Felietony

Co po mnie zostanie w tych cyfrowych czasach?

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

60

Gramofon dziadka, aparat fotograficzny matki, ulubione książki babci, magnetofon ojca - takich lub podobnych rzeczy pewnie nie brakuje w Waszych domach. Jeśli nie są eksponowane, to spoczywają w pudłach umieszczonych w garażach/piwnicach/na strychach. Kiedyś sprawiały radość użytkownikom, dzisiaj mogą wywoływać zdziwienie i uśmiech na twarzy młodszych pokoleń. Bo to nie tylko pamiątka, ale też ciekawy kawałek historii: rodziny, kraju, techniki. Myśląc o tych fantach, zastanawiam się, co zostanie po nas w takich pudłach?

Cyfrowa rzeczywistość to dla rzeszy osób absolutny standard. Mam wielu znajomych, którzy rzadko kupują książki, gazety, filmy, muzykę czy gry w formie analogowej - stawiają wyłącznie na formę cyfrową. Tak przechowują swoje zdjęcia, tak piszą listy (to dotyczy akurat większości z nas), niektórzy w ten sposób prowadzą nawet pamiętniki. Nie ma tu miejsca na papier, płyty, albumy - szkoda na nie przestrzeni, pieniędzy, a nierzadko i czasu. Znacie to? Podejrzewam, że znacie. Jeżeli sami tego nie robicie, w ten sposób żyją Wasi znajomi czy krewni. Chwałą sobie tę "wolność" wynikającą z postępu. Gdy trzeba się będzie wyprowadzić, będzie mniejszy problem, w przypadku pożaru straty są mniejsze, jednocześnie jest mniej rzeczy, na których osiada kurz. Prawda. Ale jest z tym pewien problem...

Światowy Dzień Książki, który świętowaliśmy parę dni temu, spędziłem z lubą na porządkowaniu księgozbioru, kolejnej jego partii, bo dorobiliśmy się następnego regału, książki ze skrzynek mogły trafić na półki. Część tego zbioru stanowi niejako integralny element mieszkania, spędziła w nim kilka dekad. Lokal odziedziczony po dziadkach, a w nim cały dobytek: prócz książek mnóstwo rzeczy, które przez dobrych kilka dni trzeba było segregować, czyścić i... chować. Bo nie wyobrażam sobie ich wyrzucania. W trakcie tych prac poznawałem ludzi, których nie miałem oakzji spotkać osobiście.

Każdy fant to jakaś historia. O człowieku mówi coś zestaw płyt, jego księgozbiór, prenumerowane gazety, albumy ze zdjęciami, w które wkładał sporo pracy. Do tego pamiątki z podroży, otrzymane prezenty, przeróżne urządzenia. Wszystko składa się na jakąś całość. Widać też dość wyraźnie, że ten człowiek żył, że korzystał z takich i takich sprzętów, że mocno eksploatował płytę X oraz uwielbiał autora Y. Aparat fotograficzny jest w idealnym stanie mimo podeszłego wieku, więc zależało mu na tym urządzeniu, pewnie sporo zapłacił. Z odbiornikiem radiowym historia jest podobna.

Patrząc na to wszystko pojawia się prosta myśl: co zostanie po nas? Do elektroniki wagi raczej nie przywiązujemy, często wymieniamy urządzenia, jeśli przestają działać, znikają z domu, nie ma naprawiania (zazwyczaj), bo to nie ma sensu. Do tego wirtualne biblioteki, księgozbiór skumulowany w czytniku ebooków, płyto i filmoteka w serwisie streamingowym. Niby można stwierdzić, że ktoś zajrzy do tych miejsc, odwiedzi nasze konta za te kilka dekad (jeśli serwis będzie istniał, konto nie zniknie, a zainteresowana osoba się do niego dostanie) i na tej podstawie stwierdzi, że człowiek był tai i taki, że miał taki gust, że to, co po sobie zostawił jest ciekawe, ale... Jakoś w to nie wierzę. Zakładam, że zostanie pustka.

Efekt może być taki, że hołubiona przez niektórych cyfrowa rzeczywistość stanie się bardzo nietrwałym nośnikiem pamięci. Po człowieku nic nie zostanie. W niedzielę trzymałem w rękach książki z XIX wieku, pozycje sprzed kilku pokoleń z dedykacjami, wpisujące się w historię rodziny, tworzące ją. Sam potomnym zostawię czytnik, którego nie uruchomią albo hasła do jakichś serwisów? Dzisiaj jeszcze nie jest najgorzej, już teraz mógłbym stworzyć solidny zestaw fantów dla potomnych, żeby głowili się i podziwiali. Pytanie, czy w przyszłości będę miał siły i ochotę, by to robić, by decydować się także na anaogowe rozwiązania. Wygoda może wziąć górę.

Nie będę przekonywał, że wspomniana cyfrowa rzeczywistość to piekielne rozwiązanie, które trzeba porzucić - z nowinek należy korzystać. Zwłaszcza, że te nowinki stają się standardem. Ale raz na jakiś czas zróbcie wyjątek i kupcie papierową książkę, film i muzykę na płycie, zróbcie album, schowajcie do pudła smartfon i jakiś dziwny gadżet - niech wnuki mają radość z odkopywania tych fantów za kilkadziesiąt lat.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu