Tenisowe piłeczki grozy wciąż śmigają po polskim Internecie. Agnieszka Radwańska, rodzima tenisistka, pokazała nagie biodro, łokieć, kolano i jedną sz...
Co nas oburza, co nas podnieca
Dziennikarz, pisarz, nauczyciel akademicki, specja...
Tenisowe piłeczki grozy wciąż śmigają po polskim Internecie. Agnieszka Radwańska, rodzima tenisistka, pokazała nagie biodro, łokieć, kolano i jedną szesnastą piersi, czyli tyle, ile każdy z nas ogląda na plaży i w reklamach, że o teledyskach nie wspomnę. Dlaczego jeden cycek oburza, a inny nie?
Diabeł tkwi w dosłownie jednym szczególe. Tak prostym i banalnym, że z miejsca uznacie, iż muszę się mylić. Otóż chodzi tylko o to, że każdy polityczno-religijny pyskacz czasem idzie spać, więc niektóre rzeczy może przegapić. I wtedy okazuje się, że problemu nie ma, bo nie ludzie go mają, tylko spaczone jednostki.
Kilka przykładów dla poparcia tej zacnej teorii...
TVP ukarana została za telenowelę dokumentalną "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym", choć nikt nie rozumie, dlaczego - wszak program miał wydźwięk edukacyjny, odstraszając potencjalne kandydatki do pracy w wesołym biznesie, który w Polsce nigdy nie wyszedł z rynsztoka.
Czy program nie podobał się widzom, obrażał ich? Oczywiście, że nie. Po prostu nie spodobał się decydenckim jednostkom. Może jakiś ksiądz zobaczył samego siebie w tłumie osób oglądających walkę w kisielu i wykonał telefon do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z odpowiednim poleceniem? Któż to wie?
W każdym razie ten, który zainicjował ukaranie TVP za dobry, wręcz prewencyjny program, przespał to, że w tzw. prime time'ie TVP puściła wszystkim film "Intymność" w reżyserii Patrice Chéreau. Czy to zły film? Przeciwnie, znakomity! Sęk w tym, że reżyserka uznała, iż seks w filmie nie będzie symulowany, lecz prawdziwy, ergo w dramacie społecznym mamy sceny, które można by zdefiniować jako pornograficzne. Żaden pieniacz jednak najwyraźniej ich nie dostrzegł. Na szczęście.
Jeszcze zabawniejsza jest historia reportażu TVP o polskim przedsiębiorcy, który produkował ubrania skórzane i bliski był bankructwa. Stojąc przed widmem biedy przebranżowił się i zaczął szyć ciuszki sado/maso. Efekt? Lawina zamówień z Zachodu i dobrze prosperujący biznes.
Nie byłoby w tym nic zdrożnego, wszak nic co ludzkie, nie jest nam obce. Sęk w tym, że materiał wyemitowany został jeszcze przed dobranocką, a w jednej ze scen bohater udzielał wywiadu na terenie niemieckich targów erotycznych, gdzie za jego plecami stał gigantyczny ekran z akcją ostrą jak papryczka piri piri. I ten błąd rodzimej telewizji przeszedł bez echa.
Wczoraj na wrocławskim rynku w ramach festiwalu Nowe Horyzonty kino pod gwiazdami zafundowało tysiącom widzów soczystą scenę seksu. Czy będzie afera? Byłem tam, widziałem, nie słyszałem natomiast ani jednego głosu oburzenia. Wszystko więc zależy od tego, czy wśród widzów był aktywista, który dziś pobiegnie z tym do proboszcza, do siedziby swej lokalnej partii i, rzecz jasna, do prasy.
Nagość jest częścią kultury. Nie tylko tej masowej, ale i wysokiej. Znana już w starożytności, nawet w średniowieczu miała swe chwile, gdy głęboko pobożni artyści portretowali Adama i Ewę czy matkę karmiącą Jezusa. I było ok.
Co się więc dziś dzieje w tym naszym polskim grajdołku? Nic, po prostu mamy juz Internet i kilku pieniaczy, którzy dzięki sieci zyskują moc czarnoksiężnika z Oz, który tak naprawdę był zwykłym blagierem, jeśli pamiętacie tę opowieść.
Nie dajmy się podpuszczać tym "liderom opinii", bo budują oni w ten sposób nie moralność i etykę, tylko własny polityczny kapitał. Najciekawsze jest to, że często nie mają oni pojęcia, o czym mówią. Słynny redaktor T. znany z opinii bliskich hiszpańskiej inkwizycji, napisał był, że zdjęć Radwańskiej nie widział, ale... sprawę skomentuje. Na zasadzie "nie znam się, to się wypowiem". Redaktorowi T. polecam zacząć biegać z wiadrem czarnej farby i zacząć zamalowywać wszystkie nagie cycki na kościelnych witrażach w całej Polsce. On będzie miał zajęcie, my będziemy mieli spokój, bo mniej pieniactwa będzie w sieci.
Redaktorze T., razi Cię nagość? Przełącz program, zmień stronę www, odwróć się plecami czy po prostu zamknij oczy. Agnieszka Radwańska nie przyszła do Ciebie nocą, by okładać Cię po twarzy nagimi piersiami. Ochłoń więc, weź prozac, a na koniec oddaj się sztuce, podziwiając "Madonnę z Dzieciątkiem wśród Aniołów" Jeana Fouqueta. Amen.
Oświadczenie Agnieszki Radwańskiej:
Dla tych z moich fanów, którzy nie są zaznajomieni z tematem - magazyn ESPN The Body Issue ukazuje piękno wysportowanego ciała najlepszych sportowców na świecie. Prezentowani są zarówno mężczyźni jak i kobiety, niezależnie od wieku, bez względu na kondycję czy rozmiar. Inni sfotografowani w tym roku sportowcy to np. amerykański futbolista Colin Kaepernick, 77-letnia legenda golfa Gary Player, złota medalistka Igrzysk Olimpijskich, siatkarka Kerri Walsh Jennings (która uczestniczyła w dwóch sesjach zdjęciowych – kiedy oczekiwała dziecka oraz już po porodzie). W przeszłości w tej samej inicjatywie uczestniczyły także moje koleżanki z kortu – Serena Williams, Daniela Hantuchowa oraz Wiera Zwonariewa. Zdjęcia oczywiście nie miały nikogo urazić, a odczytywanie ich jako niemoralne jest wyraźnie sprzeczne z profilem magazynu. Co więcej, zdjęcia te nie zawierają żadnych nieprzyzwoitych treści. Bardzo ciężko trenuję, by utrzymać moje ciało w formie i to właśnie jest myśl przewodnia tego materiału oraz całego magazynu. Jeśli przeczytacie wywiad, przekonacie się, że poświęcony jest on tylko i wyłącznie mojej pracy jako sportowca i temu co muszę robić, aby pozostać w jak najlepszej kondycji w czasie nadchodzących turniejów. Niektórzy przedstawiciele prasy (i nie tylko) insynuowali, że otrzymałam za tę sesję wynagrodzenie, a to nie jest prawda. Ani ja, ani inni sportowcy nie otrzymali takiego wynagrodzenia. Zdecydowałam się na udział w tej sesji, by zwrócić uwagę młodych ludzi, szczególnie dziewcząt, na ich kondycję i zdrowie oraz zachęcić do regularnych ćwiczeń.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu