Gry komputerowe stawiają na szereg różnych elementów, które sprawiają, że tysiące graczy spędzają przy nich długie godziny. Liczy się wciągająca fabuł...
Gry komputerowe stawiają na szereg różnych elementów, które sprawiają, że tysiące graczy spędzają przy nich długie godziny. Liczy się wciągająca fabuła, wyraziste postacie, oprawa audio na odpowiednim poziomie, zaawansowana sztuczna inteligencja i jeszcze wiele innych rzeczy, które są tylko małymi fragmentami większej całości. Bardzo ważna jest również grafika, a mam wrażenie, że w ostatnich latach ten element stał się jednym z najistotniejszych. A co gdyby tak kompletnie go pominąć?
Chyba już stary jestem, ponieważ jak zabieram się za pisanie o grach to zawsze musi się w moim tekście przewinąć trochę wspomnień o nich. Mam nadzieję, że i tym razem mi to wybaczycie, ponieważ chciałbym razem z Wami zastanowić się jak ważna jest grafika w grach i czy w ogóle warto się nią przejmować.
Gra musi mieć dobrą oprawę graficzną? A musi ją w ogóle mieć?
Do tego wpisu zainspirował mnie film Włodka Markowicza. Wam też polecam rzucić na niego okiem, ponieważ dzięki temu lepiej się zrozumiemy.
W grę Otchłań nie grałem nigdy, a powiem więcej, nigdy o niej nawet nie słyszałem. To nieważne, ponieważ w mrocznych czasach IRC'a spędzałem długie godziny w produkcjach opartych na podobnym schemacie. Lata temu byłem bardzo aktywnym użytkownikiem forum o grze Gothic i to właśnie sami dla siebie tworzyliśmy opowiadania oraz proste gry pisane. Dzięki temu przenosiliśmy się w świat magicznej rudy, orków i przygód w krainie Khorinis.
Czy była mi do tego potrzebna jakakolwiek oprawa graficzna? Odpowiedź na pewno już znacie, nie potrzebowałem żadnych obrazów, żeby się świetne bawić. Wystarczyła odrobina wyobraźni i ciekawi ludzie, żeby na kilka godzin wpaść w wirtualny świat, który był tworzony jedynie przez tysiące linijek tekstu. W dzisiejszych czasach takie gry można nazwać prehistorią, ale jak pokazał Włodek nadal są osoby, które się tym zajmują i chętnie w to grają.
Grafika zawsze była genialna!
Ale pójdźmy dalej i zastanówmy się kiedy grafika stała się realistyczna na tyle, żeby po odpaleniu nowej gry siedzieć przed komputerem z szeroko otwartymi oczami i mówić do siebie przeciągłe WOW. Pewnie zaczniecie wymieniać jakieś nowe tytuły, które potrzebują gigabajtów ramu i kilku-rdzeniowych procesorów, a moim zdaniem to nastąpiło dużo wcześniej. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić czy jedną z pierwszych gier nie był chociażby leciwy Duke Nukem 3D.
Oczywiście gdy spojrzymy na niego teraz to zamiast WOW, może nam się najwyżej zakręcić łezka w oku, ale w podczas jego premiery wygląd oszałamiająco. Każdy kumpel z podwórka, który pierwszy raz próbował swoich sił w przygodach księcia nie mógł oderwać od niego wzroku i wcale to nie ma związku z tym, że wirtualne dolary sypały się po całym ekranie. Jak na tamte czasy oprawa graficzna była znakomita. Ja od lat czytam nagłówki w czasopismach czy internecie, że dana gra ma realistyczną grafikę i można się zastanowić czy to już nie wygląda jak dobry film. Teraz mamy sytuację bardzo podobną.
Na PC pojawiło się GTA V i nie sposób uciec w internecie od zachwytów nad oprawą graficzną tego tytułu. Trzeba przyznać, że gra wygląda znakomicie, ale zapewne za kilka lat będzie jedynie przyzwoicie prezentującą się produkcją, która nie będzie mogła równać się z najnowszymi produkcjami. Grafika od kilkunastu już lat rozwija się w grach bardzo dynamicznie i nie jestem nawet pewien czy to nie element gier komputerowych, który przeszedł największą metamorfozę w ciągu ostatniej dekady. Patrząc na wiele nowych gier możemy dostrzec schematy znane od lat, ale wszystko jest podane w nieco ładniejszej formie. Bardzo możliwe, że producenci w pogoni za kolejnymi pikselami zapomnieli o czymś bardzo ważnym.
Nie samą grafiką gracz żyje!
Oglądając licznych Youtuberów poznałem bardzo wiele gier, na które sam pewnie nigdy bym nie trafił. Oprawa graficzna wielu z nich jest tragiczna lub co najmniej niezbyt odpowiednia dla możliwości, które aktualnie mamy, ale te tytuły i tak stają się międzynarodowymi hitami.
Świetnym przykładem jest Minecraft. Mi akurat ten tytuł nie przypadł do gustu i ani w niego nie gram, ani nie oglądam, ale bez wątpienia jest to fenomen. W czasach gdy producenci stawiają na grafikę ten tytuł nawet nie zamierza z nimi rywalizować. Prostota, która może być przez wielu uznana nawet za brzydką sprawdza się w tej grze znakomicie. Grają w to miliony, a zapewne jeszcze więcej osób ogląda swoich ulubionych twórców wideo jak z wirtualnych klocków budują zamki. Postawiono na sprawdzony schemat otwartego świata i oddania w ręce graczy niemal nieograniczonej wolności.
Oczywiście nie jest to odosobniony przypadek i moim zdaniem drugim fenomenem jest seria "Five nights at freddy's". Gra nie należy do najładniejszych, ale dzięki rozbudowanej historii przyciągnęła do siebie miliony fanów. Sam oglądając ją tylko w sieci czekałem niecierpliwie na nowe wyjaśnienia zagadek, które zostały poukrywane w tym tytule. Tak bardzo wciągnąłem się w rozbudowaną fabułę tego tytułu, że sama rozgrywka nie była dla mnie istotna.
Ostatni przykład dotyczy OGame, czyli gry przeglądarkowej, w której oprawą graficzną są obrazki naszych statków i budowli. Pisałem o niej już w tekście o kobietach w sieci, ale teraz znów muszę o niej wspomnieć. Gdy się budzę, to patrzę czy nikt mnie nie zaatakował, cały dzień w oknie przeglądarki mam otwarte swoje imperium i często jest to jeden z ostatnich widoków przed snem. Grafiki nie ma tu wcale, ale to nie przeszkadza tysiącom graczy w Polsce i na świecie spędzać przy tym całe dnie. Co więcej Ci ludzie spotykają się potem w pubach, wyjeżdżają na wspólne wakacje czy nawet poznają swoje drugie połówki.
Ja chyba też wolę czasem wrócić do jakiegoś starocia...
I chociaż oczy mi się świecą na widok najnowszych tytułów, a po cichu marzę sobie, że z nieba spadnie mi komputer, który udźwignie Wiedźmina 3 to często wybieram starocie. Regularnie wracam do serii Gothic, ale oprócz tego decyduję się także gry, w których grafika jest bardzo umowna. Kilka miesięcy temu zagrywałem się w Settlers 2, które teraz wyglądają delikatnie mówiąc bardzo przeciętnie. Oprawa wizualna ma w tym tytule swój urok, ale jest już bardzo przestarzała. Czytając tekst Pawła o pierwszych częściach Mortal Kombat zacząłem szukać gdzie mogę zakupić trójkę, która spędzała mi sen z powiem przez długie miesiące. Tylko fakt, że mam w ostatnim czasie dość dużo pracy powstrzymał mnie jeszcze przed zakupem, ale pewnie na weekend majowy palec sam powędruje do przycisku "kup teraz".
Nie chcę, żebyście odebrali ten tekst jako marudzenie kogoś, kto wychowywał się w latach 90-siątych i według niego teraz gry są słabe, a kiedyś było lepiej. Dzisiejsze tytuły są fenomenalne i sam zamierzam w tym roku spędzić długie godziny z kilkoma, ale czasem grafika to nie wszystko. Ostatnie trendy i przykłady, które podałem świadczą, że dla coraz większej liczby graczy oprawa wizualna nie jest tak istotna jeśli tytuł może zaoferować coś innego.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu