19 maja Wiedźmin 3 obchodził czwarte urodziny. Trzeba przyznać, że to szmat czasu. Nie wiadomo, ile dokładnie kopii trafiło w ręce graczy, ale w zeszłym roku podano informację, że cała trylogia sprzedała się w nakładzie 33 milionów. Dziś pewnie ten wynik jest o wiele wyższy i zapewne jeszcze długo marka CD PROJEKT RED będzie miała się dobrze. Doskonale pamiętam, kiedy pierwsza odsłona ukazała się w sklepach. Nikt nie musiał mnie długo namawiać do zakupu. Świat Wiedźminów, potworów i magii pochłonął mnie bez reszty. Podobnie było z kontynuacją przygód Geralta z Rivii. Niestety, do trójki nie mogłem się jakoś przekonać, choć próbowałem wielokrotnie. Dopiero niedawno coś mnie tknęło, zainstalowałem swój egzemplarz na GOG Galaxy i nareszcie się udało. Tylko, czemu to trwało aż tyle?
Wszystko się zmienia, ja również się zmieniłem
Nie ukrywam, że na przestrzeni lat mój gust mocno się zmienił. Jako dziecko wybierałem najczęściej z takich gatunków jak: platformówki, bijatyki, wyścigi oraz japońskie RPG-i. Najwięcej czasu poświęciłem tym ostatnim. Starałem się poznać wszystkie serie, nawet te, które nigdy nie zostały wydane poza Japonią. Final Fantasy, Suikoden, Breath of Fire, Vagrant Story, Grandia, Bahamut Lagoon, Seiken Densetsu i wiele innych. W międzyczasie interesowały mnie również produkcje skierowane do posiadaczy komputerów. Kiedy poznałem StarCrafta, Populous czy Age of Empires nie mogłem się im oprzeć, dlatego zawsze będąc u kolegów, wybierałem tego typu tytuły.
Przeczytaj też: Chyba poznaliśmy datę serialu Wiedźmin!
Kręciły mnie również różnego rodzaju FPS-y, choć bakcyla na nie złapałem dopiero wtedy, gdy kupiłem pierwszego peceta. Mój gust zawsze mocno się zmieniał i choć teraz jestem otwarty praktycznie na wszystko, tak w danym momencie potrzebuje konkretnych tytułów. W dużej mierze są to produkcje nastawione na sieciową rywalizację. Możliwość zmierzenia się z ludźmi z całego świata to coś, co często podnosi adrenalinę i daje dużo radości, ale też smutku. Człowiek chce się doskonalić, być coraz lepszym, aby walka była jeszcze bardziej zacięta. Trochę mało tu miejsca dla powieści fantasy. Oczywiście nie brakuje momentów zapierających dech w piersiach, ale ta dostarcza nieco innych doznań. Pewnie dlatego, mimo kilku prób, nie mogłem w pełni zanurzyć się w świecie stworzonym przez CD Projekt Red. Choć, zapewne nie był to jedyny powód, dlaczego tak się stało.
Lęk przed nieznanym
Jestem wielkim fanem Mass Effecta. Przeszedłem trylogię kilkukrotnie, czytałem książki, komiksy i do dziś nie pogodziłem się z tym, jak zakończył się główny wątek fabularny. Mocno zżyłem się z postaciami wykreowanymi przez studio BioWare. Interesowałem się losami różnych person, nie tylko tych, którzy należeli do załogi Sheparda. Poświęciłem naprawdę dużo czasu, aby poznać to uniwersum i na końcu poczułem się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Choć wszyscy dookoła mówili, że Wiedźmin 3 to zupełnie inna bajka i tam nie ma szans na coś takiego, to pewien uraz pozostał. Doskonale wiedziałem, że trzeba się mocno zaangażować, aby docenić ten tytuł, a ostatnie czego pragnąłem, to zmarnować swój czas.
Warto sprawdzić: Wiedźmin 3 - recenzja
W końcu próbowałem kilka razy, a przygody Geralta w ogóle do mnie przemawiały. Od początku doceniałem tę produkcję od strony technicznej i nadal uważam, że można się na niej wzorować, ale nie dawała mi tego czegoś, co pozwoliło by mi siedzieć godzinami i chłonąć jej świat. Nawet myślałem, że to wina realiów fantasy. Od dawna bardziej celowałem w sci-fi, podróże kosmiczne i poznawanie wszechświata. Tylko, jakoś nie miałem problemu z Demon’s Souls, Dark Souls czy Bloodborne. Choć tytuły te charakteryzuje inne podejście, narracja i wiele innych elementów, to nadal mowa o fantasy. Stworzonym w Japonii i bazującym bardziej na zachodnich klimatach, ale nadal fantasy. Zatem to nie mogło być to.
Wiedźmin 3 był tam, gdzie powinien
Obecnie mam już ponad 60 godzin w Dzikim Gonie. Staram się czyścić wszystkie sektory ze znaczników, podejmować decyzję bazując na swoim sumieniu, grać w Gwinta i ciągle nie mieć dość. Choć spędzam miło czas z tą grą , to ciągle w głowie zadaje sobie pytanie, dlaczego tak późno? Przecież Wiedźmin 3 jest naprawdę wspaniały, niedoskonały — bo błędów technicznych wcale tu nie brakuje — ale to jeden z najlepszych tytułów, w jakie kiedykolwiek grałem. Oprawa wizualna, wspaniałe questy, wielopoziomowe postacie i fabuła, która bije na głowę setki innych gier. Czegoś takiego potrzebowałem od dawna, a mimo to, nie byłem w stanie tego znaleźć. Możliwe, że chcąc być na czasie, nadrabiając zaległości i rywalizując w sieci, narzuciłem sobie zbyt wysokie tempo. Odrzucałem również te pozycje, które potencjalnie były skierowane w mój gust. Kiedy jednak przedarłem się przez tyle gier, światów, gatunków, to nareszcie musiałem się w jakiś sposób wyzerować i zacząć zupełnie od nowa.
Zmęczenie materiału?
Nic więc dziwnego, że po premierze Diablo 1 na GOG-u nie mogłem się oderwać od monitora. Dzieło Blizzarda całkowicie odbiegało od tego, w co aktualnie grałem, a mimo to dotarłem do napisów końcowych bez większych trudności. Wielką przyjemność sprawił mi nowy Mortal Kombat, a Rage 2 — choć fabularnie raczej średni — przypomniał mi czasy, gdzie liczyła się tylko radość ze strzelania do przeciwników. Kiedy zwolniłem, kiedy nie miałem już parcia na walkę z ludźmi w sieci, to nadarzyła się okazja, aby znowu dać szansę Dzikiemu Gonowi.
Czy wiesz, że: Stworzenie 6 godzin muzyki do Wiedźmina 3 trwało 3,5 roku
Ot, tak pomyślałem, że chyba muszę włączyć ten tytuł, bo chyba mam na niego ochotę i rzeczywiście miałem. Najlepsze jest to, że ta zmiana nie dotyczy tylko tej gry. Dopiero co gościłem przyjaciół i zagrywaliśmy się w Resident Evil 5, a następnego dnia sprawdziliśmy Metal Gear Survive, tytuły z PlayStation Classic i kilka innych produkcji. Wróciła mi chęć grania, której nie czułem od bardzo dawna i ogromnie się cieszę, że doszło do czegoś takiego.
Co teraz?
Człowiek to skomplikowana istota i choć nadal nie mam pewności, czy od kilku lat przechodziłem jakiś wewnętrzny kryzys, to bardzo mi ulżyło, że dziedzina rozrywki, którą traktuję poważnie, znowu daje mi taką satysfakcję. Wybór trzeciego Wiedźmina był strzałem w dziesiątkę. Dzieło CD Projekt Red czekało na mnie prawie cztery lata i choć do końca jeszcze daleko, to w tym momencie mogę powiedzieć, że było warto. Nie muszę się nigdzie spieszyć, wykonuje mniej ważne zadania, powoli pcham fabułę do przodu, ale bawię się jak za dawnych lat. Choć w kolejce czekają inne gry, to wiem, że dopiero po zakończeniu Dzikiego Gonu dam im szansę, na którą zasługują. Nie chcąc już przedłużać tego wywodu, zakończę to zwykłym “Kept you waiting, huh?”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu