Twitter przestał być już medium z szybkim dostępem do informacji. Rozbudowanie jego możliwości odebrało mu unikalności i jest on jeszcze-jednym-takim-samym-serwisem-społecznościowym jak konkurencja. Przynajmniej dla mnie.
Jedni powiedzą, że Twitter jeszcze nigdy nie miał się lepiej. Nie przeczę. Z biznesowego punktu widzenia - niech mu się wiedzie jak najlepiej. Skoro testy na żywym organiźmie się powiodły i nie ma powodu do zmartwień, to dobrze dla pana Muska i jego ekipy.
Przez lata Twitter był moim ulubionym medium społecznościowym. To tam szukałem newsów, to tam prowadziłem dyskusje, to tam dość aktywnie się udzielałem. Jakiś czas temu uznałem, że to zbyt czasochłonne i dość mocno ograniczyłem zaglądanie do serwisu. Ostatnio zaglądam na listę, która jest wsparciem dla moich kanałów RSS. Z ciekawości jednak postanowiłem przełamać się i sprawdzić, jak wygląda teraz moja strona główna. I odkryłem, że z Twitterem jakiego pokochałem nie ma ona już absolutnie nic wspólnego.
Więcej nie znaczy lepiej, przynajmniej dla mnie
Jeżeli miałbym do czegoś porównać obecnego Twittera — to byłby to prawdopodobnie... Facebook. Długie wpisy, dużo multimediów, długie odpowiedzi, kłótnie. To jest dokładnie ten sam schemat. D o k ł a d n i e. Przez lata 280 znaków na Twitterze było granicą, w której autorzy starali się zmieścić najważniejsze myśli. Nawet kiedy decydowali się tworzyć cały temat i rozwijali go w kolejnych odpowiedziach, podsumowanie czekało na starcie. Teraz startem jest właściwie zaproszenie do krótkiego artykuliku, na który może składać się do 4000 znaków.
Czy to dużo czy mało - każdy niech oceni sam. Dla mnie: jako twitterowego weterana, dużo. I nie mówię, że to źle, jest po prostu inaczej. Kompletnie inaczej. I całości rozmija się to z ideą, za którą pokochałem serwis. Szybkości, związłości, przystępności. Obecnie serwis ten ani trochę tak nie wygląda. Polecane wpisy wyłącznie od subskrybentów Twitter Blue przywodzą mi na myśl dodatkową warstwę płatnych reklam. Długie wywody wyglądają jak wpis z Facebooka. Lekkości w tym już nie ma.
Nowości są sukcesem. I dobrze
Twitter ma kilka asów w rękawie, których konkurencja od lat mu zazdrości. Łatwość nawiązania kontaktu. Ekspresowe przekazywanie informacji. Prostota obsługi. I to się nie zmieniło. Dlatego dodanie nowych narzędzi, które pozwolą jeszcze efektywniej korzystać najbardziej zaangażowanym użytkownikom jest z ich perspektywy ogromną wygodą. Tak samo jak opcja zamieszczania długich filmów, co doprowadziło do... dość kuriozalnej sytuacji (zobacz: A po pirackie filmy w 2023 świat może zaglądać na Twittera). Dla mnie jednak największa wartość portalu zniknęła wśród tych nowości bezpowrotnie. Część moich ulubieńców wypisała się z zabawy gdy przestały działać ich ulubione aplikacje po kosmicznych kosztach dostępu do API, inni poczuli się znużeni, a jeszcze inni... po prostu szukają nowego miejsca, które nie będzie kolejnym-takim-samym-serwisem-społecznościowym. Ja nie powiem bym takiego szukał, ale kto wie — może niebawem na taki trafię i zostanę na dłużej?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu