Felietony

Czy 2020 uszczęśliwi ludzi czekających na normalnej wielkości smartfona?

Krzysztof Kurdyła
Czy 2020 uszczęśliwi ludzi czekających na normalnej wielkości smartfona?
41

Kilka tygodni temu napisałem tekst o użytkowaniu Lumii w 2020 r. Część czytelników mogła zauważyć, że ten eksperyment był nie tylko sprawdzianem systemu operacyjnego o zupełnie innej filozofii działania, ale także próbą przekonania się do dużego smartfona. Oczywiście na dzisiejsze standardy Lumia to dość mały telefon, praktycznie identyczny wielkościowo z iPhone 11 czy Samsungiem S10e i to właśnie najlepiej pokazuje skalę patologii, jaka ma po tym względem miejsce na smartfonowym rynku. 

Nie mam tu oczywiście na myśli tego, że duże i bardzo duże telefony w ogóle istnieją. Zdaję sobie sprawę, że dziś większość klientów preferuje takie rozwiązanie. Chodzi o to, że normalnej wielkości telefony zupełnie przepadły, pomimo tego, że na większość forów i komentarzy w portalach technologicznych pełno jest komentarzy ludzi czekających na taki produkt. Kilka akcji Apple polegających na wrzucaniu partii iPhona SE wygrzebanego gdzieś w czeluściach magazynów, kończyło się błyskawiczną ich wyprzedażą liczoną w sekundach. Czy jest wiec nadzieja dla tej grupy ludzi, którzy czekali na iPhone SE2 lub Xperię XZ3 Compact?

iPhone SE umarł, iPhone 12 niech żyje?

Wydaje się, że w końcu jest światełko w tunelu. Sygnał do powrotu w te rejony rynku ma dać Apple, wprowadzając na jesień iPhona 12 z ekranem o przekątnej 5,4 cala. Niestety, nie będzie to wielkościowy następca wspomnianej serii SE, która jest dla mnie absolutnym ideałem po względem wymiarów. Jeśli jednak zachowane zostaną proporcje znane z 11-ki, ten model powinien być trochę mniejszy niż Xperia XZ2 Compact, która byłaby na granicy akceptowalności, gdyby nie jej dziwaczny garb.

Jeżeli jednocześnie przywrócono by wygodny w chwycie kanciasty design znany z SE, od razu po konferencji zakrzyknąłbym „Shut up and take my money” i pobiegł do salonu.Niepokojem napawają mnie jedynie plotki, jakoby ze względu na koronawirusa była groźba przesunięcia premiery 12-ek dopiero na 2021 r. Moja Lumia może nie wytrzymać do tego czasu.

Dlaczego nikt nie chce wyprzedzić Apple

Jednocześnie zapowiedź wprowadzenia na rynek małego iPhone’a wywołała u mnie zadumę nad podejściem producentów, szczególnie tych chińskich, do poszukiwania nisz, w których można coś ugrać. Jeśli ktoś uważnie obserwuje rynek, może zauważyć, że większość firm produkujących telefony z Androidem wypuszcza po kilka linii bardzo podobnych do siebie smartfonów, na niewiele różniącym się poziomie cenowym. Jeden telefon będzie miał NFC, drugi nie, ale za to będzie miał ładowanie bezprzewodowe, trzeci będzie pozbawiony obu tych funkcji, ale za to małe wcięcie zostanie zastąpione wysuwanym aparatem.

Do tego część koncernów chińskich dysponuje sub-markami, które podobnie jak marki główne powielają ten sam przepis w kilku dodatkowych odmianach. Jednocześnie część z producentów wypuszcza zupełnie niszowe linie produktów, mające stanowić coś w rodzaju demonstratora technologii, czego przykładem była na przykład linia Xiaomi Mi Mix. Natomiast żaden producent niech chce zaryzykować wejścia w niszę, w której Apple sprzedawał całkiem sporą ilość telefonów, za cenę bliską ówczesnej cenie chińskich flagowców.

A może ekran wielkości paznokcia?

Żeby było zabawniej, nawet jeśli któraś z firm wpadnie na to, aby poszukać klientów na małego smartfona, nie idzie w kierunku najbardziej praktycznego z punktu widzenia ergonomii rozmiaru, ale próbują jakiegos ekstremum w stylu produkowanego przez koncern TCL 3,3 calowego Palma. Tym samym tropem poszło też kilka firm chcących wprowadzić na rynek swoją markę i produkt przy pomocy serwisów crowdfundingowych. Jelly czy Atom firmy Unihertz, są niczym więcej niż niskonakładowymi ciekawostkami i nie mają żadnych widoków na zdobycie jakiegokolwiek sensownego udziału w rynku.

Wspomniane wcześniej TCL, zapatrzone w dawny blask marki BlackBerry zdecydowało się zainwestować w niszę smartfonów z klawiaturą, pomimo że z góry można było ocenić ją jako bardzo ryzykowną. Jednocześnie analiza tego ruchu musiała decydentom pokazać, że wielkość ekranu nie dla wszystkich jest czynnikiem decydującym. Dlaczego uznano, że warto iść w fizyczne klawiatury, a nie w rynek, na którym sprzedają się w dużych ilościach wyglądające już trochę leciwie iPhony 6, 7 i 8, które jednak przez zastosowanie ramek są sporo większe od SE.

Muszę przyznać, że jest to dla mnie nierozwiązywalna zagadka. Dlaczego tak wiele firm omija niszę, która wydaje się być na tyle duża, że można zarobić w niej więcej pieniędzy niż w przypadku dziwacznych eksperymentów. Dlaczego firmy mające mnóstwo podobnych modeli nie wypuszczą testowo choć jednej lini mniejszego telefonu i to w warunkach, gdy pogłoski o nowym, małym iPhonie krążą od conajmniej pół roku. Skończy się zapewne tak, że Apple odniesie spory sukces tym telefonem a w ciągu kwartału pojawią się dziesiątki androidowych konkurentów. A potem wszyscy będą się zastanawiać, dlaczego Apple na starcie zgarnęło najlepszych klientów z tej niszy a pozostali muszą bić się o resztki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu