Czasem mam nadzieję, że nieprzyjemne sytuacje - czy raczej afery - sprawią, że gracze będą trochę rozważniej podchodzić do zbiórek społecznościowych i zamówień przedpremierowych. I kiedy już wydaje się, że jesteśmy na dobrej drodze, na scenę wchodzi Keanu Reeves, a ludzie wpadają w amok i zamawiają kolekcjonerki Cyberpunka 2077 za 800 złotych.
Na rynku gier nic się nie zmienia. Wciąż kupujemy kota w worku
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
A weź się Winiarski odczep od naszego polskiego Cyberpunka 2077!
Wiedźmin 3 to moim zdaniem jedna z najlepszych gier ostatnich lat, choć nigdy nie ukrywałem, że nie potrafiłem zrozumieć tego szału wokół polskiej produkcji. Śledzę jej twórców w zasadzie od początku, grałem we wszystkie odsłony, bardzo mi się podobały. Możliwe, że gdybym był jeszcze dodatkowo zafascynowany książkami Sapkowskiego, darzyłbym tę produkcję większym sentymentem. Moim zdaniem rynek widział lepsze gry, które bezpowrotnie zmienił swój gatunek. I tak już całkowicie na chłodno - wystarczy wejść na którykolwiek z dużych serwisów agregujących oceny gier i...Wiedźmin 3: Dziki Gon wcale nie jest w czołówce.
Kiedy na zamkniętym pokazie widziałem ubiegłoroczne demo Cyberpunk 2077 napisałem wprost, że podobna prezentacja Wiedźmina 3 zrobiła na mnie większe wrażenie. Było to o tyle dziwne, że zdecydowanie bliżej mi do futurystycznych klimatów niż do świata Sapkowskiego. Nie ukrywam też, że nie mogę się doczekać Cyberpunk 2077 i jest wpisany na listę produkcji do kupienia, w dodatku zakreślony czerwonym markerem. Nie potrafię natomiast zrozumieć balonika napompowanego wokół tej produkcji. A jest on ogromny, co doskonale pokazał szał jaki rozpętał się w ubiegłym roku wokół tweetu "*beep*" na oficjalnym profilu gry.
Keanu Reeves sprzedaje gry
Microsoft wiedział co robi, podobnie jak CD Projekt Red. Pojawienie się Keanu Reevesa na prezentacji gry podczas konferencji Microsoftu na tegorocznych targach E3 to chłodna kalkulacja. Udało się osiągnąć zamierzony efekt, adrenalina podskoczyła, część graczy pewnie uderzyła głową w sufit. Mój Twitter i FB, gdzie jest masa znajomych interesujących się grami, wrzucali screeny i obrazki z Keanu jak po...szaleni, w sieci pojawiło się mnóstwo mniej lub bardziej śmiesznych memów. Do tego ludzie, jakby w amoku, zaczęli kupować kosztującą niemal 800 złotych edycję kolekcjonerską gry. Rozmawiałem z kilkoma osobami na Twitterze i część zaczęła się tłumaczyć, że to inwestycja - bo podobnie jak w przypadku kolekcjonerki Wiedźmina 3, produkt zyska na wartości i zarobią na nim niemałe pieniądze. Warto jednak pamiętać, że zaporowe ceny kolekcjonerek W3 na serwisach aukcyjnych wcale nie oznaczają realnych pieniędzy. Jeden ze znajomych co jakiś czas wystawia swoją na aukcje, ustawia podobną cenę i...za jakiś czas robi to samo, bo nikt nie chce za takie kwoty kupować tych kolekcjonerek.
Zobacz też: Jaki będzie Cyberpunk 2077? Podsumowujemy informacje o grze
W sieci już pojawiają się informacje o tym jaką postać zagra Reeves oraz powody, dla których zainteresował się udziałem w produkcji. Póki co nikt nie mówi jednak jaka kwota pojawiła się na stole. I w dodatku, w tym całym zafascynowaniu aktorem (w końcu zapiera dech w piersiach) całkowicie zapominamy, że to zaplanowana, chłodno skalkulowana akcja promocyjna, która ma podbić zainteresowanie grą i jest elementem ogromnej machiny promocyjnej, która zaczyna się rozpędzać. Machiny, której dajemy się niestety omamić.
Absolutnie nie mówię nikomu jak ma wydawać swoje pieniądze. Zapłaciliście 800 złotych na grę z figurką i bardzo się z tego cieszycie? Super. Przypomnę tylko jak jak kilka dni temu wybuchła afera dotycząca Shenmue III. Gra zebrała na Kickstarterze zawrotne 6,3 miliona dolarów, a jednym z punktów były klucze na Steam. A tu bam, wydawca Deep Silver puści grę tylko na Epic Games Store. Rozczarowanko, prawda? Co można zrobić? Nic, bo pieniędzy nie da się odzyskać. Oczywiście sposób dystrybucji tych dwóch gier jest inny, ale w jednym i w drugim przypadku to kupowanie kota w worku. To może lepsze porównanie - preordery Fallouta 76. Pamiętacie? Nie dość, że gra okazała się kiepska, to w dodatku wybuchła afera z materiałem, z którego wykonano torby. A Batman Akrham Knight na PC albo No Man’s Sky? Problem mieli preorderowcy, bo kupili grę przed premierą.
Zobacz też: Najlepsze filmy z Keanu Reeves
Czy można ufać CD Projekt Red? To zależy jak bardzo ufni jesteście. To bardzo utalentowane studio, wierzę w to, że Cyberpunk 2077 będzie świetną grą, ale pewności nie mam. Mam za to zasadę, że nie kupuję gier w ciemno i jedynym wyjątkiem było GTA V. Fakt, nie żałowałem, ale takiego ryzyka nie podejmuję. Czasem przechodzą mi przez to koło nosa fajne oferty, ale przynajmniej kupując grę mam pewność, że warto - na tyle, na ile można oczywiście zaufać osobom, które już grały.
To nie jest atak na CDPR czy Cyberpunka 2077. Nie podoba mi się po prostu, że gracze tak chętnie kupują obietnice. Preordery sprzedaje machina promocyjna. Nie kupujemy wtedy produktu, ale screeny, zwiastuny i przede wszystkim zapewnienia. A tych nie zawsze się chce, czy można dotrzymać - to z kolei nie służy moim zdaniem rynkowi. Zbyt wiele razy widziałem zachwyty preorderowców, którzy później wylewali swoje żale w sieci, jacy to są mocno rozczarowani. Ja odczekałem i po prostu nie wydałem pieniędzy - mniej stresu, serio.
Zobacz też: Gra Cyberpunk 2077 - czego się spodziewać?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu