Nowy filmik promocyjny Intela sugeruje, że fani Apple nigdy nie słyszeli o takiej innowacji jak... laptop 2w1. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Czy Intel faktycznie myśli, że fani Apple zatrzymali się w... 2012 roku?
Długo zastanawiałem się, czy faktycznie podjąć się opisania tego tematu, ponieważ na obecnym etapie wydawało mi się, że wszystko co zostało w temacie wojny pomiędzy Intelem a Apple zostało już powiedziane. Mój wewnętrzny zmysł marketingowca jednak wygrał, ponieważ nagranie, które Intel właśnie wypuścił do sieci pokazuje, w jaki sposób NIE robić tego typu akcji marketingowej. Potwierdza to wszystko - stosunek łapek w dół do łapek w górę, komentarze użytkowników oraz reakcje osób, którym to wideo pokazuje. O co chodzi?
Ano to ten tutaj wypuszczony przez dział marketingu Intel klip wideo
Film nosi tytuł "Breaking the Spell" i pomysłem na niego jest pokazanie, czego (konkretnie - jakich laptopów) brakuje w ekosystemie Apple. Mamy tu więc kilku losowo wybranych (musimy uwierzyć Intelowi na słowo, że tak jest) z ulicy fanów Apple, którzy następnie prowadzeni są na prezentacje nowego procesora nazwanego tutaj "CPU Pro". Na co ma pozwalać? Ano, jeżeli dobrze zrozumiałem montaż, to komputery z CPU Pro mają być łatwiejsze w upgrade'owaniu (czyt. wymianie komponentów jak pamięć wewnętrzna, pamięć RAM etc.), ma się na nich świetnie grać (ponad 57 tys. tytułów), mają mieć ekran dotykowy (bądź dwa) i co najważniejsze - mogą się składać w formę tabletu, co spotyka się z hiperentuzjastyczną reakcją rzeczonych fanów Apple. Finałem filmu jest przeprowadzenie odbiorców do specjalnego pokoju, w którym Intel pokazuje, że wszystko, o czym była mowa jest już na rynku, jeżeli wybiorą PC zamiast Maca.
W tym filmie jest tyle rzeczy "nie tak", że nawet nie wiem od czego zacząć
A skoro tak, to może zacznę od tego, że nie jestem fanem Apple, więc moja opinia nie jest podyktowana żadnymi personalnymi upodobaniami. Uważam jednak, że wspomniany materiał jest po prostu dosyć krzywdzącą dla tej grupy osób próbą odwrócenia kota ogonem i chciałbym wyprostować kilka kwestii. Po pierwsze - pierwszą czkawkę film łapie, kiedy mówi o tym, że laptopy z CPU Pro są łatwiejsze w customizacji. Że co przepraszam? Jeżeli mówimy o urządzeniach z 2021 roku, szczególnie z kategorii "Thin&light" to mówienie, że są one łatwiejsze w upgrade'owaniu od Maców jest naprawdę odważnym stwierdzeniem. W większości z nich wymienisz sobie pamięć wewnętrzną i... to by było na tyle. I to też nie we wszystkich. Procesor, RAM - to wszystko od lat jest przylutowane na stałe do płyty głównej i naprawa tych komponentów jest często nieopłacalna. Oczywiście, w nowych Macach nawet wymiana dysku jest niemożliwa, ale nazywanie wymiany samego dysku możliwością customizacji jest moim zdaniem dużo na wyrost.
Dalej robi się jednak jeszcze ciekawiej, ponieważ przechodzimy do koronnego argumentu Intela, czyli gier. Wiele razy już o tym pisaliśmy, m.in w tym wpisie. Na tym etapie widać już wyraźnie, że celem ostrzału są Maki z procesorem M1 i tego, że na architekturę ARM jest stosunkowo mało gier. I jest to argument nie do zbicia, ale też... nie mówi nic o przewagach samego Intela. Brak gier nie jest winą kogokolwiek, ale tego, że ARM w komputerach osobistych dopiero się rozwija. Szybko, dynamicznie, ale się rozwija. Czekam z niecierpliwością na to, kiedy kilka większych tytułów pojawi się na nowych Macach, byśmy mogli realnie porównać, jak wygląda ich działanie względem procesorów i grafik Intela. Wtedy ten argument faktycznie zyskałby na sensowności.
Ostatnia kwestia to ta związana z ekranem dotykowym, gdzie Intel chwali się, że na rynku istnieją urządzenia "łączące Macbooka i iPada" i że laptop można złożyć w tablet, co wywołuje nieukrywane zdziwienie na twarzach odbiorców. To był moment, w którym uznałem, że chyba ktoś naprawdę chce pokazać fanów Apple jako osoby, które mają zerową wiedzę o rynku. Laptopy konwertowalne są już przecież z nami od lat, już w 2012 roku spokojnie mogliśmy kupić maszynę, która "składa" się w tablet. Wtedy taka funkcja mogła faktycznie zaskoczyć osoby, które nie śledziły rynku, ale teraz? Co więcej, mam wrażenie, że chyba w 2021 roku doszliśmy już do wniosku że Windows tak średnio sprawdza się jako oprogramowanie do tabletów, a sama branża tabletów (oprócz Apple) ma się raczej słabo, więc pokazywanie tego jako "innowacji" jest wręcz potrójnie nietrafione i pokazuje, że osobie piszącej scenariusz nieco zabrakło argumentów.
Żeby nie było - film ma też jeden błysk pozytywu, kiedy pokazywany jest dwuekranowy Asus Zenbook Duo. I o ile jego stworzenie nijak nie jest zasługą Intela, to jest faktycznie dobrym przykładem na to, jak rynek PC może być dziś różnorodny. Gdyby cały film opierał się na takiej właśnie konwencji - myślę, że moglibyśmy mu przyklasnąć celnie wbitej szpili. Tymczasem...
Wystarczy przejrzeć komentarze, by zobaczyć, że widzowie wytykają jeszcze więcej błędów
Osobiście nie mam nic do Intela, sam używam przecież ich produktu i jestem z niego zadowolony. Jednak ten film to marketingowa wpadka z wielu powodów. Przede wszystkim - obrażanie inteligencji osób, które chcemy przekonać do naszego produktu nigdy, ale to nigdy nie skutkuje dobrze. Tak przecież robił Samsung w przypadku Apple i dziś już wszyscy wiedzą, jak musiał ze wstydem usuwać stare reklamy, kiedy sam wprowadził notcha i usunął gniazdo jack ze smartfonów. Po drugie - samo hasło "Go PC" również nie wyszło Intelowi na zdrowie, ponieważ wiele osób zauważyło, że prezentowane (nawet te dwuekranowe) można kupić z Ryzenem, więc Intel nie przyczynia się do faktu ich powstania. Co więcej - Intel chyba zapomniał, że Apple wciąż oficjalnie sprzedaje laptopy z jego procesorami, więc stwierdzenie "Go PC" jest krzywdzeniem własnego działu sprzedaży. O tym, że to, czy ludzie finalnie będą kupować dany produkt zależy w dużej mierze nie tylko od jego funkcji, ale też od oprogramowania i jego możliwości, co nie jest w ogóle zaadresowane w filmie, nawet nie będę się rozpisywał - polecam lekturę komentarzy.
Najsmutniejsze jest to, że Intel wcale nie robi produktów złych. Jednak uważam, że ich dział marketingu bardzo mocno krzywdzi firmę produkując takie reklamy. Uderzają one w inteligencje konsumentów, nie mówią nic o samym produkcie jakim są procesory i jednocześnie zawierają tyle błędów, że ich tezy szybko są przez to sprowadzane do parteru w komentarzach. Bardzo nie podoba mi się w którym kierunku to idzie, bo nie jest to pierwszy przypadek, w którym społeczność wytyka Intelowi taką marketingową klapę.
Mam nadzieję, że w kwestii promocji kolejnych układów Intel przestanie iść tą drogę, bo już po raz któryś udowodnione zostało, że prowadzi ona jedynie na manowce.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu