Jak niby z Czarnobyla miałaby ponownie popłynąć energia? Pomysł wydaje się kuriozalny, dopóki nie dowiemy się, że chodzi o energię słoneczną. Obecnie, strefa wykluczenia wokół Elektrowni Atomowej im. Włodzimierza Lenina w Czarnobylu to teren wymarły, niezamieszkały i dodatkowo, w samym kompleksie prowadzone są prace nad "naciągnięciem" na feralny reaktor nowego sarkofagu. Co jeszcze można tam zrobił? Postawić ogniwa słoneczne.
Zgodnie z informacjami z Agencji Reutersa, ukraiński rząd wespół z dwiema firmami z Chin myślą nad wdrożeniem do Czarnobyla nieco przystępniejszej formy pozyskiwania energii. Chodzi właśnie o energię słoneczną - GCL System Integration Technology oraz China National Complete Engineering Corp. zamierzają zbudować elektrownię zdolną wygenerować do jednego gigawata mocy wewnątrz strefy zamkniętej wokół CzAES. Pracownicy firmy sugerują, że kompleks miałby powstać w miejscu, gdzie skażenie promieniotwórcze nie jest wysokie i znajduje się pod kontrolą.
Obydwie firmy wskazują na wysokie korzyści płynące z tej inwestycji. Przede wszystkim - sporo osób miałoby otrzymać pracę, a o tę w regionie jest niezwykle trudno. Dodatkowo, dla ukraińskiego rządu elektrownia miałaby być w szerszym spektrum czasowym źródłem stabilnych wpływów do budżetu. Sam fakt wykorzystania energii słonecznej w tak znamiennym dla współczesnej historii miejscu jest już bardzo ważny. Wygląda na to, że strefa wykluczenia wokół Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu zaczyna się otwierać na świat. Zresztą, okazuje się, że na większości terenów promieniowanie tła jest mniejsze, niż w niektórych miejscach na świecie. Problemem są jednak tereny zielone - często bardzo mocno skażone gleby i akweny wodne oraz porzucone w strefie pojazdy wykorzystywane w trakcie akcji ratunkowej. To właśnie one są największymi źródłami promieniowania w strefie.
Jeżeli ta inwestycja dojdzie do skutku, Ukraina może przekształcić problematyczny region w ekonomiczny sukces. Dobrze przygotowane tereny w strefie mogą być bardzo kuszące również dla innych inwestorów. Obecnie powstrzymuje ich przekonanie o tym, że Czarnobyl, oraz przyległe do niego tereny są niebezpieczne ze względu na występujące tam skażenie. Okazuje się jednak, że problem w większości jest wydumany, a i sama przyroda udowodniła, że świetnie radzi sobie ze skutkami ludzkiej katastrofy.
Wydaje się, że największą bolączką wkrótce może okazać się niszczejące w pobliżu feralnego reaktora miasto Prypeć, które obecnie stanowi swego rodzaju pomnik żywego komunizmu i jest atrakcyjną lokalizacją dla tzw. urban explorerów. Niekonserwowane budynki oraz szalejąca między nimi przyroda może spowodować, że niektóre zabudowania mogą zacząć się zawalać, a sprzątanie tak powstałego bałaganu może być nie tylko niebezpieczne, ale i bardzo kosztowne.
Grafika wprowadzająca: Paweł "pbm" Szubert / Wikipedia, licencja: CC-BY-SA-3.0
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu