Mamy poniedziałek, ale temat mamy iście "piątkowy". Otóż, w polskiej części mediów społecznościowy zagrzmiało bez ostrzeżenia, bo na facebookowym profilu T-Mobile nie respektuje się godności użytkowników. O co poszło? O zwrot grzecznościowy "Pan", którego zabrakło w komunikacji firmy z klientem. Tym gorzej, że owym klientem okazał się być Pan Łukasz. Internauta i znany dziennikarz.
Pan Łukasz, którego zapewne znacie i czytacie publikuje w DoRzeczy. Dodatkowo, jest jednym z prowadzących programu "W Tyle Wizji" produkcji TVP INFO. Konserwatywny liberał - jak sam siebie opisuje, ale nie to jest w tym wszystkim ważne. Chodzi tutaj o niepotrzebne spięcie między Panem Łukaszem, a pionem komunikacji z klientami sieci T-Mobile.
No, dobra. O co tutaj poszło?
Pan Łukasz zwrócił się do T-Mobile na facebookowym profilu w pewnej sprawie. W postscriptum zastrzegł, że nie życzy sobie, aby szeregowy pracownik w komunikacji korzystał z prawa do zwracania się do niego na "Ty", co jest standardową praktyką w internecie. Jako, że Antyweb do miejsce dla opinii, a ja jestem wręcz zobowiązany do tego, aby swoją tutaj umieścić: nie wiem, czym kierował się w swoim działaniu Pan Łukasz, ale cała sytuacja nie była potrzebna. Co nie zmienia faktu, że pion komunikacji z klientami T-Mobile w pewnym momencie zgubił swój instynkt samozachowawczy i musi godzić się z konsekwencjami. Nie jest to publiczne picie uwarzonego piwa. Raczej przełknięcie szklaneczki nieudanego samogonu. Popiecze, wykręci twarz, ale za chwilę przestanie.
Źródło moje radosnej twórczości ograniczającej się do Painta: czaplinskiii@Twitter
Po pierwsze, sprawa nie zostałaby rozdmuchana do tego stopnia, gdyby nie to, że Pan Łukasz jest rozchwytywanym skądinąd i błyskotliwym dziennikarzem. Choć z niektórymi poglądami Pana Łukasza nie jest mi po drodze, lubię go czasami przeczytać - głównie dla zdywersyfikowania opinii. Pozycja Pana Łukasza uwarunkowała powstanie wyżej opisywanej sytuacji, sprawa poniosła się na Twitterze, skąd już miała otwartą drogę do tego, by zasilić nagłówki co ważniejszych mediów internetowych w Polsce.
Po drugie, czy Pan Łukasz może sobie rościć prawo do tego, aby nie zwracać się do niego na "Ty"? Owszem, ma. Netykieta jednak powstała nie po to, aby odzierać nas z godności, czy jeździć po niej jak kosiarka po trawie, tylko z powodu potrzeby uproszczenia komunikacji. Media społecznościowe to mniej oficjalna metoda utrzymywania relacji z klientami. W mailach często można się spotkać z rozbudowanym systemem zwrotów grzecznościowych, ale co ciekawe - większość nie zwraca na to uwagi. Czy to oznacza, że my, ludzie wychowani w kulturze internetowej o anglosaskim rodowodzie jesteśmy gorsi w kategoriach savoir vivre'u? Wychodzi na to, że nie.
W tej sytuacji nie można wskazać strony, która jednoznacznie ma rację. Wielu użytkowników internetu w zachowaniu Pana Łukasza widzi objawy "bycia bucem" i przyznam szczerze, że mam podobnie, ale nie do takiego stopnia, żeby latać po internecie za Panem Łukaszem i robić sobie z niego trampolinę w komentarzach, a trzeba zaznaczyć, że do tego doszło. Jest to jednak bardziej efekt uboczny jego popularności i wyraźnego skłaniania się ku jednej ze stron politycznych wojen, niż zniesmaczenia rzekomym "byciem bucem". Jest jeszcze jeden czynnik, który mógłby nam rozjaśnić tę sytuację. Załóżmy, że za odpowiadanie odpowiada bot - co wtedy? Wtedy już mamy do czynienia z ułomnością systemu, który zignorował żądanie Pana Łukasza, a ten zrobił tylko z tego powodu chryję na pół internetów.
Źródło: Od Pana Łukasza na Twitterze
Nie dalej jednak jak rok temu czytałem profesjonalny wpis na temat netykiety i wcale nie tak szeroko pojętego savoir vivre'u. Nie mam linku, żeby się nim z Wami podzielić, nie zapisałem sobie go nigdzie "na zaś", niemniej dobrze pamiętam, o czym była mowa i znajduje to potwierdzenie w podobnych, nowszych publikacjach. Otóż, netykieta stanowi, iż jeżeli użytkownik wyraźnie na to wskazuje, należy zwracać się do niego za pomocą zwrotów grzecznościowych - nawet, jeżeli wydaje nam się, że "jest bucem". Jeżeli interesujecie się "sztuką życia", etykietą, to zapewne wiecie, że jednym z najcięższych przewinień jest wytykanie komuś braku kultury. Dlatego oficjalnie nie oceniam. Pan Łukasz w odczuciu publiki za bardzo do siebie wziął sobie stwierdzenie innego fajnego Pana: "jesteśmy ludzkimi Panami", jednak warto pamiętać, że to T-Mobile skopał sprawę. Dla świętego spokoju można było zwrócić się per Panie Łukaszu i wszystko byłoby w porządku.
Panie Łukaszu, Pan się nie denerwuje
Panie Łukaszu, nie wiem, czy Pan to przeczyta - dzisiaj na Pana temat huczy sporo mediów i pewnie ma Pan tego dość (albo i nie). Niemniej, musi Pan pamiętać o tym, że o ile internet nie jest wyrwany z bardziej przyrodzonej nam rzeczywistości poza nim, w pewnych kwestiach jest nieco inny, bardziej liberalny (co powinno się Panu podobać). Czy dobry, czy nie - zwracanie się do użytkowników, szczególnie mediów społecznościowych po imieniu to standard utarty na drodze ewolucji tego medium. Nie wiem, jak Pan uważa, ale ja nie jestem za tym, aby po internecie hasać z kijem od szczoty wewnątrz układu pokarmowego. Co nie oznacza, że swoich czytelników, rozmówców nie darzę należytym szacunkiem. Proszę mi wierzyć, są lepsze metody zaistnienia w internecie, zresztą - o tym Pan doskonale wie.
Wszystkiego dobrego, Panie Łukaszu. I mimo wszystko - mniej tego kija. Więcej luzu. Sam Pan rozumie, że to "tylko internet".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu