Świat

Czeka nas wysyp smartfonów z dopiskiem "Mini"? Takie plany mają ponoć kolejni producenci

Maciej Sikorski
Czeka nas wysyp smartfonów z dopiskiem "Mini"? Takie plany mają ponoć kolejni producenci
18

Zaledwie wczoraj pisałem o zarzutach, jakie wysuwane są pod adresem Samsunga (niektórzy określają producenta mianem "spamera technologicznego"), a dzisiaj wrócę do tego tematu, ale nie poświęcę uwagi koreańskiemu producentowi, lecz jego konkurencji. Z plotek wynika, iż kilku graczy z sektora mobilne...

Zaledwie wczoraj pisałem o zarzutach, jakie wysuwane są pod adresem Samsunga (niektórzy określają producenta mianem "spamera technologicznego"), a dzisiaj wrócę do tego tematu, ale nie poświęcę uwagi koreańskiemu producentowi, lecz jego konkurencji. Z plotek wynika, iż kilku graczy z sektora mobilnego zamierza pójść drogą Samsunga i dostarczać na rynek mniejsze wersje swoich flagowców. Jeszcze niedawno z tego pomysłu kpiło sporo osób, a teraz może się on stać metodą na atrakcyjne zyski.

W ubiegłym roku wiele osób zastanawiało się, czy posunięcie Samsunga, który zdecydował się wprowadzić do sprzedaży słuchawkę Galaxy S III Mini, ma w ogóle sens. Szybko okazało się jednak, że ma i Koreańczycy zaprezentowali smartfon Galaxy S4 mini krótko po wprowadzeniu na rynek "właściwej" czwórki. Wówczas wspominano już o podobnym planie korporacji HTC i zbliżającej się wielkimi krokami premierze One Mini. Choć do dnia dzisiejszego smartfon ten nie ujrzał światła dziennego, to doniesień na jego temat nie brakuje.

Całkiem prawdopodobne, iż na tym nie zakończy się tegoroczny "festiwal" smartonów z dopiskiem Mini w nazwie. Realizację takich projektów planują podobno firmy Lenovo oraz Huawei. Modele wyposażone w wyświetlacze o przekątnej do 4,5 cala zapewne nie będą posiadały tych samych podzespołów, co flagowce, ale wraz z mniejszym ekranem i gorszymi parametrami pojawi się niższa cena. Będą to zatem propozycje ze średniej półki cenowej, przeznaczone dla osób, które nie chcą (lub nie mogą) wydawać sporych sum na telefon (warto jednak podkreślić, że nadal powinny to być atrakcyjne propozycje – dobre podzespoły oraz bogate oprogramowanie mają się stać magnesem przyciągającym klientów).

Wiele wskazuje na to, że flagowce (przynajmniej w segmencie smartfonów z Androidem) będą w kolejnych latach bazować na co najmniej 5-calowych ekranach i firmy nie poczynią kroków w kierunku zmian. Jednocześnie jednak nie powinno zabraknąć niezłych słuchawek z mniejszymi wyświetlaczami. Zapewne część klientów pokręci nosem i stwierdzi, iż niezły smartfon to nie flagowiec, a producenci zapominają o rzeszy klientów domagających się najwyższego standardu sprzętu, ale w rozsądnych rozmiarach. Czy korporacje pozostaną głuche na te uwagi?

Możliwe, że nie. Przykład Samsunga pokazał, iż wypuszczanie kolejnych smartfonów korzystających ze sprawdzonych rozwiązań i popularnej nazwy gwarantuje dobrą sprzedaż, a przy okazji ogranicza wydatki na marketing oraz prace naukowo-badawcze. Nie można wykluczać, że firmy zaczną w końcu produkować prawdziwe kopie flagowców, ale w mniejszych rozmiarach. Pewności mieć jednak nie można. Być może znowu okaże się, że producenci będą czekali na posunięcie Samsunga…

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu