ich nazwach, że są to przedstawiciele nowej gałęzi biznesu, jakim są cyfrowe, pośmiertne awatary.
Naturalnie, taki proceder budzi szereg kontrowersji. Wiele osób będzie mówiło tu o zacieraniu tego co realne, a tego co cyfrowe, jednak ja uważam, że problem leży zupełnie gdzie indziej. Bot AI (póki co) nie ma nic wspólnego ze światem rzeczywistym i jest tylko cyfrowym odwzorowaniem naszego stylu zachowania, czyli przekazanych AI danych. I to jest jedna z największych kontrowersji.
Zobaczcie bowiem, że zawsze mówi się, by nie przekazywać olbrzymim korporacjom swoich prywatnych danych - zapisów rozmów, danych medycznych, informacji z naszego życia - ponieważ te z dużą dozą prawdopodobieństwa zostaną sprzedane dla zysku i nie będziemy mieli nad nimi kontroli, a ich wyciek może mieć dla nas opłakane konsekwencje. Tu jednak stworzenie takiego bota wręcz wymaga przekazania mu wszystkich informacji o nas, aby taki bot był w ogóle skuteczny w tym co robi. Jeżeli dodamy do tego możliwość udawania naszego głosu, mamy nie tylko bota dla naszych bliskich, ale też — perfekcyjne narzędzie do wyłudzeń dla wszystkich, którzy położą na tym narzędziu dłoń.
Drugą niezwykle kontrowersyjną kwestią jest to, czy taki bot faktycznie pomógłby naszym bliskim, czy może bardziej by im zaszkodził. Tu pozostaje to kwestią otwartą, ale pamiętajmy, że każda kultura ma pewne wzorce i schematy radzenia sobie z odejściem bliskiej osoby. Obecność takiego czatbota może wydawać się dobra, ale w praktyce ma duże szanse zaburzyć działanie tych mechanizmów i sprawić, że pogodzenie się z odejściem będzie w rzeczywistości trudniejsze.
Dlatego też, pomimo, iż takie narzędzia już istenieją, a cała branża pośmiertnych botów AI tworzy się na naszych oczach, zdecydowanie warto się solidnie zastanowić, zanim stworzymy swój wirtualny awatar.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu