Lodowce topnieją, a wraz z tym zjawiskiem zachodzą zmiany w składzie gatunkowym organizmów fotosyntetyzujących. To może poważnie zaburzyć morski ekosystem.

Topniejące lądolody i lodowce górskie podnoszą globalny poziom mórz, a to może powodować poważne skutki w postaci zalania nisko położonych obszarów czy erozji brzegów. To właśnie o tych konsekwencjach słyszymy najczęściej w mediach i czytamy w szkolnych podręcznikach, ale topnienie lodowców jest zjawiskiem wielowymiarowym, oddziałującym na znacznie więcej sfer środowiska naturalnego – nierzadko po cichu, powoli i bez widocznych na pierwszy rzut oka efektów. Co więc – nawiązując do tytułu – dzieje się pod topniejącym lodem? Cóż, tam trwa właśnie proces poważnych zmian, mogących doprowadzić do zaburzenia całych łańcuchów pokarmowych – a wszystko przez zakłócenie naturalnej relacji między światłem a lodem.
Lód i światło – idealny scenariusz dla organizmów fotosyntetyzujących
Topnienie lodowców to jeden z najbardziej namacalnych dowodów na negatywny wpływ globalnego ocieplenia na otaczający nas ekosystem żywych organizmów. Ziemia powoli traci swoje lodowe pokrywy polarne, a z każdą kolejną stopioną bryłą zachodzą istotne zmiany w sposobie, w jaki światło słoneczne przenika i jest pochłaniane przez wodę morską.
Zapewne pamiętacie ze szkoły, że światło ma kluczowy wpływ na rozwój organizmów fotosyntetyzujących. Te żyją także w skutych białym płaszczem wodach, a sam lód stanowi całkiem ciekawy element tego naturalnego procesu. W otwartym oceanie światło słoneczne przenika do różnych głębokości w zależności od długości fali, ale zamrożona woda morska cechuje się inną dynamiką – lód rozprasza światło równomiernie w całym spektrum widzialnym, a jego struktura ogranicza drgania cząsteczek wody, przez co zanika efekt wyraźnych pików absorpcji.
W ten sposób powstaje płaskie, jednorodne widmo światła, które uwielbiają organizmy żyjące pod lodem. Problem polega jednak na tym, że topniejące lodowce ten wypracowany przez eony system zaburzają, a to według nowych badań – pod okiem dr Moniki Soji-Woźniak – może doprowadzić do zaburzenia całych łańcuchów pokarmowych.
Od światła na lodzie po wyższe ceny na półkach
Zespół badaczy z Uniwersytetu Amsterdamskiego przeanalizował, jak różnice w strukturze optycznej wody zamarzniętej i płynnej wpływają na życie fotosyntetyzujących organizmów morskich. Grupa pod przewodnictwem pochodzącej z Gdańska Moniki Soji-Woźniak wykorzystała model optyki wody w celu dokładnego porównania warunków świetlnych, panujących w oceanie pokrytym lodem i w otwartym morzu. Wykazano, że spektrum światła wpływa bezpośrednio na skład pigmentów i strategie fotosyntetyczne organizmów, takich jak algi lodowe, które wykorzystują cały dostępny zakres światła.
W wodach otwartych dominują organizmy specjalizujące się w absorbowaniu światła niebieskiego i tu właśnie pojawia się zgrzyt, bo zanik lodu oznacza przejście od szerokiego spektrum światła pod lodem do węższego, niebieskiego spektrum w otwartym oceanie. Efekt? Zmiany w składzie gatunkowym organizmów fotosyntetyzujących, czyli zaburzenie dostępności pokarmu dla planktonu, ryb czy dużych ssaków morskich.
Choć wszystko to zaczyna się od przechodzącego przez lód światła, to w szerszej perspektywie może mieć wpływ na mnóstwo innych rzeczy. Taka pozornie błaha sprawa jak zaburzenie podstawowych ogniw łańcucha pokarmowego w oceanach może wpłynąć na populację ryb, dotykając społeczności zależnych od rybołówstwa i morskich zasobów żywności, a zwykłego Kowalskiego zahaczyć wzrostem cen owoców morza.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu