Fajnie jest obcować z nowymi technologiami, pisać o ciekawych startupach, ich pivotach, przejęciach czy inwestycjach opiewających na setki milionów do...
Fajnie jest obcować z nowymi technologiami, pisać o ciekawych startupach, ich pivotach, przejęciach czy inwestycjach opiewających na setki milionów dolarów. Jednak jestem tylko człowiekiem i lubię dobrze zjeść i czasem potrafię całe piątkowe popołudnie myśleć o tym co sobie pysznego ugotuję w weekend. Tak więc dzień, w którym mogę myśleć o jedzeniu, a przy okazji napisać artykuł o technologii, która ma z nim bezpośredni kontakt jest dniem cudownym. T9000 od Samsunga to lodówka z wbudowanym systemem Android.
W każdym domu znajduje się lodówka, to niezaprzeczalny fakt. Wokół lodówki tętni życie zarówno rodzinne jak i to bardziej spontaniczne, imprezowe. W końcu najlepsze imprezy i najciekawsze dyskusje podczas wieczornych imprez zazwyczaj odbywają się koło lodówki. T9000 poza swoimi klasycznymi funkcjami chłodząco-mrożącymi ma jeden dodatkowy bajer - posiada ona 10 calowy LED-owy wyświetlacz dotykowy. Jak już nadmieniłem lodówka ta została wyposażona w system Android w wersji 4.1 czyli popularną „żelkę”. Tutaj ważna informacja, niestety do lodówki nie możemy zainstalować żadnych aplikacji, jedynie możemy korzystać z tych przeinstalowanych seryjnie. Poza Googlowskim systemem operacyjnym to zwykła lodówka ma 772 litry pojemności i składa się z dwóch części, zamrażalnika i części chłodzącej. Posiada dwie pary drzwi oraz kostkarkę do lodu.
System Android został wyposażony w specjalną lodówkową nakładkę, a ekran ma podobno w jakiś sposób myśleć za użytkownika, który, jak to w kuchni bywa, może mieć ubrudzone ręce. Zasadniczo chodzi pewnie o to, że w ekranie zatopionych jest więcej czujników, które mają precyzyjniej wykrywać dotyk.
Oczywiście specjalna nakładka na Androida to nie wszystko. Lodówka została wyposażona także w kilka mniej lub bardziej ciekawych opcji. Po pierwsze posiada moduł WiFi, dzięki któremu może na polecenie użytkownika znajdować przepisy kulinarne, a dzięki wbudowanemu syntezatorowi mowy i głośnikowi może je nawet dyktować. Ciekawostką jest to, że lodówka będzie dyktowała przepisy z przerwami, a użytkownik poprzez specjalną komendę każe jej kontynuować.
Dodatkowo, do lodówki możemy np. wrzucić nasze zdjęcia, które będą się wyświetlać na jej ekranie w trybie czuwania. Zainstalowano także kalendarz do którego np. dzieci mogą dodawać informację o wyjściu do kina, po czym zsynchronizować tę informację z telefonami rodziców. Poza tymi podstawowymi funkcjami lodówka posiada dwie dobrze znane wszystkim aplikacje, czyli Evernote oraz Epicurius.
Dzięki aplikacji Epicurius użytkownik może poszukać przepisów w internecie na podstawie tego co aktualnie znajduje się w lodówce. Dosłownie wpisując słowa: jajka, papryka, pieczarki, szczypiorek otrzyma informację, że z tych produktów może sobie usmażyć omlet, na który otrzyma także przepis. Oczywiście to nie wszystko. Dzięki tej aplikacji użytkownik może także zaplanować romantyczną kolację, a listę składników, których do jej przygotowania potrzebuje może zsynchronizować ze swoim smartfonem.
Drugiej aplikacji chyba nie muszę specjalnie przedstawiać, bo jest nią Evernote. Akurat ta aplikacja bardzo się przyda w lodówce (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi). Wystarczy, że mąż zaglądnie czego brakuje w lodówce i wprost z jej ekranu może przesłać informację do swojej żony, która aktualnie przebywa w sklepie, że skończyło się piwo i boczek.
Jak to w systemie Android bywa, został on wyposażony w gamę innych aplikacji takich jak Radio, Youtube, a nawet aplikację…. Facebooka. Swoją drogą zastanawia mnie czy można się zacheckinować z lodówki?
Pamiętajmy o tym, że Android steruje całą lodówką czyli z ekranu dotykowego możemy sterować np. zarządzaniem energią, rozmrażaniem, temperaturą w środku, poziomem wilgoci, a nawet kostkarką do lodu.
Przyznam szczerze, że pomysł na pakowanie Androida do lodówki jest dosyć ciekawy, a nawet powiedziałbym, że odważny. Szczerze lubię ten system, ale nie jestem fanem pakowania pseudo inteligentnych rozwiązań wszędzie gdzie się da. Podoba mi się sama idea tylko pytanie czy rzeczywiście takich smartlodówek potrzebujemy? Mam nadzieję, że lodówki nie zbuntują się przeciwko nam niczym Hal z filmu Odyseja Kosmiczna i w pewnym momencie nie odmówią swoim właścicielom wydania jedzenia, lub nie staną się niczym T-800 z Terminatora i nie zaserwują swojemu właścicielowi tekstu w stylu: „Potrzebuję Twoich winogron, Twojego sera i Twojego mleka, oddaj mi je!”
Projekt jest odrobinę irracjonalny, a przynajmniej dla mnie. Możliwe, że już za parę lat takie lodówki będą gościły w każdym domu? Póki co T9000 to dosyć droga zabawka, bo jej cena rynkowa wyniesie prawdopodobnie 4000 USD.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu