Z Elonem było mi odrobinę nie po drodze tuż po tym, jak okazał się być straszliwym bucem. Okazało się bowiem, że nie jest w stanie przyjąć na klatę tego, że obraził (w sposób naprawdę... niski) człowieka, który niekoniecznie zgadzał się z jego autorytetem. Ale gdyby pominąć ten "incydent" i przyjrzeć się Elonowi, to niesamowicie ciekawy z niego "wariat". A Cybertruck to już po prostu majstersztyk.
Nie wydać ani dolara na reklamę w mediach i wywołać zainteresowanie wszystkich w jednym momencie? Tak potrafi zrobić tylko Elon Musk. Jedni mówią: "geniusz", bardziej stonowani wrzeszczą: "innowator". Inni natomiast twierdzą, że jest kompletnym wariatem, świrem, który ma w sobie niezwykłą biznesową smykałkę. Wydaje mi się, że Muskowi już nie wystarczyło to, że jego działania komentatorzy w branży nazywają często "działaniem po bandzie", albo kombinatoryką stosowaną. Wraz z Cybertruckiem ten człowiek wprawił w osłupienie wszystkich - począwszy od fanów marki Tesla, aż po zagorzałych przeciwników.
Cybertruck jest brzydki jak noc
No, chyba nikt nie powie, że Cybertruck jest ładny. Nie jest ładny. Ale z drugiej strony, czy musi być? Kto powiedział, że auto użytkowe (a takim będzie bez wątpienia cybertruck) musi być jakkolwiek atrakcyjne dla oczu? Musk postanowił zadać kłam takiemu twierdzeniu i pokazał kanciaka, który śmiało mógłby konkurować z Tarpanem w konkursie na kanty. To, co zobaczyliśmy w trakcie konferencji premierowej Cybertrucka było szokiem, zaprzeczeniem tego, co próbuje nam wciskać raz po raz branża motoryzacyjna. Może jednak w tym szaleństwie jest metoda? Konstrukcja samonośna na pewno będzie znacznie wytrzymalsza biorąc pod uwagę zastosowane "kanty". Jak z bezpieczeństwem na pokładzie i dla innych uczestników ruchu - nie wiadomo.
Pamiętna prezentacja i rzucanie kamieniami w pojazd - szyba nie wytrzymała i pękła. Elon skomentował to w najlepszy możliwy sposób: "przynajmniej nie wpadł do środka". Mistrzostwo, choć rzeczywiście nie o to chodziło. A może jednak? Świat miał zapamiętać tę konferencję możliwie jak najbardziej po to, aby mówiło się o niej jeszcze przez kilka tygodni? Wiele jest takich legendarnych wpadek - przypomnijmy Windows 98, który wywalił bluescreena w trakcie podpinania nowego sprzętu. Gates stwierdził, że "właśnie dlatego nie wprowadziliśmy go jeszcze na rynek". Incydent ten pamiętamy do dzisiaj.
Memy, memy, jeszcze raz memy. Dzięki memom, informacja o Cybetruck trafiła nie tylko do entuzjastów elektromobilności, nowych technologii, ale również do zwykłych ludzi, którzy interesują się na przykład sudoku albo grą w szachy. Nawet oni wiedzą jak wygląda Cybertruck: nie muszą być jego fanami, mogą uważać, że jest brzydki jak noc (i pewnie tak uważają). Ale liczy się to, że o nim wiedzą. Powiedzcie mi, czy premiera kolejnego Golfa w podobny sposób trafia do wszystkich? Volkswagen pali w piecu pieniędzmi, żeby dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Co na to Musk? Pokazał kanciaka, wszyscy o nim wiedzą. Wydał tyle, ile trzeba było na nakręcenie imprezy premierowej.
Czytaj również: Musk zachował się jak burak
Jak nie wydać produktu na rynek i... na nim zarobić?
Można wprowadzić zapisy. Nie produkując ani jednego samochodu przeznaczonego na rynek (prototyp to tylko prototyp) można zebrać potężną sumę. Na ten moment Tesla twierdzi, że złożono już ponad 200 000 preorderów, po 100 dolarów każdy. Szybka matematyka - 2 mln dolarów w kieszeni więcej dla Tesli. To niewiele jak na produkcję tak ciekawego pojazdu jakim jest Cybertruck: ale z drugiej strony tej kasy Tesla mogła po prostu nie mieć. Już sam fakt złożenia tak wielu preorderów świetnie wygląda PR-owo. Kij z tym, że można z nich zrezygnować w dowolnym momencie, a Tesla zwraca absolutnie wszystko.
Niewielu jest takich ludzi jak Elon Musk i choć nie jest mi z tym gościem po drodze jak chodzi o jego charakter, to mimo wszystko muszę mu oddać jedno: jak nikt potrafi otoczyć się zainteresowaniem i splendorem. Działy marketingu wielu firm chciałyby mieć na pokładzie pół takiego człowieka, jakim jest właśnie Elon. Gdyby jego brakło w Tesli, ta pewnie padłaby po kilku miesiącach. Ten facet to główny motor napędowy motoryzacyjnej perełki.
Z drugiej strony, to niedobrze, że cały ciężar skupiony jest właśnie na Musku. Co będzie, jeżeli ten człowiek się wypali, zdrowie się popsuje, przestanie mu się chcieć, umrze (odpukać), cokolwiek? Czy ktokolwiek poza nim zdoła udźwignąć taki ciężar?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu