Apple chce zdobyć nowy segment. Teraz chce rozkochać użytkowników w rozszerzonej rzeczywistości. Czy im się uda?
Wczoraj Apple pierwszy raz zaprezentowało światu swoje gogle. Wbrew milionom plotek — nie są to gogle do wirtualnej rzeczywistości, a rozszerzonej rzeczywistości. Z mojej perspektywy to fantastyczne wieści. Jestem sporym entuzjastą tej technologii, w przeciwieństwie do wirtualnych światów które jedyne co mi serwują to irytację i nudności. W rozszerzonej rzeczywistości upatruję przyszłości — ale szczerze? Jestem zdziwiony, że Apple już teraz wchodzi w ten rynek. Bo jakkolwiek fantastyczną by ta technologia nie była, ile furtek by nie otwierała — na ten moment wydaje się... być na nią po prostu trochę za wcześnie. Ale może to najzwyczajniej w świecie brakuje mi wyobraźni.
Apple Vision Pro — gogle AR, które mają zmienić zasady gry
Apple na przestrzeni lat wypromowało wiele produktów, które zdefiniowali na nowo. Bo wiecie — ani ich telefony nie były pierwszymi smartfonami, ani tablety, ani też bezprzewodowe słuchawki. Marketing, hype marki, dopracowanie pewnych elementów i zrobienie ich po swojemu pozwoliło im zawojować rynkiem. Wszystko wskazuje na to, że teraz chcą zrobić dokładnie to samo w przypadku rynku rozszerzonej rzeczywistości. I tak — nie będą pierwsi. Ale w przeciwieństwie do konferencji HTC, ich pokaz wczoraj na samym YouTube śledził ponad milion widzów. Kolejne tysiące oglądały prezentację na (lepszym) streamie na oficjalnej stronie, a po WWDC miliony dowiedziały się o produkcie z podsumowań i artykułów traktujących o sprzęcie.
Czy Apple uda się kolejna rewolucja? Ile ludzi, tyle opinii — a najlepszą weryfikacją będzie czas. Mają podstawy, mają ekosystem, mają możliwości. Pytanie tylko: czy to nie za wcześnie?
Ten sprzęt wciąż wygląda jak mordęga
Prezentacja Apple Vision Pro robi wrażenie i pobudza wyobraźnię. I jako osoba która kilka fajnych dem z goglami AR już widziała, rozumiem potencjał drzemiący w tej technologii i jak najbardziej kupuję ten koncept. Problem polega jednak na tym, że ten sprzęt wciąż wygląda topornie i niewygodnie. Mimo wbudowanej baterii — Apple i tak zdecydowało się na zewnętrzny akumulator, który będziemy mogli trzymać w kieszeni. Wymienne soczewki dla ludzi z wadą wzroku, kilka elementów montażowych. To nie jest tak, że w mig każdy wskoczy w świat rozszerzonej rzeczywistości.
I tak — doskonale rozumiem ograniczenia związane z obecną technologią i fakt, że nie da się tego przeskoczyć. Ktoś musi zrobić pierwszy krok i oswoić użytkowników, nim miniaturyzacja posunie się na tyle, by analogiczne rozwiązania trafiały do okularów jak te korekcyjne, które miliony ludzi na świecie nosi na co dzień. Jestem najzwyczajniej w świecie zaskoczony że specjaliści z Apple twierdzą, że to już ten moment, w którym warto próbować.
21 tysięcy złotych za ten gadżet? Trochę drogo jak na start
Apple czeka ogromna przeprawa związana z oswajaniem użytkowników i nauką ich nowej formy obcowania z takimi sprzętami. Nie mam wątpliwości że pierwsze partie wyprzedadzą się na pniu, a kolejka będzie dłuuuuuuga. Tym bardziej że Apple dość ostrożnie podchodzi do wprowadzania sprzętu do sprzedaży — i startują wyłącznie na rynku amerykańskim. To właśnie tam okulary mają zadebiutować w przyszłym roku.
Ale oprócz tego że to zupełnie nowy segment, kolejnym wyzwaniem jest cena. Próg wejścia do tej zabawy jest dość kosztowny. Jak się wczoraj dowiedzieliśmy - okulary wycenione są na blisko 3,5 tys. dolarów. Kosztujące tyle konfiguracje laptopów w Polsce wycenione są na 20999 zł. I znowu: wierzę, że chętnie się znajdą. Ale trudno mi sobie wyobrazić by była to kwota, która przyciągnie masy.
Dlatego też zastanawia mnie fakt, iż nawet jeśli technologia ta się przyjmie... to i tak przyjdzie nam latami czekać na to, by trafiła do mainstreamu. A jeśli dobrze zrozumiałem, to właśnie ku temu segmentowi zmierza Apple. Bo inaczej kompletnie nie rozumiem po co na scenie znalazł się CEO Disneya i jedną z pierwszych wielkich aplikacji na nowy sprzęt o której się dowiedzieliśmy jest Disney+?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu