Świat

Mercedes, BMW, KIA, Toyota, Infiniti z...Intel Inside

Maciej Sikorski
Mercedes, BMW, KIA, Toyota, Infiniti z...Intel Inside
Reklama

Tekstów motoryzacyjnych na AW nie brakuje, a stali Czytelnicy zapewne zdążyli to zauważyć. Z każdym kwartałem rośnie wzajemne oddziaływanie tej branży...

Tekstów motoryzacyjnych na AW nie brakuje, a stali Czytelnicy zapewne zdążyli to zauważyć. Z każdym kwartałem rośnie wzajemne oddziaływanie tej branży oraz sektora IT i nie można obok tego zagadnienia przejść obojętnie. Nowe technologie w motoryzacji nie są dzisiaj jedynie ciekawostką – to już poważny biznes, który zaczyna odgrywać sporą rolę w życiu jednostek oraz w funkcjonowaniu społeczeństw. Biznes warty miliardy dolarów i przyciągający zarówno młode firmy żądne sukcesu, jak i wielkie korporacje.

Reklama

Artykuł powstał przy współpracy merytorycznej z Intelem partnerem technologicznym Antyweb.

Microsoft, Amazon, nVidia, AT&T, Google, Apple - to tylko niektóre z korporacji uczestniczących w rozwoju sektora motoryzacyjnego. Skąd to zainteresowanie "czterema kółkami"? Motywacją są oczywiście pieniądze. Już teraz rynek nowych technologii w samochodach wart jest miliardy dolarów, a prognozy na kolejne lata wskazują na dynamiczny wzrost wartości całej branży. Nie dziwi zatem fakt, iż chętnych do krojenia tortu znalazło się tak wielu. Współpracują oni z różnymi koncernami motoryzacyjnymi z całego świata (lista jest dość długa, ale ciągle pojawiają się na niej kolejni producenci) i działają wielowymiarowo, ponieważ do zrobienia jest całkiem sporo. Z różnych względów samochody odstają pod względem innowacji np. od segmentu sprzętu mobilnego, a zmiany są w nich wprowadzane stosunkowo wolno i nie na masową skalę.

Boom na sprzęt mobilny sprawił w ostatnich latach, że człowiek przyzwyczaił się do nieustannego dostępu do informacji, kontaktu z innymi ludźmi (nie bezpośredniego) oraz wszechobecnej rozrywki. Samochód przyszłości ma być odpowiedzią m.in. na te przyzwyczajenia i wpisywać się w ideę tzw. infotainmentu (w tym przypadku IVI: in-vehicle infotainment). Powinien także pozwalać na wygodne, niezauważalne dla użytkownika przesyłanie danych i współdzielenie aplikacji pomiędzy elektroniką domową, mobilną i samochodową. Koncerny samochodowe początkowo podchodziły do tych koncepcji z dużym dystansem (w wielu przypadkach nadal jest on widoczny), ale w końcu musiały się zdecydować na zmiany.

W jednym z kwietniowych numerów Bloomberg Businessweek Polska poświęcono artykuł amerykańskim koncernom motoryzacyjnym. Pojawiła się w nim informacja, iż spada (dość wyraźnie) odsetek młodych Amerykanów posiadających prawo jazdy. Wśród przyczyn wymienia się oczywiście wysokie bezrobocie, drożejącą benzynę czy postępującą urbanizację, ale jednocześnie nie można zapominać o roli, jaką w tym procesie odgrywają nowe technologie: młodzi ludzie korzystają ze smartfonów/tabletów/komputerów i nie muszą (lub nie chcą) się przemieszczać, ponieważ wiele rzeczy mogą załatwić zdalnie (praca, nauka, zakupy, podtrzymywanie znajomości). Potrzeba bycia podłączonym do Sieci zaczyna przerastać potrzebę posiadania samochodu. I tu pojawia się miejsce na nową formułę samochodu.

W tym ujęciu ma to być nie tylko środek transportu, ale też platforma do komunikacji (np. za pośrednictwem sieci społecznościowych, telefonii czy wiadomości tekstowych), centrum rozrywki (nie tylko dla pasażerów, ale też kierowców) oraz swoisty przekaźnik informacji. Użytkownik takiego pojazdu w trakcie jazdy będzie mógł dokładnie zapoznać się z trasą, jaka go jeszcze czeka, doniesieniami na temat pogody, wypadków, robót drogowych czy natężenia ruchu (korków) w konkretnym miejscu. Pozna lokalizację parkingów, stacji benzynowych albo myjni i to tych najatrakcyjniejszych (z dobrymi cenami, wolnymi miejscami, rekomendacjami innych kierowców). Ktoś powie, że wiele z tych opcji, a może nawet wszystkie, są dostępne już dzisiaj i nie widać w tym żadnej rewolucji. Stwierdzenie jest prawdziwe o ile założymy, że możliwości te nie mogą być ulepszone i wprowadzone w sposób totalny.

Nowe technologie mają sprawić, że pojazd stanie się bardziej bezpieczny, ekologiczny, funkcjonalny oraz… zintegrowany. Z czym? Z pozostałymi samochodami, komunikacją miejską czy infrastrukturą. W takim ujęciu pojazd jest jedynie małą częścią złożonego systemu zarządzanego w przemyślany sposób.

Na realizację tego planu przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale kroki w tym kierunku są już podejmowane i powinny przynieść wymierne efekty. Sporą rolę odegrają tu gracze z sektora IT. Wystarczy w tym miejscu wspomnieć m.in. o legendarnym już planie Apple (to niezrealizowane marzenie Steve’a Jobsa), które chciało stworzyć (i pewnie nadal nad tym pracuje) iCar. Trzeba też przypomnieć o Google pracującym nad koncepcją autonomicznego samochodu i popularyzującym ten temat. Dzięki temu podejmują go inne firmy oraz zespoły badawcze z całego świata. Kilka lat temu w branżę wszedł także Intel i najwyraźniej zamierza na niej zarobić.

Intel chce być wszędzie

Na „wbiciu się” w sektor motoryzacyjny Intelowi po prostu musi zależeć. Sprzedaż tradycyjnych komputerów spada (pisaliśmy o tym niejednokrotnie). Klienci coraz częściej zwracają się w stronę sprzętu mobilnego, a w tym segmencie Intel radzi sobie ze zmiennym szczęściem (choć zapowiadana jest szybka ekspansja w tym sektorze, to na efekty przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać). Oprócz dwóch wspomnianych ścieżek rozwoju pojawiają się jednak kolejne – wśród nich branża motoryzacyjna odznaczająca się sporym potencjałem. Wystarczy napisać, że według analityków Gartnera, do 2014 roku branża motoryzacyjna będzie jedną z trzech najszybciej rozwijających się platform dla urządzeń podłączonych do Internetu. Z kolei do 2016 roku, na rynkach rozwiniętych, możliwość korzystania z Sieci w samochodzie stanie się jednym z kluczowych elementów decydujących o zakupie auta (źródło: gartner.com).

Reklama


Amerykańska korporacja dostrzega swoją szansę i już od kilku lat działa w sferze motoryzacji. W 2012 roku w niemieckim Karlsruhe Intel utworzył (zainwestowano 100 mln dolarów) centrum badawcze opracowujące rozwiązania i standardy dla tzw. połączonego samochodu (connected car). Co ciekawe, nie jest to temat odległy i nie obracamy się w sferze SF – efekty wspomnianych prac widoczne są już dzisiaj, a rozwiązania proponowane przez Intela znajdziemy w samochodach kilku producentów.

Reklama

Mercedes i BMW


Najnowszy Mercedes Klasy S, czyli zaawansowany technologicznie (a przy okazji bardzo drogi) samochód, wyposażony jest w procesory Intel Atom kontrolujące system pokładowy złożony m.in. z 4 ekranów (dwóch 12,3-calowych oraz dwóch dla pasażerów podróżujących na tylnej kanapie). System Command służy nie tylko rozrywce - jeden z wyświetlaczy prezentuje informacje istotne dla kierowcy. Procesory Intel Atom znalazły się także na pokładzie luksusowych modeli BMW serii7. Ktoś może oczywiście napisać, że te samochody kosztują fortunę i wspomnianych rozwiązań trudno szukać w tańszych modelach, ale okazuje się, że proces unowocześniania branży motoryzacyjnej postępuje szybko i globalnie.


Toyota z wątkiem Polskim

Od 2011 roku Intel pracuje z Toyotą nad projektem samochodowych systemów pokładowych nowej generacji. Współpraca koncentruje się na wdrożeniu nowych interfejsów komunikacji kierowcy i pasażerów z systemami pokładowymi. Mają one opierać się na gestach i kontroli głosem (wspomina się m.in. o automatycznym rozpoznawaniu mowy poprzez śledzenie ruchu ust osoby mówiącej). Nad rozwiązaniami tymi pracuje część polskich inżynierów Intela z centrum badawczo rozwojowego w Gdańsku. Wart 3,5 mln zł projekt realizowany jest wspólnie z Politechniką Gdańską przy współfinansowaniu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Nissan/Infiniti


Reklama

W kwietniu 2012 roku Nissan i Intel zapowiedziały, iż jeszcze w 2013 roku do samochodów japońskiego koncernu trafią systemy elektroniki pokładowej obsługiwane przez procesory Atom. Po raz pierwszy takie rozwiązanie pokazano na salonie samochodowym w Nowym Jorku. Limuzyna o napędzie elektrycznym Infiniti LE wyposażona została w dwuekranowy system, dzięki któremu kierowca otrzymuje istotne informacje np. na temat ruchu drogowego oraz nawigacji. Jednocześnie pasażerowie mogą oglądać filmy albo korzystać z innych rozrywek. Intel i Nissan pracują nad takimi usługami, jak kontrola zabezpieczenia i dostępu do samochodu za pośrednictwem smartfonu czy dostęp do usług z chmury obliczeniowej.




Hyundai/KIA


Do modeli Kia dostępnych w Polsce elektronika Intela jeszcze nie zawitała, lecz może się to zmienić – wystarczy, że koreański koncern zdecyduje się wprowadzić do oferty luksusowy model K9. Limuzyna wyposażona jest w zaawansowany system rozrywki pokładowej pracującej pod kontrolą procesora Intel Atom. Także i tu procesor obsługuje dwa dotykowe ekrany LCD (w tym przypadku o przekątnej 9,2 cala) przeznaczone zarówno dla kierowcy, jak i dla pasażerów podróżujących na tylnej kanapie. System pozwala np. na śledzenie skradzionego samochodu, dostęp do Internetu, sterowanie głosowe czy uruchamianie pojazdu smartfonem.




Co dalej?

Komputer pokładowy samochodu zostanie w przyszłości „zalany” informacjami nadchodzącymi z Sieci, kamer samochodu, zainstalowanych w nim różnego typu czujników, infrastruktury drogowej albo z innych pojazdów. Nie ulega zatem wątpliwości, że nowe rozwiązania będą wymagały użycia skomplikowanych technologii, w których oprócz dużej mocy obliczeniowej konieczne stanie się wykorzystanie dopracowanego interfejsu oraz szeregu funkcji usprawniających obsługę – zaawansowany sprzęt musi iść w tym przypadku w parze z oprogramowaniem na wysokim poziomie.

Warto w tym miejscu wspomnieć o niedawnej inwestycji Intela: firma przejęła od korporacji ST-Ericsson jej dział nawigacji satelitarnej (Global Navigation Satellite Systems). Trudno stwierdzić, jak dokładnie nabywca zamierza wykorzystać swój zakup, ale znamienne jest to, iż była to pierwsza inwestycja Briana Krzanicha po objęciu przez niego sterów w amerykańskim gigancie. Być może pod tym znakiem upłyną rządy nowego CEO…?

Same plusy?

Pisząc o ewolucji, a może rewolucji w sektorze motoryzacyjnym nie sposób nie wspomnieć o zagrożeniach (mniej lub bardziej realnych), jakie mogą towarzyszyć zmianom. Wystarczy odwołać się do kwestii bezpieczeństwa. Nie dotyczy to jednak bezpieczeństwa fizycznego kierowcy czy pojazdu, lecz wrażliwych danych. Inteligentny pojazd będzie nie tylko dostarczał kierowcy informacje (które same w sobie również są dość ważne), ale też poznawał swoich użytkowników. Wyciągnięcie tych danych z komputera pokładowego dokonane przez osoby trzecie może być groźne w skutkach, a przynajmniej niekomfortowe.

Pojawia się również kwestia inwigilacji. Samochód dla wielu osób stanowi symbol wolności (zwłaszcza w zmotoryzowanym społeczeństwie amerykańskim) i ludziom tym trudno będzie zaakceptować, że ich pojazd jest praktycznie nieustannie monitorowany przez różne firmy lub „państwo”. W ich mniemaniu jest to zamach na podstawowe swobody oraz poważna ingerencja w życie prywatne. Fakt, iż nowoczesny pojazd nie ruszy, jeśli za kierownicą usiądzie osoba nietrzeźwa (w przyszłości, gdy powszechne staną się samochody autonomiczne ten problem zniknie), ale pojawiają się pytania, czy kierowca chce, by dane na temat jego przewinień trafiały na serwery policji lub ubezpieczyciela?

Nie brakuje pytań, czy faktycznie potrzebujemy nieustannego podłączenia do Sieci i czy w ten sposób oszczędzamy swój cenny czas, jak przekonują zwolennicy inteligentnych samochodów, czy może poświęcamy go w jeszcze większym wymiarze pracy i obowiązkom? Niektórzy twierdzą, że kierowcom wystarczy odpowiednio użyty smartfon albo tablet oraz zestaw przydatnych aplikacji i nie ma sensu mocniej rozwijać koncepcji inteligentnego samochodu. Samochód naszpikowany elektroniką wzbudza opór nie tylko części kierowców, ale też niektórych producentów – obie strony podnoszą argument, iż auto służyć ma przede wszystkim do jeżdżenia i na tym aspekcie należy się skupiać. Przywoływany jest także zarzut, iż dzisiaj żadna maszyna nie może zastąpić ludzkiej intuicji, więc trudno mówić o 100% bezpieczeństwie na drodze.

Ostatecznie sięga się również (choć dla wielu osób to podstawowa kwestia) po argumenty natury ekonomicznej: zmiany pociągną przecież za sobą dodatkowe koszty ponoszone przez kierowcę: samochód będzie droższy, a usuwanie ewentualnych usterek wcale nie musi być tańsze za sprawą rozwiniętej diagnostyki. Skoro już o pieniądzach mowa, to warto wspomnieć, iż skok technologiczny na rynku motoryzacyjnym może pomóc globalnej gospodarce i stać się jej kołem zamachowym. Będzie to także kolejna szansa dla twórców aplikacji, na które szybko wzrośnie popyt – tych argumentów nie da się łatwo zbić i mogą się one okazać decydującymi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama