Świat

Czy świat oszalał na punkcie ebooków? To wszystko przez te gadżety!

Tomasz Popielarczyk
Czy świat oszalał na punkcie ebooków? To wszystko przez te gadżety!
16

Upadek papierowych książek, gazet i czasopism wieszczą już wszyscy na lewo i prawo. Trudno odmówić racji wielu argumentom za tym przemawiającym - wystarczy spojrzeć na słupki, które ciągle lecą w dół. Nie można tego powiedzieć o publikacjach elektronicznych. Tutaj wzrost jest ogromny - zarówno jeśli...

Upadek papierowych książek, gazet i czasopism wieszczą już wszyscy na lewo i prawo. Trudno odmówić racji wielu argumentom za tym przemawiającym - wystarczy spojrzeć na słupki, które ciągle lecą w dół. Nie można tego powiedzieć o publikacjach elektronicznych. Tutaj wzrost jest ogromny - zarówno jeśli chodzi o grono odbiorców, czyli posiadaczy czytników i tabletów, jak i dostawców - autorów. 

Sam od kilku miesięcy jestem posiadaczem Kindle'a, z którym uwielbiam spędzać czas w domu, środkach komunikacji miejskiej i wielu innych miejscach, gdzie można chociaż przez chwilę oddać się błogiej lekturze. Każdy chyba wie, ile to niesie za sobą korzyści. Nie dźwigam opasłego tomiszcza, nie użeram się z twardą okładką, a w jednym miejscu mam dowolną liczbę lektur ukrytych pod postacią małego, wygodnego urządzenia. Co prawda, można się spierać, że zabija ono magię książek i nic nie zastąpi zapachu i odgłosu szeleszczącego papieru. Owszem sentyment pozostaje, lecz słupki statystyk sugerują by go porzucić. Moda na elektroniczne książki nabiera rumieńców.

Jak pokazuje infografika sprzedaż e-książek w 2011 skoczyła o 117 proc. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest coraz większa popularność urządzeń, za pomocą których możemy je odczytywać. Twórcy badania - CreditDonkey - wskazują tutaj ubiegłoroczne święta Bożego Narodzenia, kiedy to liczba posiadaczy takich gadżetów diametralnie wzrosła. Jeszcze w grudniu 2011 liczba dorosłych posiadaczy czytników ebooków wynosiła 10 proc. W styczniu skoczyła natomiast do 19 proc. Podobnie sprawa się ma z tabletami. Aktualnie aż 30 proc. studentów posiada czytnik, a 31 proc. tablet. Dynamika wzrostu na przełomie roku była bardzo duża, a kto wie, czy z czasem znów nie przyśpieszy. Ogólnie przyjmuje się, że 29 proc. mieszkańców USA ma urządzenie przeznaczone do komfortowej lektury elektronicznych publikacji.

A jak wygląda zainteresowanie kupnem e-książek? Według badania w Stanach żyje 70 mln osób, które rocznie kupują 10 lub więcej pozycji. Niestety, nie wskazano, jakie rodzaje i gatunki cieszą się największą popularnością. Tradycyjnie widać jednak dużą przewagę cenową, jeśli chodzi o bestsellery. Trzeba za nie zapłacić średnio 8,75 dolarów. W przypadku publikacji niezależnych (self-publishing) jest to zaledwie 1,78 dolara.

Decyzję odnośnie wyboru lektury determinują głównie opinie znajomych. Rzadziej są to samodzielne odkrycia w księgarniach czy reklamy książek. Jak nietrudno się domyślić, liderem sprzedaży ebooków jest Amazon, który zgarnia 70 proc. rynku. Drugie i trzecie miejsce zajmują kolejno Barnes & Noble oraz Apple.

Istotne przy tym jest to, że wydawcy coraz rzadziej wskazują na tablety, jako urządzenia do lektury. W 2010 roku współczynnik ten wyniósł 46 proc., a pod koniec minionego już 31 proc. Przyczyny mogą być dwie - rosnące znaczenie i pozycja czytników ebooków lub po prostu nieprzystosowanie do komfortowej lektury ciężkich gadżetów z odbijającymi światło słoneczne wyświetlaczami.

Ciekaw jestem jak sytuacja wygląda u nas. Z pewnością liczba posiadaczy gadżetów jest znacznie mniejsza, ale nie aż tak mała, by uznać ją za nieistotną. Sam często obserwuję ludzi na przystankach, w autobusach, kawiarniach z czytnikami, więc coś musi być na rzeczy. Jeszcze w styczniu Grzegorz pisał o 60 tys. egzemplarzy, co jest liczbą wielce prawdopodobną. Powinna się ona też przełożyć na zainteresowanie kupnem elektronicznych książek.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

statystykiKindlebadaniaebooki