Google

Czy to właśnie początek końca Google+?

Tomasz Popielarczyk
Czy to właśnie początek końca Google+?
37

Niepokojące wieści dochodzą z obozu Google. Firmę właśnie opuścił Vic Gundotra, ojciec serwisu społecznościowego Google+, kierujący projektem od momentu powstania. To jednak nie koniec. Okazuje się, że kalifornijski gigant szykuje solidne przetasowania kadrowe, które mogą doprowadzić do porzucenia p...

Niepokojące wieści dochodzą z obozu Google. Firmę właśnie opuścił Vic Gundotra, ojciec serwisu społecznościowego Google+, kierujący projektem od momentu powstania. To jednak nie koniec. Okazuje się, że kalifornijski gigant szykuje solidne przetasowania kadrowe, które mogą doprowadzić do porzucenia projektu, jakim jest Google+ i skupienie się na budowaniu platformy.

Vic Gundotra to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w szeregach Google. To właśnie jemu powierzono trudne zadanie stworzenia serwisu społecznościowego kalifornijskiej firmy. Zaczynał od zera, a dziś może się pochwalić wykreowaniem solidnego produktu, który, co by nie mówić, odgrywa coraz większą rolę na scenie internetowych mediów społecznościowych. Sam Gundotra był nie tylko świetnym menadżerem, ale również marketingowcem, który potrafił w krótkiej prezentacji sprawić, że każdy ze słuchaczy miał ochotę założyć konto na Google+. Z czasem pod jego skrzydła trafił również cały pion aplikacji mobilnych Google, co tylko potwierdza istotną rolę, którą odgrywał w strukturach koncernu.

Po 8 latach Gundotra zdecydował się jednak opuścić szeregi Google. Nie podaje jakieś szczególnie konkretnego powodu swojej decyzji. Rezygnacja ma być dla niego początkiem nowej przygody, a także dać możliwość stworzenia nowych produktów i usług. Czekamy z niecierpliwością. Wierzę, że jeszcze usłyszymy o nim niejednokrotnie.

Odejście Gundotry może wywołać prawdziwą lawinę w Google. Informacje takie ujawnia Techcrunch, powołując się na własne (anonimowe rzecz jasna) źródła. Google+ ma bowiem iść w innym kierunku niż Facebook i Twitter, co tym samym zakończy rywalizację między tymi usługami. Google ma skupić się na budowaniu platformy, a nie serwisu społecznościowego, porzucając jednocześnie dalsze inwestycje w "Plusa".

Z jednej strony w oficjalnym komunikacie Google czytamy, że strategia w stosunku do serwisu się nie zmienia. Gundotrę ma zastąpić Dave Besbris,  (wcześniej kojarzony z AOL) i kontynuować politykę intensywnego rozwoju. Część źródeł informuje również o aktywnym udziale w projekcie "kogoś odpowiedzialnego dotąd za Chrome". Podejrzenia padają tym samym na .

Z drugiej jednak Techcrunch informuje o innych kadrowych zmianach, które mogą pogrzebać Google+. Zespół pracujący nad Google Hangouts ma bowiem zostać włączony w szeregi działu Androida. To samo stanie się z ekipą rozwijającą platformę Zdjęcia Google. Tym samym firma z Mountain View miałaby obrać kierunek podobny do Facebooka, który również aktualnie stara się zaangażować możliwie najwięcej środków w usługi mobilne. Z tym wyjątkiem, że serwis społecznościowy leży u podstaw firmy Zuckerberga, a w Google jest tylko dodatkiem. Oznaczałoby to zatem, że w dziale Google+ mogłoby zabraknąć utalentowanych ludzi, którzy by skupiali się na rozwoju swojej usługi. Zamiast tego będą oni rozrzuceni po innych zespołach, budując ościenne usługi bazujące jedynie na funkcjach serwisu społecznościowego.

Źródła informują również o radykalnym odejściu od strategii, która przewiduje połączenie wszystkich usług Google z "Plusem". Dotąd proces ten był zakrojony na szeroką skalę. Wystarczy spojrzeć na to, co stało się z Gmailem, YouTube czy platformą zdjęciową. Każdy, kto chciał korzystać z usług kalifornijskiej firmy musiał prędzej czy później utworzyć konto na G+. Miało to być przyczyną napięć między forsującym to rozwiązanie Gundotrą a resztą firmy. Dawało to jednak wymierne korzyści, bo zwiększało sztucznie liczbę aktywnych użytkowników. Nie bez powodu serwis zyskał z czasem miano "Miasta duchów" - powody posiadania tam konta były bowiem różne, ale głównie nie miały nic wspólnego z chęcią buszowania po tutejszych kręgach, społecznościach i strumieniach. Google miałby teraz częściowo wycofać się z tej integracji, dając swoim użytkownikom większą swobodę.

W każdych plotkach jest podobno ziarenko prawy. Gundotra miał silną pozycję w Google i w rezultacie mógł forsować swoją wizję - nawet jeżeli reszta firmy nie zgadzała się z nią do końca. Jego brak może sprawić, że Google+ radykalnie się zmieni i przestanie być istotnym elementem strategii Google. Techcrunch używa tutaj nawet sformułowania "żywy trup". W część tych doniesień trudno mi samemu uwierzyć, bo jak dotąd kolejne zmiany w Google+ w dłuższej perspektywie okazywały się korzystne dla Google.

Serwis wszedł właśnie w etap monetyzacji, który może znacząco zwiększyć jego rolę w budżecie kalifornijskiej firmy. Być może to właśnie od powodzenia tego przedsięwzięcia będzie zależała dalsza strategia Google? Tak czy inaczej woda w wielkim garze Mountain View zawrzała, ale póki nikt nie odsłoni pokrywki, nie dowiemy się o co tak naprawdę tutaj chodzi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu