Cyberpunk 2077 przez część społeczności graczy uznawany jest za najważniejszą premierę tego roku. Nic dziwnego, że każda informacja o grze wzbudza emocje. Ale czy na pewno jest się o co pieklić?
Cała rzesza graczy wręcz nie może doczekać się premiery Cyberpunka 2077. Również zaliczam się do tej grupy. Z zaciekawieniem śledzę kolejne informacje, już teraz cieszę się na możliwość zagrania i jestem podekscytowana. Wydaje mi się jednak, że niektórzy podchodzą do tematu zbyt poważnie. Rozumiem złość graczy wywołaną przez kolejne przesunięcia daty premiery Cyberpunka 2077, choć oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwiam obrażania twórców i wielkich prób bojkotów, bo to bezsensowne. Po co jednak złościć się na konkretne fragmenty gry jeszcze przed jej oficjalną premierą?
Chińska streamerka wycofuje się z Cyberpunka 2077 pod naciskiem internautów
Jedna z najpopularniejszych streamerek z Chin ogłosiła, że rezygnuje ze swojego udziału w grze pod naciskiem internautów. Dziewczyna miała pojawić się w grze w ramach easter egga jako jedna z wielu streamerów z całego świata. Fala negatywnych komentarzy sprawiła, że sama wycofała się z udziału w grze. W chińskich social mediach jej udział w produkcji był szeroko komentowany. Wielu graczy zwracało uwagę, że pojawienie się w grze tak wielu popularnych postaci jest kompletnie bez sensu i z pewnością okaże się to wadą całości. Część oburzonej grupy poszła jednak krok dalej, skupiając się wyłącznie na rzeczonej streamerce – 渗透之C菌.
Dziewczynie zdarzało się już kilkukrotnie być tematem dyskusji chińskich internautów. Swego czasu fani zarzucali jej nielojalność wobec przyjaciół i użytkowników. Krytykowano ją również za orientację seksualną (jest lesbijką, była w związku z inną youtuberką) oraz pozytywne ocenianie The Last of Us: Part II. Negatywne komentarze przelały czarę goryczy i okazały się dla niej zbyt przykrym przeżyciem, aby zmuszać się do ignorowania ich. Czy cała burza była w ogóle potrzebna? Spamowanie chińskich social mediów CDPR przyniosło skutek, ale czy naprawdę było konieczne? Podłożenie głosu pod zwykłego NPC przez znaną osobę niestety dla wielu okazało się sprawą najwyższej wagi.
Gdyby tylko więcej ludzi z podobną pasją angażowali się w sprawy bardziej istotne dla świata i społeczeństwa niż dubbing NPC-tów w nadchodzącej grze... CD Projekt RED nadal jest krytykowane przez część potencjalnych fanów, którzy zarzucają im, że umieszczanie w grze popularnych osób jest po prostu narzędziem promocyjnym. Trudno nie zgodzić się z tymi stwierdzeniami, ale trudno też znaleźć w tym jakiś faktyczny minus. Oczywiście, że dodawanie znanych osób do produkcji nie służy wyłącznie sprawieniu przyjemności tymże osobom oraz jej fanom.
To oczywiste, że takie działania wpływają na popularność gry, promując ją wśród osób skupionych na danym influencerze. Tylko dlaczego to miałoby być złe? Dlaczego promowanie własnego produktu miałoby być czymś, za co CD Projekt RED miałby się wstydzić i przepraszać? Aż dziwne, że Keanu Reeves wciąż nie spotkał się z falą tak skonkretyzowanej krytyki, namawiającej go do wycofania się z projektu. Nie od dziś jednak wiemy, że Keanu funkcjonuje w świecie na innych zasadach, bo przecież jak tu go nie kochać?
Gracze, powstańcie!
Gracze czasami okazują się specyficzną grupą odbiorców. Potrafią pokazać, że są naprawdę wspaniałą społecznością, która w piękny sposób docenia twórczość swoich ulubieńców oraz po zjednoczeniu się robi wiele dobrego. Czasami jednak okazują się bandą strasznych buców i dzieciaków. Czy chodzi o krytykę homoseksualnej streamerki, czy obrażanie się na Metacritic za próbę ukrócenia review bombingu – po prostu pokazują się od złej strony, kompletnie tracąc głowę. Pamiętajmy po prostu, że gry to przede wszystkim rozrywka i dobra zabawa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu