Felietony

Co się stało ze starym, dobrym Allegro?

Tomasz Popielarczyk
Co się stało ze starym, dobrym Allegro?
Reklama

Ci z Was, którzy ostatnio nie zaglądali na Allegro, niech lepiej tego nie robią, bo zmiany, które wprowadzono w serwisie mogą przyprawiać o palpitację...


Ci z Was, którzy ostatnio nie zaglądali na Allegro, niech lepiej tego nie robią, bo zmiany, które wprowadzono w serwisie mogą przyprawiać o palpitację serca. Miało być wygodniej, lepiej i ładniej, a wyszło - nieintuicyjnie i bezmyślnie. Jeżeli dodamy do tego obniżki cen, które tak do końca obniżkami nie są, otrzymamy wspaniały miks potknięć w wykonaniu czołowego polskiego portalu aukcyjnego.

Reklama

Internauci (i zapewne nie tylko) nie lubią zmian w swoich ulubionych portalach/serwisach. Wiedzą o tym właściciele Wykopu, wie o tym Filmweb i cała masa innych mniej lub bardziej popularnych stron, które ośmieliły się wprowadzić nieco większe niż kosmetyczne zmiany w layoutach i funkcjonalności. Często reakcję na nie tłumaczy się po prostu specyfiką mainstreamu, który w końcu sam po kilku miesiącach przekona się, jak wiele dobrego przyniosły, przyzwyczajając się do nowego układu. Jak się jednak okazuje, rzesze internautów nie zawsze protestują z przyzwyczajenia - czasem idzie za tym, nie mniej w końcu ważna, wygoda użytkowania. A tej próżno szukać w nowym wyglądzie stron i kategorii na Allegro.

Zacznijmy jednak od początku. 13 października Allegro ogłosiło wprowadzenie nowych wersji stron produktów, które z początku zostały udostępnione jako opcjonalne. Pomyślałem wtedy, że nawet fajnie i ciekawie to wygląda - galeria zdjęć na samej górze, wyeksponowanie niektórych ważnych informacji, estetyczne przyciski i zakładki... Czar prysł, gdy przyszło mi zamówić na Allegro książkę. Tułałem się od strony do strony, przełączając się miedzy kartami w przeglądarce, potem między kartami z informacjami o ofercie i rozgrzewając służącą do przewijania strony rolkę myszki do czerwoności.


Nowy układ nie ma nic wspólnego z ergonomią. Strony rozrosły się do rozmiarów molochów, w których znalezienie przydatnych informacji wymaga nie lada skupienia. Wcześniej również nie było idealnie, ale wcześniejszy układ był znacznie bardziej intuicyjny i przemyślany. Na co zwykłemu kupującemu zakładka z listą osób, które kupiły już przedmiot? Przy dolnej krawędzi strony sprawdzała się znacznie lepiej. Po co te ogromne miniaturki? W opisie aukcji i tak można znaleźć więcej zdjęć lepszej jakości. I w końcu - kto wpadł na pomysł, żeby wprowadzać tak duże odstępy między poszczególnymi elementami. W efekcie zajmują one teraz dwa razy tyle miejsca co poprzednio, co nijak się ma do przejrzystości. Kapitalnym pomysłem jest też dublowanie informacji o wysyłce na odrębnej karcie. Użytkownik ma nadzieję, że dowie się tam czegoś nowego, a tymczasem otrzymuje te same dane, które umieszczono tuż obok fotografii przedmiotu. Można zatem odnieść wrażenie, że głównym założeniem twórców nowego układu było wprowadzenie zakładek - bez względu na to czy się przydadzą, czy nie. Mają być i kropka.


Gdy już w końcu pogodziłem się z nowym układem i zacząłem szukać jego dobrych stron, Allegro wykonało imponujący piruet zakończony nie mniej imponującym strzałem w stopę, zmieniając widok kategorii. Jak się można było spodziewać, wyszło to im fatalnie. Teraz w miejscu, gdzie wcześniej mieliśmy ustawienia pozwalające zawęzić listę wyświetlanych ofert, znajdziemy... linki do Ceneo i Oferii. Ot, skuteczny sposób na zwiększenie liczby kliknięć. Co się stało z boksem z preferencjami? Powędrował na samą górę, gdzie przybrał postać rozwijanego paska. Co prawda wygląda w tej formie nieco bardziej przejrzyście, ale nijak się ma to do funkcjonalności. Chcąc zmienić ustawienia wyświetlania muszę z powrotem kołować rolką myszki na górę strony. Wcześniej miałem to mniej więcej po środku, co pozwalało też na bieżąco monitorować ustawione w danym momencie filtry. Trzeba też wspomnieć o nowym sposobie wyświetlania elementów w kategorii. O ile w widoku "Galerii" wygląda to nieźle, o tyle w standardowym jesteśmy raczeni białym, pustym polem pod każdą aukcją. Czasem można tam znaleźć ikonki opisujące sprzedawcę lub ofertę bez kosztów wysyłki, ale pomaga to w bardzo niewielkim stopniu.

Ale to nie koniec pasma porażek w wykonaniu Allegro. Przed kilkoma dniami zapowiedziany został również nowy cennik, który, sądząc po informacji prasowej, ma przynieść wiele dobrego sprzedawcom, zwalniając ich z opłaty za wystawienie przedmiotów. Warunkiem jest jedynie to, że aukcja zakończy się sukcesem i ktoś kupi dany produkt. Nikt jednak nie wspomina nic o wzroście prowizji, co słusznie zauważył jeden z użytkowników serwisu.

Reklama

Ja także nie mam sklepu ale przedmówcy mają rację – to nie jest żadna obniżka tylko de facto podwyżka – w tej chwili za wystawienie czegość za kwotę 9,99 zł płacę 0,15 zł + prowizja (4%) od sprzedaży 0,40 zł = czyli razem 0,55 zł. Po zmianach będzie prowizja od wystawienia 0,08 zł + prowizja (6%) od sprzedaży 0,60 zł = razem 0,68 zł – nawet po zwrocie 0,08 zł za wystawienie wyjdzie 0,60 zł. Więc chyba jednak 0,60 zł jest więcej niż 0,55 zł. Na większych kwotach będzie jeszcze większa kwota “w plecy”

Jak zatem widać sprzedawcy z pewnością odczują zmiany, ale nie tak, jak można by było przypuszczać po zapoznaniu się z informacją prasową. Z resztą wystarczy spojrzeć na nowy cennik - opłaty za wystawienie przedmiotów to kwoty raczej symboliczne, więc ich zwrot należy raczej traktować symbolicznie. Inaczej sprawa wygląda w przypadku prowizji, które są znacznie bardziej odczuwalne dla sprzedawcy...

Reklama

Okazuje się, że do podobnych, ogólnych wniosków na temat Allegro dochodzi bardzo duża liczba osób. Wystarczy spojrzeć na forum, gdzie wylano już kilka dobrych litrów goryczy. Nie da się oprzeć, że o ile w przypadku innych serwisów protesty i żądania cofnięcia zmian często okazywały się przesadzone, o tyle tym razem mają solidne podstawy. Wy też tak uważacie?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama