Sytuacja na dzisiejszym rynku samochodowym jest pogmatwana, wszystko przez pandemię i wynikające z niej problemy, jak choćby braków półprzewodników. Jedyną firmą, która nieźle sobie z tym radzi jest Tesla. Jednak i tam pewne dziwactwa się pojawiły.
Taniej już było
Ceny samochodów Tesli są w ostatnim czasie dość często zmieniane. Niestety, większość tych zmian idzie w tym samym kierunku, który widzimy w sklepach, czyli w górę. O dziwo, niezmieniona od czasu jej ujawnienia pozostała cena podstawowego modelu Cybertrucka, co po ostatniej podwyżce uczyniła go najtańszym samochodem w ofercie tego producenta. Jak jednak wiecie z tytułu, jest tutaj kilka haczyków...
Po pierwsze, samochodu w żadnej wersji na rynku jeszcze nie ma, a wersje najtańsze pojawią się w ostatniej kolejności. To oznacza, że Cybertruck nie jest alternatywą dla osób potrzebujących samochodu w przewidywalnej przyszłości. Tym bardziej że Musk debiut tego samochodu uzależnia m.in. od niewdrożonych ciągle do seryjnej produkcji ogniw 4680 i strukturalnych pakietów baterii.
Sprawdź też: Tesla Model X
Co prawda próby z nimi są już mocno zaawansowane, a do produkcji tych ogniw przymierza się co najmniej kilku dostawców Tesli, ale jak się to wszystko skalkuluje w tym zwariowanym pod względem cen świecie ciągle niewiadomo. Powinno być realatywnie taniej niż w samochodach ze starymi ogniwami, powinno być taniej w produkcji ze względu na umieszczenie ich w specjalnym wytłaczanym elemencie będącym częścią karoserii, ale to może i tak nie wystarczyć.
Tak mniej więcej...
Po drugie, warto przypomnieć, że spełnienie obietnicy wprowadzenia Tesli 3 za 35 tys. dolarów było zrobione tak, aby nikomu nie opłacało się w taką opcję iść (m.in. zakup tylko w salonie i wyłączonym programowo co tylko się dało). Bazowe 39000 dolarów, jakie firma ogłosiła za Cybertrucka, nawet w poprzednich realiach ekonomicznych było traktowane sceptycznie, a sama Tesla nie określała tej ceny jako docelowej tak jednoznacznie, jak przy Modelu 3.
O czym świadczy „po trzecie”... nawet jeśli chcielibyście uzbroić się cierpliwość, w umowie wstępnej, w kluczowym miejscu znajdziecie „gwiazdkę”, która gwarantuje firmie możliwość zmiany ceny, gdy samochód wejdzie ostatecznie do produkcji. Te 39 tys. jest więc raczej życzeniem zawsze zbyt optymistycznego Muska, niż realną kalkulacją.
Tak więc ja bym się do tak taniego Cybertrucka nie przyzwyczajał. Powiem więcej, jeśli cena podstawowej wersji tego modelu zachowa proporcje w stosunku do cen modeli 3/Y (z czasów ogłoszenia tej kwoty), będę mocno zaskoczony. Choć raczej nie tak mocno, jak jego konkurencja. Cybertruck w tych rejonach cenowych oznaczać by musiał, że nowe metody produkcji Tesli dadzą jej kolejne poważne przewagi nad dość leniwie goniącym ją peletonem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu