Za nami finał jednej z najgorętszych serialowych premier ostatnich miesięcy. "The Last of Us" sprawiło, że HBO może być zadowolone z kolejnej swojej produkcji, ale jakie wady dostrzegamy w prawdopodobnie najlepszej adaptacji gier?
Czy The Last of Us to serial zbędny? Podzielone oceny po finale
"The Last of Us" od początku zwracało na siebie uwagę, a wszystko za sprawą marki, która od wielu lat żyje w popkulturowej sferze. Gry Naughty Dog sprawiły, że oczekiwania wobec serialu były gigantyczne, a jednocześnie HBO nie musiało prowadzić aż tak szeroko zakrojonej akcji marketingowej, bo o serialu mówili prawie wszyscy. Angaż Pedro Pascala i Belli Ramsey podsyciły atmosferę, ale już pierwszy odcinek udowodnił, że nie będziemy mieli do czynienia z następną kolejną nieudaną adaptacją gry.
Po 9 odcinkach już wiemy, jaki pomysł twórcy serialu mieli na przeniesienie historii z gier do produkcji HBO. Efekt okazuje się być zaskakująco udany, a teraz fani ruszą do powtórek. Pozostali widzowie mogą oglądać serial dopiero teraz, bo niektórzy czekali na dostępność wszystkich epizodów, by móc zobaczyć całość bez przerywania seansu.
Jakie wrażenie generuje wtedy "The Last of Us"? Zdaniem Bartka Czartoryskiego, krytyka filmowego, doznania podczas seansu mogą być jeszcze lepsze, bo historia dobrze się zazębia, ale wtedy tracimy społeczny aspekt wspólnego oglądania, gdy nie wymieniamy się spostrzeżeniami i wrażeniami z innymi. Dodaje też, że serial wydaje się zbędny dla graczy, którzy mają za sobą rozgrywkę w hit z PlayStation, bo produkcja HBO nie wnosi nic nowego i nie rozbudowuje wątków. Jakie jeszcze plusy i minusy dostrzegamy w "The Last of Us"? Całości posłuchacie w najnowszym odcinku podcastu.
The Last of Us - ocena serialu po finale. Co zobaczymy w 2. sezonie?
Podcastu Antyweb Po Godzinach możecie posłuchać w:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu